W poszukiwaniu następcy MAC Fashion Scoop

Uroda

Heeej kochani!

Dzisiaj z ogromnym smutkiem zaaplikowałam na usta mój ulubiony błyszczyk po raz ostatni. MAC Fashion Scoop, bo o nim mowa, to odcień delikatnego, niemal transparentnego, jasnego różu. Idealne dopełnienie dziennego makijażu. Wykończenie Cremesheen Glass, czyli połączenie tego, co najlepsze w kremowych pomadkach MAC Cremesheen Lipstick z połyskiem błyszczyków MAC Lipglass. Formuła wspaniale nawilża i odżywia usta. Utrzymuje się co najmniej  2-3 godziny, a kiedy schodzi pozostawia wypielęgnowaną skórę ust. Wspomnę jeszcze tylko o tym, że błyszczyki z serii Cremesheen Glass się nie kleją i już możemy nadać im miano idealnych. Może to potwierdzić choćby fakt, iż w mojej niespełna 5 letniej znajomości z marką MAC zużyłam 3 błyszczyki z tej serii i nawet nie dałam szansy wykazać się innym.

Z pewnością w ciągu najbliższych kilku tygodni zdecyduję się na zakup następcy MAC Fashion Scoop (na zdjęciu powyżej: pierwszy z lewej). Nie powiedziane, że nie zastąpię go tym samym, jedynie pełnym egzemplarzem hahaha;D Jednak z tej serii interesuje mnie również Just Superb (w środku), określany jako brudny, neutralny róż. Brudny, nie brudny, ale na ustach wygląda zjawiskowo. Wiem co mówię – 2 sztuki za mną. Ostatnim z serii Cremesheen Glass, który wpadł mi w oko jest Boy Bait (pierwszy z prawej). Odcień neutralnego beżu z delikatną poświatą. Tego osobnika nie testowałam, ale i na to przyjdzie czas.

MAC Plushglass & Lipglass

Po głowie chodzą mi niestety romanse. Nie wiem czy po zużyciu 3 sztuk z tej samej rodziny nie spróbować czegoś nowego. Choćby mocno błyszczącego i powiększającego usta wykończenia Plushglass. Odcień Wildly Lush (pierwszy z lewej) lub Ample Pink (pierwszy z prawej). Środkowy kandydat to odcień Underage – delikatny, przytłumiony róż z subtelnym blaskiem. Wykończenie Tinted Lipglass należące do najbardziej napigmentowanych, błyszczących i długo utrzymujących się. 

Który z nich zostanie następcą MAC Fashion Scoop? Nie mam pojęcia! Na zdjęciach każdy z nich mnie przekonuje. Nie będę jednak zamawiać żadnego z nich przez internet, a wyboru dokonam dopiero będąc w sklepie MAC. A Wy, na który z tych 6 odcieni byście postawiły?

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY.

 Ps. Odcienie błyszczyków MAC z serii Cremesheen Glass możecie zobaczyć TU, z serii Plushglass TU, a Tinted Lipglass TU.

ALEXANDER WANG x H&M: TOP 6

Moda

Heeej kochani!

Jestem pewna, że o tej współpracy oraz o jej owocach w postaci doskonałej kolekcji słyszeli już wszyscy z Was. Po raz kolejny szwedzki potentat odzieżowy H&M zaprosił do współpracy jedno z najgorętszych nazwisk branży modowej. Po współpracy z takimi ikonami  jak Karl Lagerfeld, Stella McCartney, Sonia Rykiel czy Matthew Williamson, przyszedł czas na młodego amerykańskiego projektanta, którym jest Alexander Wang. 

Od czwartku (6 listopada) kolekcja ALEXANDER WANG x H&M jest dostępna w 250 wybranych butikach marki H&M na całym świecie. Możemy ją podziwiać również u nas. Kolekcja trafiła do butiku w Warszawie przy ul. Marszałkowskiej oraz w Krakowie w Galerii Krakowskiej. 

