#ComeToSeychellesWithMe // SESZELE - piękne plaże i co więcej? //
„I haven’t been everywhere … but it’s on my list!” ~ Susan Sontag
Im więcej podróżuję, tym prawdziwszy staje się ten, wypowiedziany przez amerykańską aktywistkę i eseistkę cytat. Czuję głód. Głód doświadczania, eksplorowania, fantazjowania. Pojechać wszędzie, zobaczyć wszystko. Bo chcę. Bo mogę. Bo teraz, kiedy poznałam nieco otaczającego mnie świata to … już muszę! Zdaję sobie sprawę z faktu, iż ze względu na ograniczenia czasowe, finansowe czy zawodowe nie jestem (i nigdy nie będę) w stanie zaliczyć każdego interesującego mnie miejsca na globie. Nie przeszkadza mi to jednak w ciągłym dopisywaniu kolejnych destynacji na listę + Top Places to Visit +. Kiedy zaczniesz podróżować trudno jest się już zatrzymać. Rozmawiasz z innymi podróżnikami i non stop dopisujesz do swojej listy coraz to nowe kierunki. Wykreślisz jeden, a na jego miejsca dodajesz kilka nowych! Jedne bliższe są Twemu sercu, inne ciut dalsze. Wszystkie za to szalenie ekscytujące. Na szczycie mojej listy obok duńskich Wysp Owczych czy filipińskiego Palawanu od dawna znajdowały się, zlokalizowane na Ocenie Indyjskim, sąsiadujące z Mauritiusem i Reunion … Seszele. Jeśli myślisz „to tylko piękne plaże z turkusową wodą, stanowiące malownicze tło dla licznych produkcji filmowych o rozbitkach” to w swoim stereotypowym przekonaniu trwasz ostatnie minuty. Wróć do tego akapitu za kwadrans i przeczytaj to zdanie jeszcze raz. Nie musisz dziękować! Ja za to powinnam przeprosić, bo będziesz chciał/a tę destynację zaliczyć jak najszybciej, a do przyjaznych pod względem ekonomicznym zdecydowanie ona nie należy. Czas na eksplorację! #ComeToSeychellesWithMe!
The more I travel, the more true this quote from an american activist and essayist becomes. I feel hunger. Hunger for experiencing, exploring and fantasizing. Go everywhere, see everything. Because I want to. Because I can. Because now, when I got to know a bit of the world around me … I have to! I am aware of the fact that due to time, financial or work limits, I am not (and never will) be able to complete every place in the world that interests me. However, this does not prevent me from constantly adding new destinations to the + Top Places to Visit + list. Once you start traveling, it’s hard to stop. You talk to other travelers and constantly add new destinations to your list. You cross out one and add a few new ones in its place! Some are closer to your heart, others a bit far. All of them are extremely exciting. At the top of my list, next to the danish Faroe Islands or the philippine Palawan, Seychelles, located in the Indian Ocean, neighboring with Mauritius and Réunion, have been on my list for long time. If you think „this is only beautiful beaches with turquoise water, which are a picturesque background for numerous film productions about survivors,” you are, in your stereotypical opinion, for the last minutes. Go back to this paragraph in a fifteen minutes and read that sentence again. You do not have to thank me! I should apologize for that instead, because you will want to tick off this destination as soon as possible, and this is definitely not one of the economically friendly ones. Time to explore! #ComeToSeychellesWithMe!
Seszele to grupa aż 115 wysp pochodzenia wulkanicznego i koralowego. Pierwsze z nich, określane mianem Wysp Wewnętrznych, to tak naprawdę wystające ponad poziom wody szczyty granitowego masywu o urozmaiconej rzeźbie górzystej z płaskimi wybrzeżami. Pozostałe to Wyspy Zewnętrze, pochodzenia koralowego, mające formę niewielkich atoli nieznacznie wznoszących się ponad lustro wody. Z całego archipelagu zamieszkała jest tylko 1/4 wysp. Do „największych” z nich należy Mahé (zamieszkiwana przez 80% ludności kraju), Praslin oraz La Digue. Ze względu na lokalizację przy równiku, panujący na wyspach klimat, cechujący się dużymi opadami, wysoką wilgotnością i stałą dość wysoką temperaturą, sprawia iż warunki do rozwoju roślinności są tutaj szalenie sprzyjające. Seszele to jedyne miejsce na świecie, gdzie wybrzeże porastają gaje plam kokosowych, a wewnątrz wysp rośnie las tropikalny z endemiczną lodoicją seszelską. Owoc tego drzewa przypomina damskie pośladki i osiąga wagę do 25 kg. Nie tylko flora zapiera dech w piersiach swoją unikatowością. Najciekawszymi przedstawicielami fauny są ptaki, których na wyspie doliczono się ponad 250 gatunków, a także ogromne chodzące sobie na dziko żółwie czy jaszczurki. Świat podwodny nie pozostaje w tyle pod względem bogactwa i mnogości gatunków zwierząt. W oceanie w pobliżu archipelagu żyją manty i rekiny. Sezonowo przypływają także wieloryby. Seszele to jedna z niewielu destynacji, która pomimo napływu masy turystów, zachowała wyjątkowy, niemal pierwotny charakter wysp. Ponad 60% (!) powierzchni kraju stanowią rezerwaty, a Seszelczycy uznawani się za najbardziej troszczący się o przyrodę naród świata! Postanowiliśmy sprawdzić na czym polega magia tego archipelagu i idąc za ciosem – z półrocznym wyprzedzeniem kupiliśmy bilety lotnicze i zaczęliśmy planować nasz wyjazd.
Seychelles is group of 115 islands of volcanic and coral origin. The first of them (known as the Inner Islands), are in fact the peaks of a granite massif protruding above the water level, with a varied mountainous relief with flat shores. The others are the Outer Islands, of coral origin, in the form of small atolls slightly rising above the water level. Only 1/4 of the islands are inhabited from the entire archipelago. The „largest” of them: Mahé (inhabited by 80% of the country’s population), Praslin and La Digue. Due to the location at the equator, the climate prevailing on the islands, characterized by heavy rainfall, high humidity and constant relatively high temperature, makes the conditions for the development of vegetation extremely favorable here. Seychelles is the only place in the world where the coast is covered with coconut groves, and inside the islands there is a tropical forest with the endemic Seychelles iceberg. The fruit of this tree resembles women’s buttocks and weighs up to 25 kg. Not only flora is breathtaking with its uniqueness. The most interesting representatives of the fauna are birds, which have over 250 species on the island, as well as huge turtles and lizards going wild. The underwater world is not lagging behind in the richness and multitude of animal species. The ocean near the archipelago is home to manta rays and sharks. Whales also come seasonally. Seychelles is one of the few destinations that, despite the influx of tourists, has retained the unique, almost original character of the islands. Over 60% (!) Of the country’s area are nature reserves, and the Seychelles are considered to be the most nature caring nation in the world! We decided to check the magic of this archipelago. Following the blow – we bought plane tickets six months in advance and started planning our trip.
