PROJEKT DENKO : GRUDZIEŃ 2014
Heeej kochani!
Nowy miesiąc 4 dni temu wepchnął się nam do kalendarza, zatem czas na grudniowy projekt denko. Zakupów w ostatnich tygodniach poczyniłam niewiele, a kosmetyków zużyłam sporo. Muszę więc przyznać, że jestem z siebie zadowolona. Zresztą oceńcie sami!
Dove Purely Pampering Nourishing Shower Gel. O tym, jaką miłością darzę kremowe żele pod prysznic tej marki, już dobrze wiecie. Wydawało mi się, że ciekawszego zapachu, niż te, które dotychczas zostały wypuszczone pod skrzydłami serii Purely Pampering, nie uda się stworzyć. Tak pozytywnie to ja zawsze mogę być zaskakiwana! Zapach pistachio cream & magnolia stał się moim absolutnym faworytem, a wieczorna kąpiel relaksującym doznaniem. Absolutny hicior, do którego z ogromną przyjemnością będę wracać. Szczególnie, że biorąc pod uwagę wydajność oraz cenę produktu <który bardzo często objęty jest promocją> naprawdę nie ma się nad czym zastanawiać. 18zł/500ml.
Be Beauty Spa <Regenerująca i Odświeżająca> Sól do kąpieli. Mój zimowy must have, o którym pisałam już TU. 3.55zł/600g.
Isana Men Sensitive Rasier Gel. Za polecenie tego produktu powinnam całować stopy jednej z Was. Problem jest jednak taki, że nie pamiętam której hahahaha:D Jeśli więc to Ty jesteś tą dobrą duszyczką, która namówiła mnie na jego zakup to z tego miejsca serdecznie Ci dziękuję! Teraz już wiem, że poszukiwanie lepszego produktu z tej kategorii w tak niskiej cenie mija się z celem. Żel jest bardzo gęsty, przez co niesamowicie wydajny. Ponadto faktycznie ułatwia poślizg maszynce, a depilowaną skórę pozostawia nawilżoną. Ideał w nie mniej idealnej cenie. 9.99zł/200ml.
Eveline Slim Extreme 3D Serum intensywnie wyszczuplające. Jako, że 1 grudnia wypowiedziałam wojnę niedoskonałościom ciała to jest to w tym momencie mój kosmetyk nr 1. Mam nadzieję, że obietnice producenta puszczacie mimo uszu, bo zmniejszenie obwodu uda o 3 cm w ciągu 2 tygodni to istne science fiction. Jednak serum daje efekt widocznego ujędrnienia ciała. Więcej od takiego kosmetyku nie można oczekiwać. Stosowane namiętnie, tzn. rano i wieczorem na pośladki, uda i łydki wystarcza mi przeciętnie na 3 tygodnie. Po zrobieniu zdjęcia opakowanie oczywiście przecięłam, a tam czekały dobre 2 porcje kosmetyku. Cena: 15zł/250ml.
Laura Mercier Creme Brulee Souffle Body Cream. <Tu pauza, bo oczy zalewają mi łzy, które cisną się do oczu na widok pustego słoika> Są takie kosmetyki, których denka nie chciałybyśmy ujrzeć nigdy. To właśnie jeden z nich. Laura Mercier Creme Brulee Souffle Body Cream to krem do ciała o zapachu najpyszniejszego kremu brulee jaki tylko możecie sobie wymarzyć. W pakiecie dostajemy również doskonałe nawilżenie, niesamowitą wydajność i przyjemność stosowania. Na osobną recenzję zapraszam TU. 265zł/300ml.
Gliss Kur Ultimate Repair Fluid. Fluid na końcówki, który nie wybija się na tle konkurencji. Jest ok, ale bez szału. Przeciętniaczek napakowany sylikonami, taki jakich wielu na drogeryjnych półkach. Nie przeszkadza mi to jakoś bardzo, bo odrobina zaklejacza na końcówki jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Szczególnie w okresie kurtkowo-szalikowo-czapkowym. Na plus zaliczyć muszę opakowanie z dozownikiem, który do końca działał sprawnie. Po przecięciu opakowania została tylko odrobina produktu, który wykorzystałam dzisiaj rano. Mimo niewielkiej pojemności fluid stosowałam długo – ponad pół roku. Wydajność zadowalająca. Nie kupię go jednak ponownie, gdyż na jego miejsce czeka już inny produkt. Cena: 18zł/50ml.
