LISTA ZAKUPÓW : LONDYN

Moda, Podróże, Uroda

Heeej kochani!

Choć rozum nakazuje siedzieć grzecznie na tyłku i zostać w domu, to serce podpowiada, że nie mogę zrezygnować z wyjazdu, który zaplanowałam już kilka miesięcy temu. Bilety wydrukowane, plan wyjazdu, lista atrakcji, miejsc do odwiedzenia i sklepów przygotowana, a pieniądze uzbierane. Ubezpieczenie wykupione. Po cichu jednak liczę, że nie będę musiała sprawdzać czy wersja dla vipów i chorowitków faktycznie jest all inclusive. W niedzielę rano mykam na bydgoskie lotnisko i zamierzam cieszyć się 5 dniami urlopu. Zatem najwyższy czas, aby lista zakupów do zrealizowania w Londynie ujrzała światło dzienne! Poniższa lista zakupów to raczej brudnopis niż plan, którego będę się trzymać krok po kroku. Wielu z tych pozycji nie miałam jeszcze okazji podziwiać w realu, ale mam nadzieję, że nie okażą się rozczarowaniem.

KOSMETYKI:

Burberry Lip Cover: English Rose lub Nude Beige lub Tulip Pink

Burberry Lip Cover

Laura Mercier: Ambre Vanille Hand Creme lub Creme Brulee Souffle Body Creme lub Creme de Pistache Hand Creme

Laura Mercier

LUSH Fresh Mask: Cupcake +  Oatfix

LUSH Fresh Face Mask

LUSH Shampoo Bars: Dr Peppermint + Jason And The Argan Oil + puszka

LUSH Shampoo Bar

Nars: Radiant Creamy Concealer (Chantilly) + Sheer Glow Foundation (Siberia)

Nars

Natural Collection Blush: Peach Melba, Collection Concealer: Lasting Perfection, Sleek Lip 4 Lipstick Palette: Ballet

Natural Collection & Collection & Sleek

Real Techniques: Miracle Complexion Sponge

Real Techniques Sponge

Soap&Glory: Orangeasm Body Wash + Whipped Clean Shower Butter + Rich&Foamous Shower&Bath Body Wash + Scrub Em and Leave Em Body Buff + The Righteous Body Butter Lotion

Soap&Glory

Tom Ford Lip Color: Blush Nude lub Pink Dusk

Tom Ford Lip ColorUBRANIA & BUTY & DODATKI & AKCESORIA:

Emu/Ugg: klasyczne krótkie w kolorze szarym lub czarnym

Ugg

Louis Vuitton: Speedy 30 Damier Azur lub Monogram

LV Speedy 30

Primark: spódniczka + piżamka + trampki + kubek termiczny + dres + wiele, wiele innych

Primark

Victoria’s Secret: bielizna + strój kąpielowy jednoczęściowy

Victoria's Secret Bra

Victoria's Secret Swimsuit

 Oto moja wypasiona lista zakupów, a raczej lista interesujących mnie rzeczy, które podczas pobytu w Londynie będę chciała obejrzeć. Jestem bardzo ciekawa, na zakup których z nich się zdecyduję. Za tydzień o tej porze mój urlop dobiegnie końca i wrócę do Was z informacją zwrotną. A tymczasem dziękuję Wam serdecznie za uwagę!

Gdybyście uznały, że na mojej liście brakuje czegoś, co jest warte uwagi to koniecznie zostawcie swoje propozycje, będę wdzięczna! O perfumach na strefie bezcłowej i niezliczonych opakowaniach herbaty pamiętam;) 

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY.

Ps. Obraz ze zdjęcia głównego pochodzi ze sklepu newmedia-art.pl, przepiękny!

LOUIS VUITTON: Speedy Bandouliere vs Speedy

Moda

Heeej kochane!