PRZED WYLOTEM NA SESZELE PAMIĘTAJ O:
SPRAWDZENIU NAJKRÓTSZEGO (POD WZGLĘDEM TRWANIA PODRÓŻY) TYPU POŁĄCZENIA LOTNICZEGO. Na ten moment najkorzystniejsza opcja to lot liniami Emirates® na trasie Warszawa – Dubaj (6 h) / Dubaj – Mahe (4 h), a później za pośrednictwem linii Air Seychelles® przelot na trasie wewnętrznej Mahe – Praslin (15 min). Wraz z oczekiwaniem w portach przesiadkowych podróż ta zabiera ok 14 – 15 h i kosztuje ok 3 450 PLN / os.
SPRAWDZENIU DATY WAŻNOŚCI SWOJEGO PASZPORTU. Upewnij się, że Twój paszport jest ważny przez minimum 6 miesięcy od dnia wylotu. Ponadto (w razie jego utraty poprzez zgubienie czy kradzież) zawsze miej przy sobie jego skan.
WYKONANIU TESTU PCR NA OBECNOŚĆ SARS-COV-2. Nie wcześniej niż na 72h przed wylotem wykonaj test PCR na obecność wirusa SARS-CoV-2. Test (w wersji anglojęzycznej) zostanie sprawdzony na lotnisku macierzystym, porcie przesiadkowym oraz docelowym.
(NA 48 H PRZED WYLOTEM) WYPEŁNIENIU PROMESY WIZOWEJ NA STRONIE seychelles.govtas. Wnieś opłatę wizową (10 €), a do formularza dołącz wszystkie niezbędne dokumenty. Zalicza się do nich: skan paszportu / negatywny wynik testu PCR na obecność wirusa SARS-CoV-2 przetłumaczony na j. angielski / certyfikat COVID’owy / informacja o przebytych szczepieniach / skan biletów lotniczych / potwierdzenie rezerwacji hotelu oraz transportu. Weryfikacja zgłoszenia trwa do 9 godzin, a wygenerowaną wizę w formie pliku PDF należy wydrukować i / lub zapisać na telefonie.
SPRAWDZENIU LIMITU BAGAŻU. Limit przewożonego bagażu dla każdej z linii lotniczych, z których usług będziesz korzystać może być inny. * W liniach lotniczych Emirates® wynosi on (dla klasy ekonomicznej) 23 kg / os. + 7 kg / os. bagażu podręcznego, w liniach Air Seychelles® zasady limitu są tożsame, natomiast nie jest to reguła.
JAKA WALUTA JEST OBOWIĄZUJĄCĄ – SRC ORAZ €. Wymiana w seszelskim kantorze euro na rupię seszelską jest zdecydowanie bardziej korzystna niż wymiana dolarów amerykańskich. Ponadto możliwe jest wymienienie banknotów USD jedynie nowszych aniżeli z 2007 roku. Aby wymienić pieniądze w kantorze trzeba okazać paszport oraz otrzymaną wizę.
JEŚLI CHCESZ KORZYSTAĆ Z INTERNETU POZA HOTELEM PAMIĘTAJ O ZABRANIU ZE SOBĄ ROUTER’A BĄDŹ DRUGIEGO TELEFONU. Pakiety internetu kupione u polskich operatorów sieci internetowych kosztują +/- 2000 zł / 1GB!!! Z tego powodu szalenie polecam kupienie seszelskiej karty SIM (100 RP ~ 29 PLN) i doładowanie jej u miejscowego operatora (850 RP ~ 250 PLN / 5 GB).
ZABRANIU ZE SOBĄ KREMU Z FILTREM SPF 50+!!! Seszele, ze względu na lokalizację niemal przy równiku, zazwyczaj cechują się najwyższym możliwym indeksem UV 12. Oznacza to, że bez względu na porę roku, skóra jest narażona na niszczące działanie promieniu słonecznych, skutkujące nie tylko silnym jej poparzeniem, ale i nowotworami skóry. Słońce wręcz ją parzy, więc stosowanie najlepszych produktów z filtrem SPF 50+ oraz okrywanie ciała to mus, który uchroni Cię przed nieszczęściem.
ZMIENNOŚCI POGODY. Wybierając tę destynację w porze naszej jesieni (IX / X / XI / XII ) pamiętaj o tym, że normą są monsuny, a więc gwałtowne, ale i krótkotrwałe opady deszczu. Pogoda jest szalenie dynamiczna i opady deszczu mogą się pojawiać nawet kilkadziesiąt razy w ciągu doby. Pora naszej wiosny (III / IV / V / VI) to zaś pora sucha, kiedy deszczu raczej nie uświadczysz. Będą Ci za to doskwierać upały powyżej 35℃ i wilgotność sięgająca 90%. Jeśli nie przepadasz za żarem lejącym się z nieba odpuść sobie podróż w tym terminie.
NAJWAŻNIEJSZE JEST NASTAWIENIE! Zabierz ze sobą dobry nastrój i pozytywne nastawienie, bo to ono jest kluczowe. Podróżując na własną rękę musisz mieć świadomość, że zawsze na Twojej drodze pojawi się niezapowiedziana drama i zapewne nie uda Ci się zrealizować 100 % ustalonego przed wylotem planu. I co z tego? Wyluzuj, to Twoje wakacje życia!!!
BEFORE THE FLIGHT TO SEYCHELLES REMEMBER ABOUT:
CHECKING THE SHORTEST (IN TERMS OF THE JOURNEY) TYPE OF THE AIR CONNECTION.
CHECKING THE EXPIRY DATE OF YOUR PASSPORT.
DOING A PCR TEST FOR THE PRESENCE OF SARS-COV-2.
(48 HOURS BEFORE DEPARTURE) COMPLETING THE VISA PROMESS.
CHECKING THE LUGGAGE LIMIT.