Na kolekcję ALEXANDER WANG x H&M składa się zarówno damska jak i męska linia. Obie utrzymane w mocno sportowym charakterze. Nie są to jednak ubrania tylko i wyłącznie przeznaczone na siłownię. Tzn. nie powstały jedynie tylko po to, aby uprawiać w nich sport. Równie dobrze sprawdzą się w bardziej eleganckich połączeniach  i są idealną opcją na imprezę po pracy. Kolekcja jest tak nowoczesna jak wykorzystane w niej materiały. Dominują tkaniny przypominające miękką piankę nurków czy skoczków narciarskich. Z pianki wykonane są parki, bluzy, staniki sportowe, a po części nawet buty! Kolekcja utrzymana jest w kolorach czerni, szarości i bieli. Jestem nią szczerze oczarowana! Mój entuzjazm chłodzą jednak ceny, które tak jak w przypadku każdej współpracy marki H&M z topowym projektantem szybują bardzo bardzo wysoko. Pomijając ten (jakże istotny jednak) szczegół, stwierdzam, że w całej kolekcji nie ma nawet jednej rzeczy, o której mogę powiedzieć -> nie podoba mi się / nie chciałabym jej mieć. Natomiast na zdjęciu głównym moje absolutne TOP 6 kolekcji ALEXANDER WANG x H&M:

PÓŁGORSET – 129.90zł

KRÓTKA BLUZA  – 199zł

SPORTOWY TOP – 129.90zł

ZAMSZOWE BOTKI – 799zł

DOPASOWANA SUKIENKA – 299zł

TROFEUM (idealnie nadaje się do wyeksponowania pędzli ;D) – 99.90zł

Co sądzicie o kolekcji ALEXANDER WANG x H&M? Znalazłyście w niej coś dla siebie czy tak jak ja wzdychacie do niej na odległość?

Ps. Czekam na kolekcję Michael Kors dla H&M! Kto wie, może kiedyś się doczekam? 

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY.

Maska regenerująca ZIAJA Liście Zielonej Oliwki

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

Gdybym zapytała Was o serię, która na polskim rynku kosmetycznym wygenerowała w tym roku największe zainteresowanie to jestem pewna, że większość z Was wytypowałaby serię Ziaja Liście Manuka. Mam wrażenie, że choć jeden produkt z tej serii miała już każda Polka w wieku reprodukcyjnym. Przynajmniej na to wskazują blogi, na których od kilku miesięcy non stop wałkowany jest temat tych produktów. Działają / nie działają? Rewelacyjnie wpływają na stan cery / pogarszają go? Nie wiem, nie jestem zainteresowana, nie zabieram głosu. Ile można pisać w kółko o tym samym?  Nie martwcie się, z mojej strony to tyle na temat Liści Manuka. Dzisiaj o serii wypuszczonej z okazji 25 lecia marki Ziaja.  Ziaja Liście Zielonej Oliwki. 

Na serię Ziaja Liście Zielonej Oliwki składa się aż 8 produktów do pielęgnacji twarzy i ciała. Oliwka do mycia, peeling, antyperspirant, 2 fazowy płyn do demakijażu oczu, tonizująca woda, krem z filtrem spf 20, maska ściągająco – oczyszczająca oraz maska regenerująca. I to właśnie tej ostatniej poświęcę dzisiejszy post.

ziaja liście zielonej oliwki

Oliwkowa maska regenerująca z kwasem hialuronowym przeznaczona jest do skóry normalnej, suchej i wrażliwej. Pod żaden z wymienionych typów cery swojej skóry podciągnąć nie mogę. Jednak biorąc pod uwagę, że stosowane w pielęgnacji skóry kwasy mocno dają mi się we znaki to stawiam na porządne nawilżenie, odżywienie i regenerację cery. Dzięki temu jak przesuszona jest moja skóra stałam się idealnym materiałem do przetestowania działania tej maseczki. 

Oliwkowa maska regenerująca zawiera esencję z liści zielonej oliwki o działaniu odświeżającym,  kwas hialuronowy o działaniu nawilżającym oraz działający łagodząco panthenol. Takie połączenie składników sprawia, że cera staje się nawilżona, wygładzona i ukojona. Wystarczy nałożyć maskę na oczyszczoną twarz, a po 10-15 minutach resztki produktu usunąć wacikiem bądź zmyć ciepłą wodą. Zabieg powtarzać w miarę potrzeb. Ja nakładam ją co drugi dzień. To czas, który dla poprawy stanu skóry zdecydowanie warto wygospodarować. W skali całego tygodnia to tylko chwila, a dla naszej twarzy to dawka nawilżenia i relaksu. Pomimo mojej czepialskiej natury, w tym wypadku absolutnie nie mam się do czego przyczepić. Saszetka o pojemności 7 ml kosztuje w zależności od miejsca zakupu 1.30-1.49zł i w moim wypadku wystarcza na 3 użycia. Jeśli tak jak ja przepadacie za maseczką nawilżającą z zieloną glinką czy regenerującą z glinką brązową to z tej również warto dać szansę.

MOJA OCENA:

5/5,

co potwierdza spory zapas saszetek, który wczoraj zrobiłam. 