Każdy z nas ma ważną w swoim życiu liczbę. Liczbę, która przynosi coś dobrego / złego lub ewentualnie jedno i drugie na zmianę. Dla mnie taką liczbą jest 3. Zdrowotna awaria organizmu czy diametralna zmiana pomysłu na życie – oczywiście co 3 lata. Zmiana fryzury – co 3 lata, nie inaczej. Nawet numer w szkolnym dzienniku miałam 3! Jak widzicie „3” dzielnie towarzyszy mi przez całe życie, także w tych mniej istotnych kwestiach jak zakupy. Zakupy to spore niedopowiedzenie. Mania zakupowa? Pasuje zdecydowanie bardziej! To właśnie co 3 lata torebki marki Louis Vuitton dosłownie do mnie krzyczą, gdy niewinne zaglądam na stronę internetową sklepu. Szału sprzed 6 lat pamiętać nie możecie. Na pewno się wtedy nie znaliśmy. Szał bardzo abstrakcyjny, bo mając niecałe 19 lat, mogłam sobie co najwyżej pozwolić na oglądanie zdjęć, a nie zakup. Rzut drugi już niektórzy z Was, którzy są ze mną od dawna, mogą mieć w pamięci. Rzut niemalże zakończony happy end’em. To co miałam do uzbierania – uzbierałam, do sklepu pojechałam, a wróciłam z moją najwspanialszą torebką MK. Lepszej decyzji nie mogłam wtedy podjąć. Do pierwszej torebki Louis Vuitton trzeba po prostu dorosnąć, a decyzja o wydaniu na nią majątku musi być podjęta świadomie. Teraz, kolejne 3 lata później znowu zakup pierwszej LV chodzi mi po głowie. Nie wiem jak tym razem się to zakończy, ale po moim powrocie z Londynu na pewno się dowiemy! Przez ostatnie 3 lata zmieniło się moje podejście do materiału, z którego większość torebek jest wykonana. Nie jest to naturalna skóra i kiedyś nie mieściło mi się to w głowie. Jednak gdy zobaczyłam torebki po kilku latach noszenia, na których śladów użytkowania ni widu, ni słychu to w końcu zrozumiałam, że ma to jakiś plus. Choć nie ukrywam, że gdyby torebka była skórzana to decyzja o jej zakupie byłaby łatwiejsza do podjęcia.

Potencjalny wybór mam dość dobrze sprecyzowany. Model Speedy Bandouliere lub Speedy w rozmiarze średnim (30). W zasadzie to jeden i ten sam model torebki. Różnica opiera się na obecności paska umożliwiającego noszenie jej na ramieniu bądź przez ciało (LV Speedy Bandouliere, patrz: zdjęcie główne)  lub jego braku (LV Speedy):

LV Speedy 30

Różnica w cenie jest ogromna, a nie jestem znowu wielką fanką noszenia torebki przewieszonej przez ramię, więc wybór powinien paść na model Speedy. Jednak z drugiej strony jeśli kupię torebkę, która ma mi służyć przez pół życia to warto mieć alternatywę. Dylematów ciąg dalszy, bo trzeba jeszcze wybrać kolor i wzór. Jasny Damier czy ciemny Monogram? Jeszcze nie zdecydowałam, choć bliżej mi do wyboru Damier. 

To już wszystko, czym chciałam się dzisiaj z Wami podzielić. Tak jak już wcześniej napisałam – zobaczymy co z tych moich rozważań wyjdzie. Może w przyszłym tygodniu będę mogła powiedzieć, że pierwsza torebka Louis Vuitton jest w moim posiadaniu, a równie dobrze może stać się za kolejne 3 lata lub wcale. Im człowiek starszy, tym więcej na zobowiązań i wydatków i po cichu sobie myślę, że jeśli nie zdecyduję się na nią teraz to za 3 lata moje priorytety bardzo mogą się zmienić. Jeśli zakup pierwszej torebki LV jest za którąś z Was to będę bardzo wdzięczna za informację czy nadal jesteście z niej zadowolone.

Pozdrawiam serdecznie,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY. 

 

 

 

 

 

 

PROJEKT DENKO : GRUDZIEŃ 2014

Uroda

Heeej kochani!

Nowy miesiąc 4 dni temu wepchnął się nam do kalendarza, zatem czas na grudniowy projekt denko. Zakupów w ostatnich tygodniach poczyniłam niewiele, a kosmetyków zużyłam sporo. Muszę więc przyznać, że jestem z siebie zadowolona. Zresztą oceńcie sami!

Dove Purely Pampering Pistachio Cream Shower Gel

Dove Purely Pampering Nourishing Shower Gel. O tym, jaką miłością darzę kremowe żele pod prysznic tej marki, już dobrze wiecie. Wydawało mi się, że ciekawszego zapachu, niż te, które dotychczas zostały wypuszczone pod skrzydłami serii Purely Pampering, nie uda się stworzyć. Tak pozytywnie to ja zawsze mogę być zaskakiwana! Zapach pistachio cream & magnolia stał się moim absolutnym faworytem, a wieczorna kąpiel relaksującym doznaniem. Absolutny hicior, do którego z ogromną przyjemnością będę wracać. Szczególnie, że biorąc pod uwagę wydajność oraz cenę produktu <który bardzo często objęty jest promocją> naprawdę nie ma się nad czym zastanawiać. 18zł/500ml.