WHICH CURRENCY IS APPLICABLE – SRC AND €.
IF YOU WANT TO USE THE INTERNET OUTSIDE THE HOTEL, REMEMBER TO TAKE YOUR ROUTER OR ANOTHER PHONE WITH YOU.
TAKING CREAM WITH SPF 50 +!!!
VARIABLE WEATHER.
ATTITUDE IS THE MOST IMPORTANT!
#ComeToSeychellesWithMe!
DZIEŃ I / II : LOT WAWA – DUBAJ / DUBAJ – MAHE / MAHE – PRASLIN
Na kilka minut przed godziną 7.00, a więc wraz z budzącym się słońcem zaczęliśmy zniżać swój lot wielką i majestatyczną maszyną produkcji Boeing 777 serii 300-ER linii Emirates®. Po 6 h lotu, 3 h oczekiwania na terminalu w Dubaju i kolejnych 4 h w powietrzu, naszym oczom ukazało się piękne, niesamowicie nasycone zielenią wybrzeże wyspy Mahé. Mimo skąpania w strugach deszczu prezentowało się cudownie. Po wylądowaniu nasze bagaże zostały przepakowane do kolejnego samolotu, a my udaliśmy się na terminal krajowy. Tym razem już za pośrednictwem samolotu linii Air Seychelles® mieliśmy dostać się z wyspy centralnej na mniejszą wyspę Praslin. Pogoda ze złej szybko stała się fatalna, a dodatkowo nasza maszyna uległa awarii. Wydarzenia te sprawiły, że nasz trzeci już tej dobry lot został opóźniony o 120 minut. Kiedy w końcu inna maszyna została podstawiona pod naszą bramkę byliśmy przeszczęśliwi, że już za godzinę będziemy w hotelu popijać Pinacoladę i zaczniemy piękną, egzotyczną przygodę. Jedno zerknięcie za szybę, gdzie w oddali stał jakiś dramatycznie mikroskopijny, do tego totalnie zardzewiały kaszalot. Tak, zgadłyście! To był nasz „samolot”. DHC-6 Twin Otter serii 400, czyli ledwie piętnastometrowy kukuryźnik, z wystrojem wnętrza niczym bus z lat 90. Na swój pokład zabrał 18 upchanych niczym kury w klatce pasażerów i … poleciał! A nieee, poczekajcie! Nie wystartował tak szybko, gdyż dwóch pilotów akurat egzaminowało trzeciego, który z włączeniem silnika miał spory problem. Po 15 minutach lotu, kiedy tylko poczułam pod stopami stabilny grunt, z duszą na ramieniu mogłam rozpocząć eksplorację raju! Witajcie na wyspie Praslin!
A few minutes before 7 a.m., so as the sun was waking up, we began to descend our flight with the huge and majestic Boeing 777 Series 300-ER from Emirates®. After 6 hours of flight, 3 hours of waiting at the terminal in Dubai and another 4 hours in the air, we saw the beautiful, incredibly green coast of the island of Mahé. Despite being bathed in streams of rain, it looked wonderful. After landing, our luggage was repacked to the next plane and we went to the domestic terminal to get from the central island to the smaller island of Praslin this time by Air Seychelles®. The weather quickly turned bad and our machine broke down. Due to events, our third flight was delayed by 120 minutes. When finally another machine was put at our gate, we were overjoyed that in just an hour we would be drinking Pinacolada in the hotel and we would start a beautiful, exotic adventure. One glance behind the glass, where in the distance stood some dramatically microscopic, totally rusty plane. DHC-6 Twin Otter 400 series, barely fifteen meters long with interior design like a bus from the 90s. On board it took 18 passengers crammed like chickens in a cage and … flew! Oh nooo, wait! He did not take off so quickly, because two pilots were examining the third one. He had a big problem with starting the engine. After 15 minutes of flight, as soon as I felt a solid ground under my feet, with my soul on my shoulder, I was able to start exploring paradise! Welcome to Praslin Island!
DZIEŃ II: WITAJCIE NA WYSPIE PRASLIN
Praslin to wyspa o powierzchni zaledwie 38 km2, co wystarcza, aby uczynić ją drugą pod względem wielkości wyspą archipelagu. Zamieszkuje ją niecałe 6 000 osób! Szybko zrozumieliśmy, że te serdeczne przywitania wymieniane między użytkownikami dróg, które dostrzegliśmy to nie żadna kurtuazja, a kwestia tego, że po prostu wszyscy mieszkańcy wyspy się znają. Już na pierwszy rzut oka widać, że życie tu płynie w swoim tempie. W drodze z lotniska do hotelu, podziwialiśmy nie tylko serdecznie zachowania międzyludzkie, ale i wielkie liście plam, które uginając się pod ciężarem wody lejącej się z nieba, zapewniały nam genialne doznania wizualne. Po upływie niespełna 30 minut, dotarliśmy do bram **** hotelu Paradise Sun, zlokalizowanego w miejscowości Anse Volbert na wschodnim wybrzeżu wyspy. Hotel oferuje zakwaterowanie w drewnianych domkach z tarasami, z których widok rozpościera się na cudowną plażę Cote D’Or. Po rozpakowaniu walizek i orzeźwiającym prysznicu, wybraliśmy się na długi spacer po rajskiej okolicy, a wieczorem na wyborną kolację tematyczną, która organizowana była w naszym hotelu.
Praslin is an island with an area of only 38 square km, which is enough to make it the second largest island in the archipelago. It is inhabited by less than 6 000 people! We quickly understood that the cordial greetings exchanged between road users, which we noticed, was not a courtesy, but the fact that all the inhabitants of the island know each other. At first glance, you can see that life flows at its own pace here. On the way from the airport to the hotel, we admired not only the interpersonal behavior, but also the huge leaves of spots which, bending under the weight of the water pouring from the sky, provided us with a brilliant visual experience. After less than 30 minutes, we arrived at the gates of the **** Paradise Sun Hotel, located in Anse Volbert on the eastern coast of the island. The hotel offers accommodation in wooden cabins with terraces overlooking the wonderful Cote D’Or beach. After unpacking our suitcases and taking a refreshing shower, we went for a long walk in the paradise surroundings and in the evening for an excellent themed dinner, which was organized in our hotel.
