Heeej kochani!
Choć torby, po brzegi wypełnione opakowaniami zakwalifikowanymi do projektu denko, wypadają gdy tylko uchylę drzwi szafy, to dzisiaj przychodzę z jego męską odsłoną. I gdybym miała opowiadać o kosmetykach pielęgnacyjnych, które stosuje mój mężczyzna to za bardzo nie miałabym o czym dzisiaj pisać. Zdecydowana większość mężczyzn, w tym i mój, lubi proste i szybkie rozwiązania. Oprócz absolutnego minimum z cyklu podstawowa higiena osobista, sięga praktycznie jedynie po krem do twarzy z filtrem. Chyba nie muszę mówić kto go do tego zmusił. Tzn. nakłonił, bo brzmi to delikatniej. Jednak jeśli wkraczamy w temat perfum to otwiera się przed nami zupełnie inna historia. Tutaj o jego zamiłowaniach do danych nut zapachowych czy konkretnych marek można mówić by wiele. Cieszy mnie to bardzo, bo zawsze kiedy słyszę ➤➤➤ po co Ci kolejna pomadka??? Mogę śmiało odpowiedzieć ➤➤➤ po co Ci kolejne perfumy? I tym oto sposobem temat mojej kolekcji jest zakończony hahaha:D A wracając do tematu głównego, jakim jest męskie denko to chcę Wam dzisiaj opowiedzieć o dwóch zapachach, które w ostatnim czasie zostały zużyte przez mojego mężczyznę do ostatniej kropli. To Giorgio Armani Acqua di Gio Essenza EDP oraz Kenzo Homme EDT.
Na pierwszy ogień wybrałam wodę perfumowaną Giorgio Armani Acqua di Gio Essenza, gdyż z tych dwóch, jest ona wyborem zdecydowanie mniej ryzykownym. Tym samym jednak bardziej oklepanym. Mimo, iż nie jest aż tak szalenie popularna jak inne wersje Acqua di Gio to i tak często czuć jej nadmiar na męskich koszulach. W Acqua di Gio Essenza zderzają się nuty świeże z nutami drzewnymi. Wyczuwalne są nuty bergamotki, grejpfruta czy trawy cytrynowej, ale i cedru. Zapach określany jest jako powiew morskiej bryzy i owocowej świeżości z nutką dymu. Nie wiem jakie leki trzeba przyjmować, ale ja biorę ich sporo, a po żadnych z nich nie wymyślam takich opisów hahaha:D W mojej ocenie to zapach, który idealnie pasuje do 30latka pląsającego po sopockim molo w rozpiętej koszuli, granatowych szortach i brązowych skórzanych mokasynach. Mój typ jeśli chodzi o mężczyznę życia, mniejszy faworyt jeśli chodzi o zapach mężczyzny życia.
Woda toaletowa Kenzo Homme to nieco zapomniana klasyka gatunku. Zapach został wypuszczony na początku lat 90, ale co jakich czas przeżywa kolejną młodość. I jeśli już do morskiej bryzy uprzednio nawiązałam to właśnie Kenzo Homme jest jej wydaniem w wersji deluxe. Świeży, morski, nawet nieco słony, ale jednocześnie słodki i dłużej utrzymujący się. Tak wiem, że to tylko woda toaletowa, ale na ciele jest wyczuwalna dłużej i pachnie bardziej intensywnie niż Acqua di Gio Essenza. Dominujące nuty to bryza morska, szałwia, paczula, drzewo sandałowe, cedr i piżmo.
Uważam, że oba zapachy to dobry wybór na zbliżające się letnie miesiące. Jestem pewna, że ani Was, ani wybranków Waszego serca nie przyprawiają one o ból głowy. Ja i mój mężczyzna nie jesteśmy zgodni co do werdyktu – ja wybieram Homme, on Acqua di Gio Essenza. Są jednak perfumy, które w naszej ocenie o całe niebo wyprzedzają inne – Armani / Prive Rose d’Arabie. Szereg minusów w postaci dostępności, limitowanej ilości czy ceny rekompensuje jedno ich psiknięcie, magiczny zapach i złoty pyłek ♥︎♥︎♥︎
Jestem bardzo ciekawa jakie zapachy najbardziej lubicie na Waszych mężczyznach i czy są takie, których nie jesteście w stanie znieść?
Buziaki,
POST NIE JEST SPONSOROWANY.