Be Beauty Spa

Be Beauty Spa <Regenerująca i Odświeżająca> Sól do kąpieli. Mój zimowy must have, o którym pisałam już TU. 3.55zł/600g.

Isana Men Shave Gel

Isana Men Sensitive Rasier Gel. Za polecenie tego produktu powinnam całować stopy jednej z Was. Problem jest jednak taki, że nie pamiętam której hahahaha:D Jeśli więc to Ty jesteś tą dobrą duszyczką, która namówiła mnie na jego  zakup to z tego miejsca serdecznie Ci dziękuję! Teraz już wiem, że poszukiwanie lepszego produktu z tej kategorii w tak niskiej cenie mija się z celem. Żel jest bardzo gęsty, przez co niesamowicie wydajny. Ponadto faktycznie ułatwia poślizg maszynce, a depilowaną skórę pozostawia nawilżoną. Ideał w nie mniej idealnej cenie. 9.99zł/200ml.

Eveline Slim Extreme 3 D Serum

Eveline Slim Extreme 3D Serum intensywnie wyszczuplające. Jako, że 1 grudnia wypowiedziałam wojnę niedoskonałościom ciała to jest to w tym momencie mój kosmetyk nr 1. Mam nadzieję, że obietnice producenta puszczacie mimo uszu, bo zmniejszenie obwodu uda o 3 cm w ciągu 2 tygodni to istne science fiction. Jednak serum daje efekt widocznego ujędrnienia ciała. Więcej od takiego kosmetyku nie można oczekiwać. Stosowane namiętnie, tzn. rano i wieczorem na pośladki, uda i łydki wystarcza mi przeciętnie na 3 tygodnie. Po zrobieniu zdjęcia opakowanie oczywiście przecięłam, a tam czekały dobre 2 porcje kosmetyku. Cena: 15zł/250ml.

Laura Mercier Creme Brulee Souffle Body Cream

Laura Mercier Creme Brulee Souffle Body Cream. <Tu pauza, bo oczy zalewają mi łzy, które cisną się do oczu na widok pustego słoika> Są takie kosmetyki, których denka nie chciałybyśmy ujrzeć nigdy. To właśnie jeden z nich. Laura Mercier Creme Brulee Souffle Body Cream to krem do ciała o zapachu najpyszniejszego kremu brulee jaki tylko możecie sobie wymarzyć. W pakiecie dostajemy również doskonałe nawilżenie, niesamowitą wydajność i przyjemność stosowania. Na osobną recenzję zapraszam TU. 265zł/300ml.

Gliss Kur Ultimate Repair Fluid

Gliss Kur Ultimate Repair Fluid. Fluid na końcówki, który nie wybija się na tle konkurencji. Jest ok, ale bez szału. Przeciętniaczek napakowany sylikonami, taki jakich wielu na drogeryjnych półkach. Nie przeszkadza mi to jakoś bardzo, bo odrobina zaklejacza na końcówki jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Szczególnie w okresie kurtkowo-szalikowo-czapkowym. Na plus zaliczyć muszę opakowanie z dozownikiem, który do końca działał sprawnie. Po przecięciu opakowania została tylko odrobina produktu, który wykorzystałam dzisiaj rano. Mimo niewielkiej pojemności fluid stosowałam długo – ponad pół roku. Wydajność zadowalająca. Nie kupię go jednak ponownie, gdyż na jego miejsce czeka już inny produkt. Cena: 18zł/50ml.

Gliss Kur Ultimate Volume Conditioner

Gliss Kur Ultimate Volume Ekspresowa odżywka regeneracyjna. Opis kosmetyku idealnie wpisuje się w charakterystykę moich włosów-> cienkie i płaskie. Zapewne dlatego tak dobrze się ze sobą dogadują. Dwufazową odżywką spryskuję włosy po myciu, aby ułatwić ich rozczesywanie. Efekt? Gładkie i rozczesane włosy bez strat na głowie. Odżywka pozostawia na włosach piękny zapach, nie obciąża ich, a zawarty w niej hydrolizowany kolagen pozwala łudzić się, że robimy dla nich coś dobrego. Nie mogę nie wspomnieć o super wydajności. Opakowanie wystarcza mi na pół roku regularnego stosowania. Zużyłam już dwa identyczne, więc teraz skusiłam się na inną wersję, oczywiście tej samej marki. 15zł/200ml.