DZIEŃ III: ANSE LAZIO / ANSE GEORGETTE / VALLÉE DE MAI
Po zjedzeniu dość marnego śniadania hotelowego, odebraliśmy zamówiony samochód i swoje pierwsze kroki skierowaliśmy do, zlokalizowanej w północno – zachodniej części wyspy, słynnej plaży Anse Lazio. To zdecydowanie najczęściej polecana do zaliczenia plaża na Praslin. Nie bez znaczenia w owych rekomendacjach jest z pewnością jej biały, niemal tak drobny jak puder piasek, turkusowa woda i wystające znad powierzchni wody granitowe głazy. Nawet skąpane w deszczu prezentują się totalnie wyjątkowo, jakby je ktoś naszkicował.
Podobne odczucia wywołała we mnie kolejna z wizytowek wyspy, którą bez wątpienia jest Anse Goergette. Co prawda, aby się na nią dostać, przed planowaną podróżą należy wysłać maila do hotelu Constance Lemuria i wypełnić stosowny formularz. Plaża Anse Goergette stanowi jego nierozerwalną część. Jeśli spróbujecie się dostać tu bez zapowiedzi, na 99 % zostaniecie odprawieni z kwitkiem, a uwierzcie, że tego widoku nie chcecie przegapić! Zdecydowanie zachwyca.
Jednak nie samymi cudownymi plażami żyje człowiek, zwłaszcza gdy w centrum wyspy kryje się dolina wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO – Vallée de Mai. To właśnie w tym rezerwacie zobaczyć można endemiczny gatunek palmy zwanej lodoicją seszelską, której owoc „coco de mer” o kształcie zbliżonym do damskich pośladków osiąga wagę nawet 25 kilogramów! W prastarym lesie pierwotnym lodoicja seszelka nie jest jedyną ciekawostką. W trakcie dwugodzinnego przedzierania się przez gąszcz palm kokosowych, zobaczyliśmy także niebieskie gołębie czy narodowe ptaki Seszeli, czyli czarne papugi. Kwintesencja prawdziwego biblijnego raju!
After eating a rather basic breakfast at our hotel, we picked up the car we had ordered and we headed our first steps to the famous Anse Lazio beach located in the north-west part of the island. This is by far the most recommended beach on Praslin. Not without significance in these recommendations is certainly its white, almost as fine as powdered sand, turquoise water and granite boulders protruding above the water surface. Even when bathed in rain, they look totally unique, as if someone had sketched them.
Similar feelings evoked in me another showpiece of the island, which is undoubtedly Anse Goergette. It is true that in order to get there, before the planned trip, you should send an email to the Constance Lemuria hotel and fill in the appropriate form, because Anse Goergette beach is an integral part of it. If you try to get here unannounced, 99% of you will be dismissed with a receipt, and trust that you don’t want to miss this sight! It definitely impresses.
However, it is not just wonderful beaches that people live, especially when in the center of the island there is a valley inscribed on the UNESCO World Heritage List – Vallée de Mai. It is in this reserve that you can see an endemic species of palm called the Seychelles Lodo, whose fruit „coco de mer” with a shape similar to female buttocks reaches a weight of up to 25 kilograms! In the ancient primeval forest, the palm is not the only curiosity. During the two hour journey through the thicket of coconut palms, we also saw blue pigeons and the national birds of the Seychelles – black parrots. The quintessence of a true biblical paradise!
DZIEŃ IV: REJS NA WYSPĘ LA DIGUE / ANSE SOURCE D’ARGENT
Nastał dzień, na który czekałam zdecydowanie najbardziej! Dzień, który zapowiadał się tak emocjonująco, że po prostu para by buchała mi uszami, gdyby to tylko było w ogóle możliwe pod względem fizjologicznym. Wstałam skoro świt, rozsunęłam drewniane drzwi od domu, a tam … wichura, ulewa i wieeelkie granatowe chmury nade mną. Aha. Monsun letni, hellooo! Myślę sobie: „tylko spokojnie, pogoda przecież jest tu dynamiczna, za godzinę na pewno wyjdzie słońce”. Zerkam jeszcze raz nieśmiało w niebo, a tam strugi deszczu leją mi się na twarz. Niebo miało nasze plany totalnie w dupie. Dzień wcześniej zamówiliśmy transport do portu zlokalizowanego przy Baie Sainte Anne, skąd odpływał katamaran. Mimo wszystko postanowiliśmy się tam udać. W porcie momentalnie można było odróżnić pracownika od turysty. Ten pierwszy miał zadowolona minę i szeroki uśmiech niczym przyklejony na stałe. Ten drugi – sromotną minę i pełnego na tyłku pampersa! O dziwo nasz katamaran z portu wyruszył o czasie. Liczna grupa usadowiła się na piętrze, ja z moim mężem i wątłą grupką pozostałych osób, zajęliśmy miejsce na dolnym pokładzie. Przysięgam Wam, że fale dochodziły do 5 metrów, a wszyscy jak jeden mąż darli się w niebogłosy. Ja uskuteczniałam histeryczny płacz na przemian ze śmiechem, a liczna grupa na górnym pokładzie krzyczała co sił w gardle w krótkich przerwach od … puszczania pawia. Było epicko! Trwaliśmy w takim marazmie jakieś 15 minut, po czym opuściliśmy pokład, dopytując się „ile k… kosztuje powrotny lot helikopterem?”.
Kiedy opadły emocje, udaliśmy się do punktu odbioru rowerów i na naszych dwudziestoletnich (oby!) składakach ruszyliśmy przed siebie. Za punkt honoru postawiliśmy sobie zaliczenie każdego jego zakątku. Z uwagi na fakt, iż jej powierzchnia wynosi zaledwie 10 km2 nie było to niemożliwe do wykonania. Na rowerach przemierzaliśmy kolejne i kolejne setki metrów, zachwycając się zabudową, która wyglądała jakby czas na wyspie się zatrzymał. Coś niesamowitego. A najpiękniejsze było jeszcze przed nami. W końcu dotarliśmy do zlokalizowanej na południowo – zachodnim krańcu wyspy plaży Anse Source D’Argent. Ta najczęściej fotografowana plaża świata, wygląda jakby była efektem pracy grafika. Ogromne granitowe bloki wystające ponad lustro wody tworzące jedyną w soim rodzaju scenerię. Wzbudziła we mnie uczucia nie do opisania. Mimo braku słońca i granatowych chmur nad głową, byłam szczęśliwa, że w końcu mogę podziwiać ją na żywo, kąpać się w jej wodach i leżeć na piasku. Nie chciałam jej opuszczać i poświęcać czasu na eksplorowanie innych. Z czasem jednak doszłam do wniosku, że nie wybaczę sobie, jeśli nie będę miała porównania. Na rowerach zjechaliśmy zatem całe zachodnie, a później i wschodnie wybrzeże. Żadne z miejsc nie mogło się równać cudownej Anse Source D’Argent, choć oczywiście sama w sobie Grand Anse, Petit Anse, Anse Cocos czy Anse Boileau Caiman jest niezaprzeczalnie piękna. W godzinach popołudniowych niebo delikatnie się rozpogodziło, a szalony wiatr ustał, więc na całe szczęście powrotny rejs z La Digue na Praslin nie obfitował w aż tak dramatyczne sceny jak ten poranny.
