Podsumowanie treningów i sposobu odżywiania: 02 / 2015
Heeej kochani!
Czwarty miesiąc mojego nowego życia uważam za rozpoczęty, dlatego też dzisiaj chciałabym zaprosić Was na podsumowanie treningów, które wykonałam w minionym miesiącu. Luty był dla mnie miesiącem zdecydowanie przełomowym. Nowy plan, który sobie ułożyłam zakładał nie tylko większą niż dotychczas liczbę treningów, ale i ciekawsze ich połączenie. Ponadto w końcu zdecydowałam się na zakup pierwszego kettlebell i od pierwszego treningu poczułam, że to coś stworzonego dla mnie. Po raz pierwszy od baaardzo długiego czasu po prostu nie mogłam doczekać się kolejnego treningu, a po nim, mimo że totalnie wymęczona, byłam niesamowicie zadowolona z wykonanej pracy. No dobra to lecimy! Podsumowanie treningów wykonanych w lutym czas zacząć!
Dlaczego ćwiczę?
Zgodnie z zaleceniem mojego lekarza, aby być w lepszej formie fizycznej, ale głównie psychicznej muszę stosować się do zasady 3 x M. Co ona zakłada? More sleep, more sex, more sport. Pierwszego póki co nie jestem w stanie wykonać. Drugiego z pewnością nie będę poruszać na blogu. Wzięłam się więc za trzecie! Ćwiczę po to, aby wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje i stres, który kumuluje się we mnie każdego dnia. Ćwiczę po to, aby mimo niedoczynności tarczycy, z którą się zmagam nie mieć nadwagi. Po prostu ćwiczę po to, aby dobrze czuć się w swoim ciele i wyglądać dobrze. Nie dążę do żadnego konkretnego rozmiaru czy wagi. Chcę być zdrowa i wysportowana. Mieć jędrne i delikatnie umięśnione ciało.
Jak często ćwiczę?
W lutym starałam się ćwiczyć 5 razy w tygodniu. Plan wykonałam prawie w 100%, za wyjątkiem jednego weekendu, który spędzałam poza domem, kiedy na 2 dni miałam zaplanowanych 7 spotkań. Opcji wciśnięcia tam jeszcze treningu po prostu nie było. Z reguły ćwiczyłam zatem 5 razy w tygodniu: w poniedziałek, wtorek, środę, piątek i sobotę. Czwartek i niedzielę ustaliłam jako dni wolne.
Co ćwiczę?
W każdym miesiącu ustalam inny plan treningu. Nie wyobrażam sobie, aby w kółko powtarzać te same ćwiczenia i plany. Nie dość, że można zanudzić się na śmierć to jeszcze ciało na ten sam trening po kilku tygodniach przestaje już reagować.
W minionym miesiącu w poniedziałki, środy i piątki stawiałam na Skalpel (TU) oraz I i II część treningu Brazylijskie Pośladki (TU i TU). Cały trening zajmował mi niewiele ponad 50 minut i choć w teorii jest treningiem ogólnorozwojowym to w moim wypadku świetnie działał na dolne partie ciała. Wiecie, że o ile pani Ewa Chodakowska mnie swoją osoba nie porywa, to trening na pośladki jest krótki i baaardzo je pompujący. Jednym słowem doskonały. Jeśli chodzi o Skalpel to po miesiącu totalnie mi się znudził i stał się zbyt mało wymagający.
