Bielenda Argan Bronzer - HIT czy KIT?

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

Jeśli macie dzisiaj jedynie chwilę na zapoznanie się z recenzowanym przeze mnie produktem to na zadane w tytule wpisu pytanie odpowiem bez zastanowienia – absolutny HIT! Jeśli jednak dysponujecie jeszcze kilkoma minutami wolnego czasu to przekonacie się, że poświęcenie ich na zgłębienie tego wpisu nie będzie czasem straconym. No chyba, że zamiast efektu delikatnie muśniętej słońcem skóry preferujecie efekt tej szarej i zmęczonej. Nie? Tak myślałam! Jak zatem dodać swojej cerze blasku, delikatnej opalenizny, a przy tym sporej dawki nawilżenia? Ja już wiem i z chęcią wiedzą się podzielę. Oto arganowy koncentrat brązujący Bielenda Argan Bronzer.

Bielenda Argan Bronzer 2

Bielenda Argan Bronzer 3

Bielenda Argan Bronzer to unikatowa kombinacja składników pielęgnujących i delikatnie opalających naszą skórę. Połączenie roślinnych komórek macierzystych z drzewa arganowego z kwasem hialuronowym oraz betainą sprawia, że cera z każdą aplikacja staje się bardziej nawilżona, promienna i delikatnie opalona. Bielenda Argan Bronzer to nie typowy samoopalacz, po użyciu którego już po kilku godzinach na skórze widoczne jest przybrązowienie skóry. To kosmetyk charakteryzujący się stopniowym działaniem, a efekt jego aplikacji możemy intensyfikować z każdym kolejnym zastosowaniem. Formuła stopniowego opalania cery to nie jedyna cecha odróżniająca produkt od standardowego samoopalacza do twarzy. Nietypowy jest również sposób jego aplikacji. 2-3 krople koncentratu możemy dodać do dotychczas używanego przez nas kremu bądź olejku lub zaaplikować je na skórę bez asysty innego produktu. Produkt stosowany solo błyskawicznie się wchłania, nie pozostawia na skórze tłustej warstwy i co w moim odczuciu najważniejsze – nie zapycha cery. Stosowany w połączeniu z innym kosmetykiem jest, a jakby go nie nie było – tzn. również nie daje żadnych negatywnych odczuć czy zmian na skórze.

Bielenda Argan Bronzer to produkt o delikatnym działaniu, zatem idealnie sprawdzi się u wszystkich kobiet z bardzo jasną i jasną cerą, które chcą uzyskać subtelny efekt. Po kilku aplikacjach oczywiście możemy dostrzec poprawę kolorytu cery i jej przybrązowienie, ale nie jest to efekt jak po tygodniu smażenia się na plaży. Jak dla mnie to akurat lepiej hahaha:D Są ogromne zalety subtelnego charakteru działania kosmetyku – nie musimy obawiać się plam wynikających z nierównego rozprowadzenia produktu na skórze czy zabarwienia brwi na cieplejszy odcień. Z pewnością znajdą się jednak osoby, które uzyskanego efektu nie uznają za satysfakcjonujący. Jeśli macie ciemną karnację lub macie ochotę na efekt opalonej cery w ciągu kilku godzin i już po pierwszej aplikacje to zakup tego koncentratu śmiało mogę odradzić. 

Ja jednak muszę przyznać, że swoim działaniem zaskoczył mnie równie pozytywnie jak brązująca pianka do jasnej skóry z serii Magic Bronze tej samej marki. Jego cena, tak jak w przypadku produktu do ciała, nie jest wygórowana. Swoją buteleczkę koncentratu o pojemności 15ml kupiłam w Drogerii Rossmann za 24.99zł. Jedyna rzecz, której nie jestem w stanie zrozumieć to adnotacja producenta dotycząca terminu przydatności produktu. Na zużycie tej 15ml buteleczki mamy jedynie 4 miesiące od dnia otwarcia, a nie uwierzę, że komuś z nas chciałoby się aplikować go każdego dnia, tak aby w sugerowanym terminie owy koncentrat zużyć. Tak czy siak produkt z pewnością jest godny polecenia, a jeśli szukacie kosmetyku, który zamiast efektu skwarki zapewni jedynie efekt skóry jak muśniętej słońcem to uważam, że warto dać mu szansę, szczególnie jeśli będzie dostępny w promocji. 

Zabrzmi to jak kryptoreklama, ale uważam, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy marka Bielenda wypuściła na rynek masę ciekawych kosmetyków.

Miałyście może styczność z jakimkolwiek serum bądź kremem tej marki? Za mną od pewnego czasu chodzi nawilżające serum z kwasem hialuronowym lub złuszczające z migdałowym. Kiedyś z pewnością po nie sięgnę, bo inaczej pewnie zje mnie ciekawość hahaha:D

Buziaki,

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A PRODUKT KUPIONY PRZEZE MNIE.

There are no comments, add yours