The day I was waiting for the most has come! A day that was going to be so exciting that the steam would just blow my ears if it were at all physiologically possible. I got up at dawn, pulled back the wooden door from the house, and there … a storm, downpour and big navy blue clouds above me. I see. Summer monsoon, hello! I think to myself: „just take it easy, the weather is dynamic here, the sun will surely come out in an hour”. I looked at the sky once again, and there streams of rain pour over my face. Heaven didn’t give a damn about our plans. The day before, we ordered a transport to the port located at Baie Sainte Anne, from where the catamaran was departing. We decided to go there anyway. In the port, it was immediately possible to distinguish an employee from a tourist. The first one had a satisfied face and a broad smile like a permanently glued one. The other one has a disgusting face and a diaper full! Surprisingly, our catamaran left the port on time. A large group of people sat upstairs, me and my husband and a small group of other people took a seat on the lower deck. I swear to you that the waves were up to 5 meters high, and they were all yelling at the heavens like one. I made a hysterical cry alternately with laughter, and the large group on the upper deck screamed at their throat in the short breaks from … playing the peacock. It was epic! We stayed in such a stagnation for about 15 minutes, then left the deck, asking „how much is the return helicopter flight?”.
When the emotions subsided, we went to the pickup point and on our twenty year old bike. We made it a point of honor to pass every corner of it. Due to the fact that its area is only 10 square km, it was not impossible to do. We traveled hundreds of meters on bikes, admiring the buildings that looked as if time on the island had stopped. Amazing! The most beautiful was still ahead of us. Finally, we reached the Anse Source D’Argent beach located on the south – west end of the island. The most photographed beach in the world looks as if it was the result of a graphic artist’s work. Huge granite blocks protruding above the water surface create a unique scenery. She aroused indescribable feelings in me. Despite the lack of sun and dark blue clouds over my head, I was happy to finally admire her live, swim in its waters and lie on the sand. I didn’t want to leave it and spend time exploring others. Over time, however, I came to the conclusion that I would not forgive myself if I did not have a comparison. So we rode our bikes all over the west, and then the east coast. None of the places could match the wonderful Anse Source D’Argent, although of course Grand Anse, Petit Anse, Anse Cocos and Anse Boileau Caiman are undeniably beautiful. In the afternoon the sky cleared slightly and the crazy wind stopped, so fortunately the return trip from La Digue to Praslin did not abound in such dramatic scenes as morning one.
DZIEŃ V: OPALANIE / SNURKOWANIE / CZYTANIE
Nastał ten dzień, kiedy to opalanie, nurkowanie z rurką i czytanie stało się jedynym „obowiązkiem” na liście „to do”. W przerwach od aktywności serwowaliśmy sobie najpyszniejsze opcje z karty restauracji hotelu Paradise Sun, którym bez dwóch zdań była lokalna ryba i genialny szaszłyk z krewetek. Był to nasz ostatni dzień na wyspie Praslin, więc postanowiliśmy skorzystać także z oferty barów serwujących rum Takamaka będący chlubą lokalnej destylarni i naładować baterie niesamowitymi widokami, które otaczały nas z każdej strony. Dzień zakończyliśmy wybitną kolacją pod szyldem dań kuchni kreolskiej w akompaniamencie seszelskich rytmów i tańców. Bardziej klimatycznej i romantycznej scenerii na świętowanie pierwszej rocznicy ślubu wymarzyć sobie nie mogliśmy!
The day has come. Sunbathing, snorkeling and reading became the only „must” on the „to do” list. During breaks from activity, we served ourselves the most delicious options from the restaurant menu of the Paradise Sun Hotel, which without a doubt were local fish and brilliant shrimps. It was our last day on Praslin Island, so we also decided to take advantage of the Takamaka rum bars, the pride of the local distillery, and recharge our batteries with the amazing views that surrounded us from all sides. We ended the day with an outstanding dinner of Creole cuisine accompanied by Seychelles rhythms and dances.
DZIEŃ VI: LECIMY NA MAHÉ
Jeśli wydawać by się mogło, że drugi lot zardzewiałym piętnastometrowym kaszalotem będzie generować u mnie mniejszy poziom stresu aniżeli pierwszy to NIE, zdecydowanie tak nie było. Mimo poranka na plaży Cote D’Or, gdzie robiliśmy zdjęcia na palmie, więc powiedzieć, że było wesoło to jakby nie powiedzieć nic, stan poddenerwowania zaczął rosnąć. Po sesji zdjęciowej, spakowaliśmy swoje walizki, opuściliśmy nasze rajskie bungalowy ukryte w wysokich palmach kokosowych i udaliśmy się na lotnisko. 15 minut grozy w kukuryźniku i witamy na Mahé! „Teraz już będzie tylko lepiej” pomyślałam i kuuurde miałam rację. Po niecałej godzinie od wylądowania na terminalu krajowym lotniska w Mahé, dotarliśmy do naszego ***** hotelu Story Seychelles. Na jego temat, zapytana o każdy aspekt działalności odpowiedzieć mogę „wow”! Lokalizacja przy pięknej plaży Beau Vallon? „Wow”. Design hotelu? „Wow”. Przestrony apartament z obłędnym widokiem? „Wow”. Obsługa? „Wow”. Mnogość restauracji? „Wow”. Jeśli sushi serwowane w restauracji „Seyshima” jest najlepszym jakie w życiu jadłam, a „Trader Vick’s” przyrządza takie dania z grilla, że zajadam się nimi ze smakiem to wiedz, że coś jest na rzeczy.
If it may seems that the second flight with a rusty fifteen meter plane would generate a lower stress level for me than the first one, then NO, it was definitely not the case. Despite the morning on the Cote D’Or beach, where we were taking pictures on the palm tree, so to say it was fun, it was like saying nothing, the nervous state began to increase. After the photo session, we packed our bags, left our paradise bungalows hidden in tall coconut trees and headed to the airport. 15 minutes of horror in the cornfield and welcome to Mahé! „Now it will only get better” I thought and kuuurde was right. Less than an hour after landing at the Domestic Terminal of Mahé Airport, we arrived at our Story Seychelles ***** hotel. When asked about every aspect of the business, I can say „wow”! Location on the beautiful Beau Vallon beach? „Wow”. Hotel design? „Wow”. A spacious apartment with an amazing view? „Wow”. Service? „Wow”. A multitude of restaurants? „Wow”. If the sushi served in the „Seyshima” restaurant is the best I have ever eaten, and the „Trader Vick’s” prepares grilled dishes that I eat them with relish, know that something is going on.
DZIEŃ VII: YOGA / SIŁOWNIA / SPACERY / SPA
Dzień pod znakiem „inahale – exhale”. Poranna sesja yogi, później delikatne śniadanie na tarasie i chwila z książką. Trening biegowy, później siłowy i orzeźwiający prysznic. Chwila odpoczynku, a po niej sługi spacer brzegiem zatoki Beau Vallon. Relaksujący masaż i niespiesznie wypita zielona herbata. Długa kąpiel. Wyborna kolacja i lampka białego półwytrawnego wina.
„Inahale – exhale” kind of day. Morning yoga session, then a delicate breakfast on the terrace and a moment with a book. Running then strength training and refreshing shower. A moment of rest, followed by a walk along the shore of the Beau Vallon Bay. Relaxing massage and green tea drunk slowly. Long bath. Delicious dinner and a glass of white semi-dry wine.
DZIEŃ VIII: VICTORIA / NATIONAL BOTANICAL GARDENS / MORNE TRAIL
„Ostatni dzień?!” Jak tylko chwilę po 5.00 otworzyłam oczy, nie mogłam uwierzyć, że to nasz ostatni pełny dzień na wyspie. Chcieliśmy wykorzystać go tak, jak to tylko było możliwe. Punkt 8.00 byliśmy już zwarci i gotowi do wyjścia. Odebraliśmy zamówiony samochód i ruszyliśmy w stronę stolicy Mahé. Victoria to najmniejsze stołeczne miasto na świecie. Wielu malkontentów twierdzi, że to także najbrzydsza stolica na świecie. Z pewnością nie znajdziecie tu zniewalających plaż, a jedynie miasto z kilkoma kolonialnymi gmachami i lokalnym targiem, który raczej by nie przeszedł sanepidowskiij kontroli. Miasto faktycznie nie budzi wielu pozytywnych emocji, ale kilka jego punktów charakterystycznych tj. Capuchi House (Dom Kapucynów zbudowany przez szwajcarskich zakonników), Sri Navasakthi Vinayagar Temple (świątynia wzniesiona dla garstki hinduskiej społeczności zamieszkującej Seszele), Victoria Market (plac targowy w centrum miasta) czy National Botanical Gardens (z ogromnymi żarłocznymi żółwiami i fragmentami lasu deszczowego) jest wartych poświęcenia im czasu.
Dla mnie, jako zwolenniczki natury i przyrody, najciekawszym punktem dnia było zaliczenie szczytu Morne Seychelleois sięgającego 905 m n.p.m. Szczyt zlokalizowany jest w największym narodowym parku archipelagu, zajmującym niemal 1/5 powierzchni wyspy. Morne Seychellois National Park chroni ekosystemy, począwszy od lasów namorzynowych, na górzystych obszarach kończąc. Widoki, jakie zobaczyliśmy po drodze były spektakularne, jednak były niczym w porównaniu do tego, co zastaliśmy na szczycie! Coś niesamowitego. Było warto pokonać trasę, która (co możecie zobaczyć na stories) była totalnie hardcorowa!
W drodze powrotnej, jako że do zachodu słońca zostały nam jeszcze 3 h, zobaczyliśmy piękną plażę Anse Royal, zaliczyliśmy wizytę w słynnej destylarni rumu Takamaka, a także sztuczną, usypaną w 2012 roku wyspę Eden Island. Szybko stała się ona luksusowym miejscem odpoczynku i alternatywą dla spotkań w stolicy. Jej serce stanowi przystań jachtowa, topowy bar wschodniego wybrzeża i modne lokale.
Wieczór zakończyliśmy genialną kolacją w restauracji „Trader Vick’s” specjalizującej się w daniach z grilla. Bez dwóch zdań to obłęd w gębie!
„Last day?!” As soon as I opened my eyes after 5 am I couldn’t believe it was our last full day on the island. We wanted to use it as much as possible. At 8 am we were ready to go. We picked up the car we had ordered and headed towards the capital of Mahé. Victoria is the smallest capital in the world. Many malcontents claim that it is also the ugliest one in the world. You will certainly not find captivating beaches here, but only a city with a few colonial buildings and a local market that would rather not pass Sanitary Inspection. The city does not evoke many positive emotions, but some of its landmarks, like Capuchi House (built by swiss monks), Sri Navasakthi Vinayagar Temple (a temple erected for a handful of Hindu community living in the Seychelles), Victoria Market (a market square in the city center) or the National Botanical Gardens (with huge, ravenous turtles and fragments of rainforest) are worth your time.
For me, as a nature lover, the most interesting part of the day was reaching the Morne Seychelleois peak reaching 905 m above sea level. The summit is located in the largest national park of the archipelago, covering almost 1/5 of the island’s area. Morne Seychellois National Park protects ecosystems from mangrove forests to mountainous areas. The views we saw along the way were spectacular, but nothing in comparison to what we found at the top! Something amazing. It was worth going the route, which (as you can see on the stories) was a total hardcore!
On our way back, as we still had 3 hours to go to sunset, we visited the famous Takamaka rum distillery, as well as the artificial Eden Island built in 2012. It quickly became a luxurious place for relaxation and an alternative to meetings in the capital. Its heart is the yacht marina, the top bar on the east coast and fashionable places.
We ended the evening with a brilliant dinner at the „Trader Vick’s” restaurant specializing in grilled dishes. This is, without a doubt, insanity!