Clinique Claryfing Lotion

Clinique Claryfing Lotion 2. Tonik złuszczający stworzony z myślą o pielęgnacji cery mieszanej w stronę suchej. Produkt, który z przerwami gości w mojej rutynie pielęgnacyjnej od dobrych 5-6 lat. Zawsze z ogromną chęcią do niego wracam, bo delikatnie, aczkolwiek skutecznie złuszcza martwy naskórek i odblokowuje pory. Fakt, po nosie nieźle daje alkoholem, ale nie przesusza cery. Na pewno nie pokochają go wszyscy, ale w końcu to mój blog prawda? Hahahahaha;D Polecam kupowanie go na strefach bezcłowych / outletach kosmetycznych / promocji -20% w perfumeriach, bo cena regularna nie jest niska. Jeśli już miałyście z nim do czynienia i jesteście z niego zadowolone to duża pojemność (400ml) jest zdecydowanie bardziej ekonomicznym rozwiązaniem. 79zł/200ml.

Stara Mydlarnia Vitamin C Micellar Water

Stara Mydlarnia Vitamin C Micellar Water. Ten płyn micelarny to podobno produkt o wszechstronnym działaniu. 3 w 1 ma oznaczać, że oczyszcza, łagodzi i działa przeciwzmarszczkowo. Jest przeznaczony do zmywania nawet wodoodpornego makijażu . Polecany jest dla osób borykających się z problemem bardzo wrażliwej skóry i oczu. Chyba w snach!!! To absolutnie najgorszy płyn micelarny jaki w życiu używałam! Owszem rewelacyjnie radzi sobie z wszelakim makijażem, ale przy tym tak podrażnia, że dedykowanie go skórze wrażliwej to chyba jakiś żart. W oczy piecze tak, że łzy płyną po policzkach, a białką oczu momentalnie stają się czerwone jak nos renifera Rudolfa. Dla mnie to najgorszy kosmetyk, jaki było mi dane w ubiegłym roku używać. Zmęczyłam go do przecierania skóry dekoltu, ale po połowie butelki po prostu wylałam go do zlewu. Cholerny dziad, którego nikomu nie polecam. Czarna owca w bardzo dobrej rodzinie Stara Mydlarnia Vitamin C. 23zł/200ml.

Lovely Curling Pump Up Mascara

Lovely Curling Pump Up Mascara. W teorii to maskara podkręcająca i unosząca rzęsy. W praktyce dodatkowo pięknie je rozdziela i wydłuża. Ma sylikonową szczoteczkę z mini igiełkami, którymi nie ma opcji ufajdolenia sobie oka. Ja jestem jak najbardziej za! Chodzą jednak głosy, że przy długotrwałym stosowaniu może osłabiać rzęsy. To moje drugie opakowanie i sytuacja na moich oczach ma się dobrze. A jak u Was? 8.99zł/8ml.

Rimmel Stay Matte Powder

Rimmel Stay Matte Long Lasting Pressed Powder. Puder, który muszę zaliczyć do odkryć 2014 roku. Jak na puder drogeryjny w stosunkowo niewysokiej cenie jest wybitny. Ładnie matuje cerę i utrwala podkład. Ogromny plus za mnogość odcieni, wśród których 001 transparent jest wymarzony dla albinosów. Niestety historia bez happy endu. Dlaczego? Upuściłam go ostatnio na klatce schodowej poszukując kluczy w otchłani mojej torebki. Płakać nie będę, bo denko było już ogromne, ale i tak trochę mi go szkoda. Tak czy siak na 100% ponownie zagości w mojej kosmetyczce. Do poprawek w ciągu dnia sprawdza się idealnie. 25zł/14g. 

Michael Kors Sexy Amber

Michael Kors Sexy Amber. To zapach skrojony dla mnie na miarę. Intensywny, słodki, kobiecy, ale daleki od bycia banalnym. 100ml i 2 próbki za mną. A ja? A ja nadal szaleję za nim tak jak wtedy, gdy powąchałam go po raz pierwszy. Zapytacie czy kupię ponownie? Zapytajcie lepiej jak szybko! 429zł/100ml, próbka za free. 

To tyle jeśli chodzi o grudniowy projekt denko. Trzymam za siebie kciuki, abym w kolejnym miesiącu również mogła być zadowolona z jego rozmiarów. A co z Waszym projektem denko? Jak sobie radzicie?

