Pomadka Burberry Lip Cover & Wyniki rozdania MAC
Heeej kochani!
Jako, że z publicznie wygłoszonego przeze mnie na początku roku zobowiązania, wywiązuję się nadzwyczaj sumiennie, to kilka dni temu pozwoliłam sobie sięgnąć po nieużywane wcześniej cudeńko. Dla przypomnienia – na początku roku obiecałam sobie, ale i Wam, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy poświęcę więcej uwagi 10 pomadkom, które są już niemal u kresu swojej produktowej drogi. Z owych 10, totalnego zużycia doczekały się już 3, a kolejne 2 niebawem do nich dołączą. Skromnie przyznaję, że to niezły wynik! Dlatego też, bez cienia wyrzutów sumienia, rozpoczęłam swoją znajomość z pomadką Burberry Lip Cover w odcieniu 23 English Rose. Tę różaną piękność sprawiłam sobie w styczniu na jednym z londyńskich lotnisk. Skorzystałam tym samym z możliwości dokonania zakupów na strefie bezcłowej i zamiast 25£, zapłaciłam 18.
Burberry Lip Cover to seria pomadek, która niestety doczekała się już wysłania na emeryturę. Na jej miejsce marka wprowadziła linię Burberry Kisses, w której zapach i formuła zostały dopieszczone w porównaniu z pierwowzorem. Klientki często narzekały na zapach pomadek Lip Cover i określały go mianem zapachu pomadek swoich babć. A to najpiękniej pachnące skojarzenie raczej nie jest. I niestety muszę potwierdzić, że do waniliowego zapachu pomadek z MAC owe Lip Cover się nie umywają. Jeśli natomiast o nową formułę chodzi to Burberry Kisses mają być pomadkami, których efekt na ustach można stopniować. I tak jedna warstwa daje tylko poświatę koloru, a już 2 lub 3 – nasycony odcień. Pomysł doskonały, a jak z jego realizacją to nie wiem. To czego jestem jednak pewna to, że i w Lip Cover efekt stopniowania koloru na ustach jest widoczny. Mój odcień – 23 English Rose (w nowej odsłonie to 17 English Rose) przy delikatnej aplikacji daje efekt, który każda z nas określa jako lepszy odcień swoich ust. Po dodaniu kolejnej warstwy kolor nabiera większej głębi. Oczywiście zdjęcie z pomadką na ustach omyłkowo usunęłam, a że jestem obecnie w pociągu <należę do wstydzioszków i nie jestem selfiemaniaczką w środkach transportu publicznego> to obiecuję, że prezentacji dokonam innym razem. Gdybym miała ją opisać słowami to mój odcień określiłabym jako głęboki przybrudzony róż z dodatkiem malin i odrobiną herbacianego osadu hahaha:D Tak wiem brzmi nieszczególnie interesująco, ale na całe szczęście ratują mnie zdjęcia!
Jeśli zapytacie o inne przemyślenia dotyczące stosowania pomadki Burberry Lip Cover to nie do końca jestem pewna czy to dokładnie to, czego szukałam. Kierując się opiniami zagranicznych vlogerek spodziewałam się, że linia opisywana jako Soft Satin Lipstick będzie bardziej satynowa w wykończeniu, aniżeli kremowa. Z jednej strony wiąże się to z ogromną zaletą – absolutnie nie podkreśla suchości ust, a wręcz je pielęgnuje, ale z drugiej – nie utrzymuje się na nich zbyt spektakularnie. Przez 2 godziny wygląda przepięknie, jednak wystarczy łyk kawy i czar pryska. Pomadka przenosi się na każdą rzecz, której dotknie, a przy tym stosunkowo szybko znika sama z siebie. Nie mogę powiedzieć, że jestem niezadowolona z zakupu, ale przyznaję, że spodziewałam się produktu dającego satynowe i bardziej długotrwałe wykończenie. O tym jak będzie rozwijać się nasza relacja z pewnością będę Was informować w przyszłości. I na koniec wybaczcie, ale muszę dodać jedno zdanie na temat opakowania i wyglądu samej pomadki. Po prostu arcydzieło.
Jeśli miałyście kiedykolwiek styczność z marką Burberry to proszę dajcie znać w komentarzach, które z produktów możecie polecić, a które niestety Was zawiodły.
Miłego wieczoru!
Buziaki,
POST NIE JEST SPONSOROWANY, A POMADKA KUPIONA PRZEZE MNIE.
Ps.
Jeśli już na tapecie jest dzisiaj temat pomadek to najwyższy czas na ogłoszenie wyników konkursu, w którym do wygrania była pomadka marki MAC w odcieniu Creme Cup.
Mam przyjemność ogłosić, że nagrodę główną zdobywa:
Jednak znalazło się również miejsce na wyróżnienie i jak to zwykle bywa – nagrodę niespodziankę, którą otrzymuje:
Serdecznie gratuluję dziewczyny:*
Nagroda główna i nagroda niespodzianka czekają już na wysyłkę, więc poproszę o przesłanie adresów na: callmeblondieee@gmail.com