DZIEŃ IX: REALIZACJA KAMPANII #CELLUBLUE / POPOŁUDNIE PRZY BASENIE
Dzień rozpoczął się dla mnie wcześnie. O 5.00 byłam już na nogach, a chwilę później na biegu brzegiem plaży. Później sesja pilatesu i realizacja zaplanowanej kampanii reklamowej dla marki #Cellublue. Późne śniadanie, nieco kolidujące z koniecznością jak najszybszego opuszczenia pokoju hotelowego. Ta pełna przedpołudniowa mobilizacja wyszła nam jednak na dobre. Po godz. 11.00 byliśmy już wymeldowani z hotelu, nasze bagaże umieszczone w przechowalni, a my mogliśmy korzystać z ostatnich godzin słońca, świeżych owoców morza, pitej przy basenie Pinacolady i … braku obowiązków. Leżeliśmy na leżakach, pochłonięci w swoich książkach, aż nagle doszła do mnie myśl, aby odprawić nas z wyprzedzeniem i sprawdzić cz może jakimś cudem dostępne jest podwyższenie lotu z klasy ekonomicznej do biznesowej. Loguję się do panelu klienta, odświeżam profil, a tam … SZOOOK! Upgrade na trasie DUBAJ – WAWA kosztuje nie jak zwykle ok 8 000 PLN / za 2 os., a 10% tej ceny!!! Myślę sobie „błąd na stronie, pewnie za moment zostanę z niej wyrzucona”. Klik, klik, klik i moim oczom ukazują się nasze nowe bilety w wyższej klasie. Byłam w totalnym szoku, ale taki szok to ja naprawdę szanuję! Wiedziałam, że powrotna podróż do domu jedynie na trasie MAHÉ – DUBAJ będzie mało komfortowa, bo na kolejnym odcinku będzie „jakby luksusowo”. Kilkanaście godzin później miałam się szansę o tym przekonać, bowiem siedzenie 1A oraz 1B faktycznie stały się naszymi. Zapytacie o moje wrażenia? Zerknijcie do zapisanej relacji „mahé ??” i przekonajcie się same jak wyglądał nasz lot.
The day started early for me. At 5 am I was up. A moment later I was running along the beach. Later, a pilates session and the implementation of the planned advertising campaign for the #Cellublue cosmetics brand. Late breakfast, slightly interfering with the need to leave the hotel room as soon as possible. This full morning mobilization turned out to be good for us, because at 11 am we were already checked out of the hotel, our luggage was placed in the storage room, and we were able to enjoy the last hours of the sun, fresh seafood, Pinacolada drunk by the pool and … no duties. We were lying on sunbeds, absorbed in our books, until suddenly I thought to let us go in advance and check if maybe somehow an upgrade from economy to business class is available. I log in to the customer panel, refresh my profile, and there … WHAAAT?! Upgrade on the DUBAI – WAWA route was not, as usual, about 8 000 PLN / for 2 people, but 10% of this price!!! I think „error on the site, I will probably be kicked out in a moment”. Click, click, click and my eyes see our new tickets in a higher class. I was totally shocked, but I really respected such a shock! I knew that the return trip home only on the MAHÉ – DUBAI route would be uncomfortable, because the next episode would be „luxurious as f…”. A dozen or so hours later I had a chance to find out about it, because seats 1A and 1B actually became ours. Would you ask about my impressions? Take a look at the instastories „mahé ??” and see what our flight looked like.
DZIEŃ X: „HOME, SWEET HOME”
W godzinach wieczornych dotarliśmy do domu, rozpakowaliśmy walizki i do nocy rozmawialiśmy o tym jak to możliwe, że te Seszele, na które z utęsknieniem czekaliśmy ponad pół roku … są już za nami! To, co zobaczyliśmy i to, czego doświadczyliśmy nikt nam jednak nie zabierze. To największa wartość dodana każdego wyjazdu i każdej zaliczonej destynacji.
In the evening we got home, unpacked our suitcases and talked till the night about how it is possible that those Seychelles, which we have been waiting so long, cause for over half a year … are already behind us! What we saw and what we experienced, however, will not be taken away from us. This is the greatest added value of each trip and destination.
Z jakim kosztem wiązała się nasza wycieczka?
- 1000 PLN – ubezpieczenie podróży obejmujące leczenie związane z COVID-19 (wymagane przez Republikę Seszeli)
- 20 € ~ 90 PLN – promesa wizowa / 2 os.
- 6 000 PLN – lot na trasie WAW – DUBAJ / DUBAJ – MAHE oraz MAHE – DUBAJ / DUBAJ – WAWA w klasie ekonomicznej za pośrednictwem linii lotniczych EMIRATES® (+ dokupienie wybranych miejsc dot. wszystkich lotów – 890 PLN)
- 900 PLN – lot na trasie MAHE – PRASLIN oraz PRASLIN – MAHE za pośrednictwem linii lotniczych AIR SEYCHELLES®
- 100 RP ~ 29 PLN – karta SIM + 850 RP ~ 250 PLN (5GB internetu)
- 6 900 PLN – 4 noce w **** Paradise Sun (wraz ze śniadaniami i kolacjami)
- 2500 RP, tj. ~ 581 PLN – uregulowanie rachunku w hotelu Paradise Sun (podatek miejski / 2 x wyborny lunch w hotelowej restauracji / wino oraz woda do kolacji)
- 610 RP ~ 177 PLN – zwiedzanie rezerwatu Vallée de Mai
- 50 € ~ 225 PLN – wynajem auta (wyspa Praslin) / 1 doba
- 150 RP ~ 43 PLN – drobne zakupy spożywcze podczas zwiedzania wyspy Praslin (woda niegazowana / woda kokosowa, itp.)