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A WSZYSTKIE KOSMETYKI OPRÓCZ ZACNEJ WODY MICELARNEJ KUPIONE PRZEZE MNIE.

 

 

 

 

 

 

 

FACE OF THE DAY: Zoeva Smoky Palette

Uroda

Heeej kochani!

Witam w pierwszym poście w 2015 roku! Z całego serca Wam <ale nie ukrywam, że i sobie> życzę, aby ten rok był najwspanialszym w życiu! A jak się nie uda to może chociaż lepszym niż ten, który już za nami? Ja ze swojej strony obiecuję, że na blogu nowe posty będą pojawiać się jeszcze częściej niż dotychczas. Mam nadzieję, że nadal z chęcią będziecie do mnie zaglądać. Dzisiaj zapraszam na post z serii face of the day, czyli makijaż dnia. 

Makijaż ten wykonany jest kilkoma nowościami z mojej kosmetyczki. Nie obyło się jednak bez stałych ulubieńców takich jak korektor, róż czy bronzer, których nie w głowie mi zmieniać. Zapraszam na face of the day, który podczas wczorajszego wyjścia na sushi przełamał moją nudną makijażową rutynę ostatnich tygodni.

Face of the day 2

OCZY:

Zoeva Smoky 1

Zoeva Smoky 2

Zoeva Smoky 3

Zoeva Smoky Palette. Wykonywanie makijażu oczu przy jej pomocy to czysta przyjemność. Cienie są fenomenalnie napigmentowane i rewelacyjnie się rozcierają. Na obszar powieki ruchomej aż do załamania nałożyłam odcień soul searching, a zewnętrzny kącik i górną linię rzęs przyciemniłam elegant chaos. Załamanie powieki podkreśliłam idealną szarością sleep to dream, a obszar pod łukiem brwiowym rozświetliłam relieve the moon. Zapytacie pewnie jak z trwałością cieni? To, że nie wpadły do sosu sojowego podczas pałaszowania sushi to żaden wyczyn. Ale to, że po moim wieczornym treningu wyglądały jakbym dopiero co je zaaplikowała to już naprawdę nieźle. 

Le Volume de Chanel & Sephora Jumbo Liner

Sephora Waterproof Jumbo Liner 12H, odcień 08 gold. O niej słyszałyście już wiele. I to tylko dobrego. Kredką w odcieniu złota podkreśliłam dolną linię rzęs oraz wewnętrzny kącik.

Chanel Le Volume de Chanel, odcień 10 noir. Recenzja wkrótce.

Classics Eyebrow Pencil

Classics Eyebrow Pencil, odcień 406. Super kredka w super cenie <6.90zł>. Odcień 406 idealny dla wszystkich jasnowłosych. Nie jest tak chłodny jakbym sobie tego życzyła, ale nie będę narzekać. Produkt świetnie utrzymuje się na brwiach, podkreśla je, a dzięki delikatnie woskowej formule również dobrze je utrzymuje. 

TWARZ:

Chanel Natural Finish Loose Powder & Collection Lasting Perfection

Collection Lasting Perfection, odcień 1 fair. Korektor zaaplikowałam na cienie pod oczami, na powieki <aby spełniał funkcje bazy> oraz na zaczerwienienia wokół nosa. <Plamami i zaczerwienieniami skóry, które zafundował mi krem z wit. C i stary róż z Bobbi Brown nie zawracałam sobie głowy, bo nawet chora ilość korektora czy podkładu by ich nie zakryła. Na całe szczęście dzisiaj już jest lepiej, a za 2-3 nie powinno być po nich śladu.> 

Chanel Natural Finish Loose Powder, odcień 20 clair – transclucent 1. Recenzja wkrótce. 

Sephora Sol de Rio & Benefit Hervana

Sephora Sol de Rio. Bronzerze, bronzerze, czemuś Ty z limitowanej kolekcji? Jakiś idealny, takiś niedostępny!

Benefit Hervana. Od ponad 2 lat <z małymi zdradami> trwa na moich policzkach. Uwielbiam jego uniwersalny odcień, ale do cholery mógłby się już skończyć no!

USTA:

Sephora Nano Lips Liner

Sephora Nano Lips, odcień 04 candid candy & o5 native nude. Bez różnicy czy solo, czy w duecie – uwielbiam za trwałość na ustach i piękny odcień.

Co myślicie o tym makijażu? Któryś z wymienionych kosmetyków zwrócił Waszą szczególną uwagę?

Buziaki,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY.