Olejki do cery mieszanej: Clarins Lotus Face Treatment Oil czy Evree Magic Rose?

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

Gdyby ktoś kilka czy nawet kilkanaście lat temu powiedział mi, że w przyszłości będę rekomendować stosowanie olejków do twarzy czy ciała, to z pewnością zasugerowałabym mu zmianę lekarza – oczywiście tego od problemów z głową. Kiedy tylko do moich uszu docierało owe słowo, od razu miałam wizję tłustej cieczy, która wchłania się godzinami, a następnego dnia pozostawia po sobie niespodzianki pod postacią wysypu niedoskonałości. Na całe szczęście czasy królowania olejków na bazie parafiny się skończyły. Mam nadzieję, iż bezpowrotnie. Tym samym, w końcu nie musimy wybierać między mniejszym a większym złem. Obecnie panuje prawdziwe olejkowe szaleństwo i każda z nas jest w stanie dobrać produkt, który idealnie odpowie na problemy naszej skóry. Nawet tej mieszanej czy tłustej.  Choć kiedyś wydawałoby mi się to nie do pojęcia, aby na tłustą skórę nakładać olejki, które same w sobie przecież nie grzeszą lekkością, to teraz czynię to z przyjemnością. Mniej więcej 3 lata temu się przemogłam i sięgnęłam po pierwszy tego typu produkt, który zapoczątkował moją miłość do olejków i zachęcił do testowania innych dostępnych na naszym rynku. Wynikiem tego jest dzisiejsza recenzja porównawcza i odpowiedź na pytanie, po który z olejków przeznaczonych do cery mieszanej i tłustej sięgnąć – Clarins Lotus Face Treatment Oil czy może kilkukrotnie tańszy Evree Magic Rose Pure Beauty Oil?

Powiecie, że średnio ta konkurencja jest sprawiedliwa, bo olejek marki Clarins kosztuje 149, a Evree 29zł. Nikt jednak nie powiedział, że tańszy kosmetyk musi w swoim działaniu być mniej efektywny niż ten droższy prawda? Prawda, przynajmniej w teorii. Muszę jednak przyznać, że póki co Clarins Lotus Face Treatment Oil jest niedoścignionym ideałem w swojej kategorii, bo robi z twarzą takie rzeczy, o którym nie śniło się nawet filozofom. Nie oznacza to natomiast, że i olejek Evree Magic Rose mnie pozytywnie nie zaskoczył, bo z pewnością również mogę go polecić. Jakie cechy łączą, a jakie dzielą te dwa olejki? Komu mogę je polecić? Dlaczego warto po nie sięgnąć? Jakich  możemy spodziewać się efektów? 

Clarins Lotus Face Treatment Oil

Clarins Lotus Face Treatment Oil

Olejek stworzony z myślą o pielęgnacji cery mieszanej i tłustej, której nie są obce problemy nadmiernego przetłuszczania się cery, rozszerzonych porów, pojawiających się niedoskonałości czy przebarwień. W szklanej butelce z wygodnym dozownikiem w formie pipetki znajduje się mieszanka kilku olejków, które są w 100% naturalne. W składzie znajdziemy m.in. olej z orzechów laskowych, rozmarynowy, słonecznikowy, rumiankowy, szałwiowy oraz ekstrakt z kwiatów lotosu. Takie połączenie sprawia, że 2-3 krople olejku stosowane na twarz, szyję i dekolt w ramach wieczornej pielęgnacji, rozprawiają się z wyżej opisanymi problemami typowymi dla cery mieszanej i tłustej. Skóra jest doskonale nawilżona, ale w ciągu dnia bardziej zmatowiona, co przekłada się na dłuższe utrzymywanie się makijażu w ciągu dnia. Prawdziwym fenomenem tego produktu jest jednak fakt, iż cera staje się rozjaśniona, jej koloryt ujednolicony, a przebarwienia mniej widoczne. Na ten efekt musimy oczywiście poczekać, ale mnie olejek dożywotnio kupił po miesiącu regularnego stosowania. Zgadza się – płacimy za niego fortunę, bo aż 149zł za 30ml, ale produkt wystarczył mi na pół roku, więc cechuje się niebywałą wydajnością, a to co robi z cerą to prawdziwa magia. Odpowiedź na pytanie czy sięgnę po niego ponownie powinna być więc jasna. Na 100% TAK. Nawet specyficzny zapach produktu nie jest mnie w stanie do niego zniechęcić.