We wtorki i soboty stawiałam na treningi z moją nową miłością – kettlebell. Kettlebell to rosyjski odważnik , który kiedyś był używany podczas treningów sprawnościowych w wojsku, a obecnie jest jednym z najbardziej popularnych sprzętów do rzeźbienia silnego, ale smukłego ciała u kobiet i mężczyzn. O kettlebell powstanie osobny wpis, bo chciałabym przybliżyć Wam dlaczego ćwiczenia z nim są tak efektywne i dlaczego warto go sobie sprawić. Na początek zdecydowałam się na ten o wadze 4kg, bo cięższy zamiast super treningu mógłby przyprawić mnie o kontuzję. To idealna waga do tych ćwiczeń, które wykonujemy jedną ręką. W najbliższym czasie zamierzam sobie sprawić 8kg do ćwiczeń na obie ręce. Jako wprowadzenie do tematu potraktowałam trening z dziewczynami z kanału Tone it up. Karena & Katrina to piękne dziewczyny o zjednującej do nich osobowości. Do tego proponują bardzo ciekawe treningi, więc czego chcieć więcej? W lutym właśnie we wtorki i soboty stawiałam na trening z nimi (TU i TU), który wygląda bardzo niewinnie. Może i tak wygląda, ale po 60 minutach padałam na matę, a moje ciało odczuwało go jeszcze 2 dni później.
Co będę ćwiczyć w marcu?
Nie chcecie za dużo wiedzieć? Hahahaha:D Treningi wtorkowe i sobotnie zostają bez zmian, za wyjątkiem dołożenia ciężaru. Natomiast w poniedziałek środę i piątek będę katować nogi i pośladki z dziewczynami z Tone it up – 2 programy po 20 minut, a na zakończenie dokładam typowe kardio, czyli jazdę na rowerku stacjonarnym. Zgadliście – podsumowanie treningów z marca już za miesiąc.
Sposób odżywiania:
5 – 6 małych posiłków dziennie bogatych we wszystko co w odpowiednio zbilansowanej diecie powinno się znaleźć. Nie uciekam od tłuszczy i węglowodanów, bo każdej z nas są one potrzebne. Nie opycham się bułkami i makaronem z tłustym sosem pomidorowym, ale już oliwą z oliwek, awokado czy garścią orzechów nie pogardzę. W ramach 5 -6 posiłków przyjmuję ok 1400 kalorii. Czasem ciut więcej, czasem mniej. Bez obsesji. Wiem, że jedząc tyle kalorii większość z Was w ciągu miesiąca zgubiłaby ze 2-3 kilogramy, ale takie jest życie. Czas użalania się nad sobą w moim wypadku minął. Podsumowując – nie jestem na diecie odchudzającej, po prostu tyle kalorii potrzebuje ode mnie mój organizm, aby nie tyć. Zdarzają się osoby, które pukają się w głowę i mówią, że to jakaś totalna ściema. Moja pani dietetyk, do której kiedyś chodziłam zaproponowała mi dietę odchudzającą 1800 kalorii i była bardzo zdziwiona, że na takiej diecie tyję. Cóż, specjaliści:D Żeby jednak nie kończyć tak smutno to jest coś pozytywnego! To cheat meal – posiłek oszusta, to najfajniejsze co może nas spotkać w ciągu tygodnia;) Raz w tygodniu pozwalam sobie na małe odstępstwa od diety i np. zjem pół tabliczki czekolady albo 2 kawałki pizzy.
Wzrost & Waga & Wymiary z dnia 1.03
(w porównaniu do tych z 1.02):
Wzrost:
170cm
Waga:
60,9 kg (- o.3kg)
Wymiary:
B: 95cm (bez zmian) / T: 64cm (bez zmian) / B: 97cm (- 1cm) / U: 58.5cm (- 0.5cm) / Ł: 39cm (bez zmian)
Tak wygląda moje podsumowanie treningów minionego miesiąca. Jeśli macie ochotę co miesiąc czytać na blogu takie zestawienie to dajcie znać w komentarzach, z chęcią będę ja dla Was przygotowywać.
Teraz kolej na Waszą spowiedź! Lubicie ćwiczyć czy totalnie sobie to odpuszczacie? Wybieracie ćwiczenia w domu, na siłowni, a może na świeżym powietrzu? Brrr, aż mi zimno na myśl o tej ostatniej opcji!
Pozdrawiam,
POST NIE JEST SPONSOROWANY.