Gliss Kur Ultimate Volume Ekspresowa odżywka regeneracyjna. Opis kosmetyku idealnie wpisuje się w charakterystykę moich włosów-> cienkie i płaskie. Zapewne dlatego tak dobrze się ze sobą dogadują. Dwufazową odżywką spryskuję włosy po myciu, aby ułatwić ich rozczesywanie. Efekt? Gładkie i rozczesane włosy bez strat na głowie. Odżywka pozostawia na włosach piękny zapach, nie obciąża ich, a zawarty w niej hydrolizowany kolagen pozwala łudzić się, że robimy dla nich coś dobrego. Nie mogę nie wspomnieć o super wydajności. Opakowanie wystarcza mi na pół roku regularnego stosowania. Zużyłam już dwa identyczne, więc teraz skusiłam się na inną wersję, oczywiście tej samej marki. 15zł/200ml.
Clinique Claryfing Lotion 2. Tonik złuszczający stworzony z myślą o pielęgnacji cery mieszanej w stronę suchej. Produkt, który z przerwami gości w mojej rutynie pielęgnacyjnej od dobrych 5-6 lat. Zawsze z ogromną chęcią do niego wracam, bo delikatnie, aczkolwiek skutecznie złuszcza martwy naskórek i odblokowuje pory. Fakt, po nosie nieźle daje alkoholem, ale nie przesusza cery. Na pewno nie pokochają go wszyscy, ale w końcu to mój blog prawda? Hahahahaha;D Polecam kupowanie go na strefach bezcłowych / outletach kosmetycznych / promocji -20% w perfumeriach, bo cena regularna nie jest niska. Jeśli już miałyście z nim do czynienia i jesteście z niego zadowolone to duża pojemność (400ml) jest zdecydowanie bardziej ekonomicznym rozwiązaniem. 79zł/200ml.
Stara Mydlarnia Vitamin C Micellar Water. Ten płyn micelarny to podobno produkt o wszechstronnym działaniu. 3 w 1 ma oznaczać, że oczyszcza, łagodzi i działa przeciwzmarszczkowo. Jest przeznaczony do zmywania nawet wodoodpornego makijażu . Polecany jest dla osób borykających się z problemem bardzo wrażliwej skóry i oczu. Chyba w snach!!! To absolutnie najgorszy płyn micelarny jaki w życiu używałam! Owszem rewelacyjnie radzi sobie z wszelakim makijażem, ale przy tym tak podrażnia, że dedykowanie go skórze wrażliwej to chyba jakiś żart. W oczy piecze tak, że łzy płyną po policzkach, a białką oczu momentalnie stają się czerwone jak nos renifera Rudolfa. Dla mnie to najgorszy kosmetyk, jaki było mi dane w ubiegłym roku używać. Zmęczyłam go do przecierania skóry dekoltu, ale po połowie butelki po prostu wylałam go do zlewu. Cholerny dziad, którego nikomu nie polecam. Czarna owca w bardzo dobrej rodzinie Stara Mydlarnia Vitamin C. 23zł/200ml.
Lovely Curling Pump Up Mascara. W teorii to maskara podkręcająca i unosząca rzęsy. W praktyce dodatkowo pięknie je rozdziela i wydłuża. Ma sylikonową szczoteczkę z mini igiełkami, którymi nie ma opcji ufajdolenia sobie oka. Ja jestem jak najbardziej za! Chodzą jednak głosy, że przy długotrwałym stosowaniu może osłabiać rzęsy. To moje drugie opakowanie i sytuacja na moich oczach ma się dobrze. A jak u Was? 8.99zł/8ml.
Rimmel Stay Matte Long Lasting Pressed Powder. Puder, który muszę zaliczyć do odkryć 2014 roku. Jak na puder drogeryjny w stosunkowo niewysokiej cenie jest wybitny. Ładnie matuje cerę i utrwala podkład. Ogromny plus za mnogość odcieni, wśród których 001 transparent jest wymarzony dla albinosów. Niestety historia bez happy endu. Dlaczego? Upuściłam go ostatnio na klatce schodowej poszukując kluczy w otchłani mojej torebki. Płakać nie będę, bo denko było już ogromne, ale i tak trochę mi go szkoda. Tak czy siak na 100% ponownie zagości w mojej kosmetyczce. Do poprawek w ciągu dnia sprawdza się idealnie. 25zł/14g.
Michael Kors Sexy Amber. To zapach skrojony dla mnie na miarę. Intensywny, słodki, kobiecy, ale daleki od bycia banalnym. 100ml i 2 próbki za mną. A ja? A ja nadal szaleję za nim tak jak wtedy, gdy powąchałam go po raz pierwszy. Zapytacie czy kupię ponownie? Zapytajcie lepiej jak szybko! 429zł/100ml, próbka za free.
To tyle jeśli chodzi o grudniowy projekt denko. Trzymam za siebie kciuki, abym w kolejnym miesiącu również mogła być zadowolona z jego rozmiarów. A co z Waszym projektem denko? Jak sobie radzicie?
Pozdrawiam,
Callmeblondieee
POST NIE JEST SPONSOROWANY, A WSZYSTKIE KOSMETYKI OPRÓCZ ZACNEJ WODY MICELARNEJ KUPIONE PRZEZE MNIE.