Evree Magic Rose Pure Beauty Oil

Evree Magic Rose Pure Beauty Oil

Po ten olejek sięgnęłam z chęci zaspokojenia ciekawości rozpalonej przez inne blo(vlo)gerki, które jego działanie opisywały w samych superlatywach. Producent obiecuje, że olejek sprawdzi się w pielęgnacji cery mieszanej oraz tłustej. Powinien również wykazywać właściwości łagodzące podrażnienia, a także niwelować przebarwienia, uszczelniać naczynia krwionośne i działać przeciwzmarszczkowo. Trochę tego za dużo jak na jeden produkt. Evree Magic Rose to, podobnie jak w przypadku produkt z Clarins, mieszanka olejków, w skład której wchodzi m.in. olejek różany, ze słodkich migdałów, winogronowy i słonecznikowy. Stosowany przeze mnie co drugą noc od 4 miesięcy sprawia, że cera, mimo stosowania kwasów AHA i BHA o działaniu złuszczającym, nie jest przesuszona, a doskonale nawilżona. Po nałożeniu makijażu nie uwidaczniają się suche skórki, bo po prostu ich na mojej skórze nie ma. Kolejnym ogromnym plusem tego olejku jest znaczne przyspieszenie gojenia się ran i znikania niedoskonałości, które czasem pojawiają się na twarzy. Absolutnie nie zapycha, choć moja skóra ma do tego ogromną skłonność. Nie zauważyłam jednak żadnego pozytywnego wpływu produktu na istniejące na twarzy przebarwienia. Nie mam na myśli tych od dawna mi towarzyszących, a tych, które pozostały po większych wypryskach. I tutaj do obietnic producenta przychylić się nie mogę. Nie zmienia to jednak faktu, iż naprawdę jestem z tego olejku zadowolona i z chęcią po niego sięgam. Jego aplikację umila przepiękny różany zapach, choć wiem, że nie wszyscy są jego zwolennikami. Produkt w cenie regularnej dostępny jest w drogeriach za 29zł, jednak ja swoją butelkę sprawiłam sobie podczas sporej promocji w Rossmannie i zapłaciłam tylko 21zł / 30ml olejku. Biorąc pod uwagę wydajność, uważam, że cena jest naprawdę niska. 

MOJA OCENA:

Clarins Lotus Face Treatment Oil: 

5 / 5

Evree Magic Rose Pure Beauty Oil:

4 / 5

Ze stosowania zarówno jednego, jak i drugiego produktu jestem zadowolona. Jednak moim ideałem nadal pozostaje olejek marki Clarins, dlatego że na mojej twarzy daje jeszcze lepsze rezultaty stosowania niż te obiecane przez producenta. Mając jednak na uwadze jego cenę, śmiało mogę stwierdzić, że jego tańszym, nieco słabszym, ale nadal godnym wypróbowania odpowiednikiem jest Evree Magic Rose. Tym bardziej cieszę się z otrzymanej 2 miesiące temu paczki od marki Evree, w której znalazłam kilka ciekawych produktów do pielęgnacji stóp, dłoni, ciała oraz omawiany olejek Magic Rose. Jako że w butelce, którą sobie kupiłam jest jeszcze sporo produktu, chciałabym kosmetyki, które dostałam do przetestowania (widoczne na zdjęciu) oddać do wypróbowania jednej z Was.

Evree

Dlatego też jeśli macie ochotę przetestować olejek Evree Magic Rose i 3 inne produkty tej marki to do końca tygodnia (tj. do 10 maja włącznie) zostawcie komentarz pod tym wpisem, a ja w przyszłym tygodniu wylosuje jedną osobę, do której trafią te kosmetyki. Komentarz może być dowolnej treści. Jeśli kiedykolwiek stawiałyście na olejki w pielęgnacji swojej cery to dajcie znać o swoich odczuciach i produktach, które polecacie lub odradzacie.

Dziękuję za uwagę!

Buziaki,

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A RECENZOWANE PRODUKTY KUPIONE PRZEZE MNIE.

KOSMETYKI MARKI EVREE, KTÓRE PRZEZNACZYŁAM NA ROZDANIE OTRZYMAŁAM DO PRZETESTOWANIA.

 

 

 

There are no comments, add yours