Miałyście któryś z produktów wchodzących w skład serii Ziaja Liście Zielonej Oliwki? Póki co moja relacja rozwija się jedynie z powyższą maseczkę, ale nie ukrywam, że z chęcią przetestuję również inne produkty z tej serii!

Pozdrawiam,

Callmebondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A PRODUKT KUPIONY PRZEZE MNIE.

PS. CZAS NA ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU, W KTÓRYM DO WYGRANIA BYŁY 2 ZESTAWY MASEŁEK DO UST NIVEA!

Nagroda trafia do:

Monika Domagała

oraz do:

Aneta Michalska

Dziewczyny moje serdecznie gratulacje! Czekam na Wasze adresy na callmeblondieee@gmail.com!

Wszystkim jeszcze raz dziękuję za udział. Uszy do góry, niedługo kolejny konkurs. 

Buziaki,

Basia

CLINIQUE Super City Block spf 40

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

Dermatolodzy na całym świecie alarmują, że ponad 90% zmarszczek widniejących na twarzach osób w wieku dojrzałym to efekt zgubnego działania promieni słonecznych. Zalecenia są takie, aby codziennie <bez wyjątków> nakładać na twarz, szyję, ew dekolt krem z filtrem nie niższym niż 30. Filtr ma chronić zarówno przed promieniami UVA jak i UVB, a także być fotostabilny. Do tego nałożony w odpowiedniej ilości, tj. ok 1-1.25 ml na twarz i szyję. Nie należę do maniakalnych wyznawców NIE dla słońca, bo i ono dozowane z umiarem jest bardzo potrzebne. Nie będę więc Wam tutaj wciskać kitu, że nigdy się nie opalam, że w słoneczne dni chodzę po mieście z parasolką, a sen z powiek spędza mi myśl o tym, że za 10 lat będę miała zmarszczki. Bez przesady, wszystko jest dla ludzi – słońce też. Ale gdybym powiedziała, że nie stosuję na co dzień kremu z filtrem, a zmarszczki, przebarwienia czy piegi dodają uroku to już grubo minęłabym się z prawdą. Wyznaję zasadę przemyślanej pielęgnacji. Dobry krem z filtrem jest z pewnością jednym z jej ważniejszych punktów. Dlatego dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o moim nowym ulubieńcu- Clinique Super City Block spf 40.

Clinique Super City Block spf 40 to beztłuszczowy krem z filtrem 40. Jest produktem o lekkiej formule, odpowiednim dla każdego typu skóry. Najbardziej docenią go jednak wszystkie z nas, które mając cerę mieszaną lub tłustą są w trakcie kuracji antytrądzikowej czy złuszczającej. Mając cerę mieszaną z tłustą strefą T zawsze sięgałam po kremy z filtrem o suchych wykończeniu i działaniu matującym (w swojej ofercie ma je m.in. Vichy czy La Roche-Posay). Sprawa jednak mocno skomplikowała się w momencie gdy zaczęłam intensywnie złuszczać skórę, a stosowanie matujących filtrów przestało wchodzić w grę. Zadowolona wzięłam próbki kremów z filtrem do skóry suchej i wrażliwej, na których jednak makijaż kompletnie się nie trzymał. Godzina, góra dwie i moja skóra była totalnie zalana sebum, a makijaż wyglądał jakbym co zrobiła nie 2 godziny temu tylko 2 dni i 2 godziny temu. Ochrona skóry ważna sprawa, no ale luda co z tym makijażem? Szukałam więc produktu, który nie podrażni i nie przesuszy skóry, nie podkreśli suchych skórek, ale nie będzie tak obleśnie tłusty jak wszystkie kremy do skóry suchej i wrażliwej. Bingo! To Clinique Super City Block spf 40!

clinique super city block

PLUSY:

+ Skuteczna ochrona. Krem chroni skórę zarówno przed promieniowaniem UVA i UVB. Faktor 40 jest jak najbardziej wystarczający nawet przy kuracjach intensywnie złuszczających.

+ Brak podrażnień.

+ Beztłuszczowa formuła. Formuła, która nie zapycha porów i nie powoduje powstawania niedoskonałości. Idealna dla posiadaczek każdego rodzaju cery, także mieszanej i tłustej.

+ Idealna baza pod makijaż. Krem bardzo dobrze zachowuje się pod kremem bb czy podkładem. Nie jest bardzo tłusty, ale zdecydowanie nie jest matowy. Nie powoduje szybszego przetłuszczania się skóry tak jak ciężkie i tłuste kremy z filtrem. Czytając opinie w internecie pojawiały się głosy, iż produkt straaasznie się roluje –  mi ani razu nie zrobił takiej niespodzianki. Stosuję go na żel nawilżający Dramatically Different Moisturizing Lotion Clinique i oba produkty super się dogadują. Przed aplikacją kremu bb / podkładu czekam jednak do 15 minut, aż krem z filtrem się wchłonie.