- 130 € ~ 585 PLN – całodniowa wycieczka na wyspę La Digue (transfer z prywatnym kierowcą (7* South) z hotelu do portu + bilet na katamaran dla dwóch osób + wynajem rowerów na wyspie) + 700 RP ~ 203 PLN – lunch z owocami morza + 200 RP~ 58 PLN – wejście na teren plantacji L’Union Private Estate)
- 6 950 PLN – 3 noce w ***** Story Seychelles (wraz ze śniadaniami i kolacjami)
- 2800 RP, tj. ~ 813 PLN – uregulowanie rachunku w hotelu Story Seychelles (podatek miejski / 2 x genialny lunch w hotelowej restauracji / drinki przy basenie w ciągu dnia, tj. duuużo drinków / wino oraz woda do kolacji)
- 50 € ~ 225 PLN – wynajem auta (wyspa Mahe) / 1 doba
- 100 RP ~ 29 PLN – paliwo do auta / 2 doby
- 700 RP ~ 203 PLN – zakupy na targu Victoria Market w Mahe (tj. prezenty dla bliskich w postaci herbaty / lasek cynamonu, esencji z wanilii, itp)
- 1500 RP ~ 436 PLN – zakupy w destylarni rumu Takamaka (prezenty)
- 200 RP ~ 58 PLN – wejście do ogrodu botanicznego National Botanical Gardens w Mahe
- 770 RP – 223 PLN – lunch w hotelu Constance Ephelia w Mahe
- 220 € ~ 990 PLN – transfer z lotniska na wyspie Praslin do hotelu Paradise Sun + z hotelu z powrotem na lotnisko + transfer z lotniska na wyspie Mahe do hotelu Story Seychelles + z hotelu z powrotem na lotnisko za pośrednictwem firmy 7* South
- 800 PLN – dopłata do lotu w klasie „biznes” na trasie DUBAJ – WAWA za pośrednictwem linii lotniczych EMIRATES®
- 180 $ ~ 756 PLN – zakupy na lotnisku w Dubaju / 2 x lunch / 2 x kawa
- 260 PLN – zaparkowanie samochodu na parkingu długoterminowym (P4) na lotnisku im. F. Chopina w Warszawie
= ~ 29 674 PLN / 2 os. = 14 837 PLN / os.
Zapytacie czy wycieczkę na Seszele można zorganizować taniej? Podany powyżej budżet możecie zmniejszyć nawet o połowę! O ile ceny przelotów na trasie WAW – DUBAJ / DUBAJ – MAHE oraz MAHE – DUBAJ / DUBAJ – WAWA w klasie ekonomicznej za pośrednictwem linii lotniczych EMIRATES® zawsze oscylują w przedziale 2 800 – 3 200 PLN / os., o tyle ceny zakwaterowania mogą być zarówno o 80 % niższe, jak i o kilkaset % wyższe. Decydując się na nocleg w prywatnych domach mieszkańców wyspy (tj. „guest house”) możecie upolować nocleg już od 300 PLN. Wybierając natomiast ultraluksusowe wnętrza hoteli, tj. Four Seasons Resort Seychelles czy Kempinski Resort Seychelles za jedną noc zapłacicie 5 000 – 10 000 PLN, przy czym oczywiście nie zahaczam tu nawet tematu wynajęcia willi, a jedynie sporego apartamentu w tych resortach. Seszele to faktycznie jedna z droższych destynacji jaką można obrać. Jeśli woda podana do kolacji kosztuje 25 PLN / karafkę 0,7l, a cena Pinacolady wypitej przy basenie zbliża się do 25 € ~ 112,5 PLN to trudno mówić o wakacjach wpisujących się w ekonomiczny trend. Nikt jednak nie każe nam wybierać najbardziej luksusowej opcji, bowiem i ta kilka, jak nie kilkanaście razy tańsza … totalnie zachwyci. Czy w pozytywnym postrzeganiu wyjazdu jako całości będzie nam przeszkadzać, że apartament / drewniany domek nie był zlokalizowany tuż przy linii wody, a 20 metrów od niej? Nie! Czy gorzej wypoczniemy nie mając na swoim balkonie bulgoczącego wieczorami jacuzzi? Nie! Czy mniej nas zachwyci najpiękniejsza plaża świata, którą bez wątpienia jest Anse Source D’Argent, jeśli będziemy leżeć na jej piasku, a nie wykonanym z drewna egzotycznego leżaku? Nie! To wszystko są niuanse. Jeśli Was na nie stać to cudownie! Jeśli nie … to co z tego? Spędzicie tydzień w raju, w którym widoku zapierać Wam będą dech w piersiach, woda obmywać Wasze opalone ciało, brzuch wypełniony będzie świeżo grillowanymi owocami morza, a w żyłach będzie płynąć rum z lokalnej destylarni Takamaka. I to dla mnie jest pełnia życia i synonim najpiękniejszego wyjazdu, jaki miałam przyjemność doświadczyć.
You will ask if a trip to the Seychelles can be organized in any cheaper way than almost 15 k PLN per person? You can reduce the above budget by up to half! While the prices of flights on the route WAW – DUBAI / DUBAI – MAHE and MAHE – DUBAI / DUBAI – WAWA in economy class by EMIRATES® airlines always oscillate in the range of 2 800 – 3 200 PLN / per person, the accommodation prices can be both 80% lower and several hundred % higher. If you decide to stay in private houses of the inhabitants of the island („guest house”), you can hunt for accommodation from 300 PLN. If you choose luxurious hotel, such as Four Seasons Resort Seychelles or Kempinski Resort Seychelles, you will pay 5 000 or even 10 000 PLN for one night. Of course I do not even mention the topic of renting a villa, but only a large apartment in resorts. Seychelles is actually one of the most expensive destinations you can choose. If the water served with dinner costs 25 PLN / 0, 7l bottle and the price of Pinacolada drunk by the pool is close to 25 € ~ 112,5 PLN, it is difficult to talk about holidays in line with the economic trend. Nobody, however, makes us choose the most luxurious option, because this few, if not a dozen or so times cheaper … will be totally delightful. Will it disturb us in the positive perception of the trip as a whole that the apartment / wooden house was not located right next to the water line, but 20 meters from it? No! Will we have a worse rest if we do not have a jacuzzi on our balcony that makes bubbles in the evenings? No! Will we be less delighted with the most beautiful beach in the world, which is undoubtedly Anse Source D’Argent, if we lie on its sand and not a deckchair made of exotic wood? No! These are all nuances. If you can afford them, that’s great! If not … so what? You will spend a week in a paradise where the view will be breathtaking, the water will wash your tanned body, your stomach will be filled with freshly grilled seafood, and rum from the local Takamaka distillery will flow in your veins. And for me it is the fullness of life and a synonym for the most beautiful trip that I have had the pleasure to experience.
Seszele totalnie mnie w sobie rozkochały!
Jestem pewna, że i w wielu Waszych głowach zaczęła kiełkować myśl o ich zaliczeniu!
Dajcie mi proszę znać czy spodobała się Wam przygotowana relacja. Przypominam, że w zapisanych stories na Instagramie możecie przeżyć ze mną tę wycieczkę po raz kolejny ??.
I totally fell in love with Seychelles!
I am sure that in many of your heads the thought of passing them started to sprout!
Please let me know if you liked the prepared report. I would also like to remind you that you can experience this trip with me once again on my stories ??.