Laura Mercier Creme Brulee Souffle Body Creme

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

Podejrzewam, że dzisiejszy post potraktujecie jedynie jako ciekawostkę, a nie jako zachęcenie do dokonania zakupu. Jestem prawie pewna, że w gronie moich czytelników liczba szaleńców, którzy zdecydowali by się na zakup kremu do ciała za 265 zł, nie jest duża. Jeśli jednak się mylę i znajdzie się choć jedna osoba, której ten post pomoże w podjęciu decyzji o zakupie bądź jego zaniechaniu, to uznam decyzję o napisaniu tej recenzji za słuszną.

Na wstępie muszę zaznaczyć, że jestem szczerze oczarowana. Laura Mercier Creme Brulee Souffle Body Creme to naprawdę produkt, przy stosowaniu którego towarzyszy nam błogi nastrój. Mogę nie być obiektywna, bo nos wsadzony mam właśnie do słoika i przepiękny słodki zapach najpyszniejszego kremu brulee jaki możecie sobie wyobrazić, ogarnia mnie do tego stopnia, że o niczym innym nie jestem w stanie myśleć. Nawet owsianka, którą zawsze zjadam ze smakiem wygląda i pachnie dzisiaj byle jak.

Seria produktów o zapachu Creme Brulee to jedna z pięciu propozycji marki Laura Mercier inspirowana smakami francuskiej cukierni. Inne warte uwagi to z pewnością Ambre Vanille, Almond Coconut Milk i Creme de Pistache.

lm

PLUSY:

+ Zapach. Piękny, mocny, słodki. A co najważniejsze długo utrzymujący się na ciele. Dobrze połączyć go ze słodkimi perfumami, inaczej zapachy mogą się gryźć.

+ Skład. Nie jest to produkt stricte naturalny, ale istotne składniki są wysoko na liście. Połączenie oleju macadamia z masłem shea to mocno odżywcza kombinacja. Do tego sok z liści aloesu, hydrolizowane proteiny owsiane, hydrolizowany jedwab,  olej ze słodkich migdałów, kofeina, ekstrakt słodowy, ekstrakt z kakaowca. Nie ma się do czego przyczepić.

+ Konsystencja. Produkt ma konsystencję lżejszą od masła, ale nie jest tak wodnisty jak lekki balsam. Suflet jest jej idealnym określeniem. Szybko się wchłania i nie lepi się na skórze.

+ Działanie. Pomimo dość lekkiej konsystencji produkt doskonale nawilża i odżywia ciało.  Choć po kilkunastu minutach w ogóle nie czuć jego obecności na skórze to na wiele godzin skóra ma uczucie dopieszczenia i porządnego zaopiekowania się nią. 

+ Pojemność. 300g produktu wystarczy na długo, nawet przy codziennym stosowaniu. Początkowo mówiłam, że to będzie mój krem do ciała na specjalne okazje. Taaa:D W sierpniu faktycznie stosowałam go oszczędnie, ale za to wrzesień należał do nas! Codziennie po wieczornej kąpieli wcierałam go starannie i ani jednego dnia nie pominęłam. W październiku zapewne będzie podobnie. Zużyłam mniej więcej 1/3, może ciut więcej. Termin przydatności do zużycia od otwarcia to 6 miesięcy. 

 +/- Opakowanie. Trzeba przyznać, że słój wykonany z ciężkiego szkła wygląda przepięknie. Nie podróżuję z tym kremem, więc do jego wagi nie ma sensu się przyczepiać. Na plus zaliczam porządne zamknięcie i zabezpieczenie kremu. Oprócz nakrętki produkt chroni również plastikowa nakładka. Na minus- otwór przez który wsadzamy rękę. Mógłby być zdecydowanie większy. O ile kremu pod dostatkiem to problemu dużego nie ma. Jednak już w połowie opakowania trzeba kombinować jak wsadzić paluchy, żeby ręka tam nie utknęła.

MINUSY:

– CENA!!! Czy tylko ja uważam, że to jest skandal, żeby jakikolwiek krem do ciała kosztował w PL 265zł? To jest marka luksusowa i nawet w Stanach produkty Laura Mercier są bardzo drogie. Jest jednak ogromna różnica (jeśli się ze mną nie zgadzacie to dajcie znać) jeśli ktoś zarabia w $, i później 60 zielonych na taki krem przeznaczy, a tym kiedy my zarabiamy w zł i krem kosztuje u nas 265zł. Nie chcę się tu jednak żalić, bo przecież nikt mi nie kazał tego produktu kupować, ale cena wydaje mi się jak na polskie warunki tak kosmiczna, że musiałam to napisać. Swój suflet kupiłam z dużą zniżką, bo miałam bon do wykorzystania w Perfumerii Douglas. 

MOJA OCENA:

4.5 / 5

Produkt doskonały w każdym calu. Nie ma się absolutnie do czego przyczepić pod względem składu, działania czy zapachu. Pół oceny z w dół za cenę oderwaną od rzeczywistości. Produkt idealny na prezent, kiedy chcemy podarować bliskiej osobie odrobinę luksusu. Bez wątpienia marka Laura Mercier do luksusowych się zalicza. Dla mnie Laura Mercier Creme Brulee Souffle Body Creme  nie będzie kosmetykiem, który non stop będę miała w swoim posiadaniu, bo najzwyczajniej na jego codzienne używanie mnie jeszcze nie stać. Natomiast z pewnością od czasu do czasu będą próbować innych cudów tej marki i innych zapachów.  Z Ambre Vanille, Almond Coconut Milk czy Creme de Pistache będę się jeszcze miała szansę zaznajomić. Perfumy, masła i suflety do ciała, a także kremy do rąk to coś, co warto wypróbować. Odpuściłabym sobie jednak żele pod prysznic, miód do kąpieli i peeling, których cena również jest zawrotna, a przyjemność z ich używania trwa zaledwie kilka minut. Dodam jeszcze tylko, że produkty o podobnych zapachach takich jak creme brulee czy inne słodkości znaleźć można wiele. Masło o zapachu creme brulee ma w swojej ofercie Perfecta, a mleczko Gosh. Nie są to jednak produkty w działaniu czy pod względem składu nawet zbliżone do produktów LM. Co nie zmienia faktu, że pachną naprawdę przyjemnie!

O produktach marki Laura Mercier możecie poczytać na stronie douglas.pl, a powąchać je w Perfumerii Douglas w Galerii Mokotów. Nie polecałabym jednak zakupów w perfumerii internetowej jeśli zapachów tych produktów jeszcze nie znacie. To zdecydowanie zbyt drogie cacka, żeby kupować w ciemno. A zapachy wszystkich serii są tak intensywne, że nie każdemu mogą się podobać. Mój mężczyzna powiedział, że jak kupię sobie coś z kolekcji Almond Coconut Milk to będę musiała spać w drugim pokoju na nierozkładanej kanapie hahahahahaha:D 

Miałyście okazję używać bądź testować któryś z tych smakowitych produktów? Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania!

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A SUFLET KUPIONY PRZEZE MNIE. SZKODA, BO TAKI PREZENT BYM PRZYGARNĘŁA HAHAHAHAHA;D

Miłego dnia!

Ps. Znowu 900 słów!  

There are no comments, add yours