+ Nie bieli skóry. Krem jest delikatnie zabarwiony na kolor beżowy. Nie działa jednak jak krem tonujący i nie zapewnia nawet minimalnego poziomu krycia. Przy rozcieraniu kolor niknie.

+ Bardzo ciekawy skład. Nie jest to produkt naturalny, ale skład zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie. Zawiera mnóstwo wyciągów roślinnych i antyutleniaczy, które dodatkowo wspomagają ochronę skóry przed działaniem wolnych rodników.

+ Zapach. Podobno kosmetyki Clinique są bezzapachowe. Podobno, bo ja w każdym z nich wyczuwam jednak zapach. Delikatny i przyjemny, ale wyczuwalny. W tym wypadku jest podobnie.

+ Opakowanie. Solidnie wykonana tubka w pięknym pistacjowym kolorze zakończona srebrną zakrętką. Banał, ale ja zwracam na takie szczegóły uwagę. Pojemność 40ml.

MINUSY:

– Wrażenia wizualne. Po wyciśnięciu porcji kremu z tubki naszym oczom ukazuje się krem o beżowym zabarwieniu, który wygląda jak zwarzone ciasto na naleśniki z grudkami mąki. <Robiłam wczoraj naleśniki, sorry za porównanie – tak mi się skojarzyło> To nie defekt powstały w wyniku przeterminowania się kosmetyku – on tak po prostu ma. Tak czy siak na pierwszy rzut oka wygląda to obrzydliwie.

– Wolne wchłanianie się. Nie jest to krem, na który od razu po nałożeniu możemy zaaplikować podkład. Krem musi się wchłonąć. Ja daję mu 10-15 minut.

– Cena. 85zł za 40ml produktu. Cena jest wysoka, natomiast chyba nikt z nas nie kupuje produktów w Perfumerii Sephora czy Douglas za ich regularną cenę. Online dostaniecie ją w Sephorze -> TU.  Akurat jest -15% z okazji 15 lat Sephora w PL. Wystarczy przy zakupach online wpisać kod „15LAT” . 

MOJA OCENA:

4/5 

Jestem zadowolona z działania kremu Clinique Super City Block spf 40, bo przy obecnym stanie mojej skóry to jedyny, który mi odpowiada. Nie jest to kosmetyk idealny, ale ma kilka istotnych plusów. Nie podkreśla suchych skórek, nie przesusza skóry, nie podrażnia jej. Jednocześnie nie sprawia, że makijaż się warzy i spływa. Do tego nawilża i ma naprawdę dobry skład, co nie często można powiedzieć przy kosmetykach Clinique. Nie polecałabym go dziewczynom z mega tłustą skórą, które nie są w trakcie żadnych inwazyjnych kuracji. Nie jest to produkt kontrolujący wydzielanie sebum i nie daje na skórze matowego wykończenia. Jeśli jednak tak jak ja macie skórę mieszaną z tłustą strefą T, która jednak jest obecnie porządnie złuszczana i możecie zrezygnować z satynowego na skórze na rzecz jej dobrej pielęgnacji to serdecznie polecam wziąć próbkę tego kremu. Piszę o próbce, bo wygląd kremu z pewnością kilka z Was odwiedzie od zakupu.. Nie przejmujcie się – wygląd produktu z każdą aplikacją obrzydza mniej hahaha;D Może jeszcze kiedyś stwierdzę, że to całkiem fajnie wygląda? Wtedy strzelcie mi proszę w łeb!

Macie swoje ulubione kremy z wysokim filtrem czy na co dzień nie stosujecie ich regularnie? Proszę się przyznać, obiecuję, że wyjątkowo nie będzie żadnej kary!

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A KREM KUPIONY PRZEZE MNIE. JEDNAK PRZYZNAĆ MUSZĘ, ŻE CLINIQUE TO MOJA ZDECYDOWANIE ULUBIONA MARKA PIELĘGNACYJNA  I ZA TO POWINNAM DODAĆ 0.5 OCENY;)

Ps. Pytacie się o wyniki rozdania masełek do ust Nivea – będą jutro, obiecuję! Przez ostatnie tygodnie mam duże problemy ze zdrowiem i moje myśli skupiają się na czym innym. Jednak jutro z pewnością wyniki zostaną ogłoszone.