NUXE Reve de Miel - idealny balsam do ust?

Uroda

Heeej kochani!

Dzisiaj zapraszam na recenzję produktu z kategorii, która interesuje wszystkie z nas. Nie znam kobiety, której jednym z podstawowych kosmetyków pielęgnacyjnych nie jest balsam to ust.  Balsam czy masełko, sztyft czy słoiczek. Forma dowolna, bo jak wiemy dla każdego coś innego. Najważniejsze jest jednak działanie. Nie mogę wypowiadać się za ogół i pisać o tym, czego kobiety poszukują w pielęgnacyjnych produktach do ust. Mogę jednak śmiało przedstawić swoje zdanie. Szczególnie, że jeśli dany produkt sprawdzi się na takich ustach jak moje to sprawdzi się chyba na każdych! Moje usta nie mają ze mną lekko- wiecznie oblizywane na wietrze, tłamszone pod pomadkami i obdzierane ze skóry. To czego szukam w balsamie / masełku to głębokie nawilżenie, odżywienie ust, a także pomoc w ich regeneracji. Nie, to jeszcze nie koniec. Nie lubię kiedy produkt pielęgnacyjny jest bardzo tłusty niczym wazelina i mocno świeci się na ustach. Nie lubię kiedy szybko znika i trzeba go co pół godziny aplikować ponownie. Nie lubię kiedy tylko ładnie wygląda, a po tym jak się wchłonie usta nie są odżywione. Nie lubię kiedy pobudza skórę ust do tego stopnia, że zmienia ona odcień na bardziej intensywny. Nie lubię kiedy zawiera mentol i inne pseudo miętowo pachnące dodatki, które sprawiają, że w usta jest po prostu zimno! I po 6 już, ostatnie, nie lubię kiedy balsam ma nieprzyjemny smak, bo coś niecoś jednak do naszych ust się dostaje. Tak i o tym będzie ten post oraz o tym dlaczego sławny balsam do ust NUXE Reve de Miel nie jest moim ideałem.

Najłatwiejszym sposobem rozliczenia producenta jest przytoczenie obietnic, które zostały zawarte na opakowaniu produktu. Jakie zadania producent postawił przed balsamem NUXE Reve de Miel?

JAK POWINNO BYĆ?

„ULTRAODŻYWCZY, NAPRAWCZY, DO PRZESUSZONYCH I POPĘKANYCH UST. Zawiera wysoko skoncentrowane składniki naturalne, które sprawiają, że usta- nawet najbardziej spierzchnięte- stają się delikatne , miękkie i doskonale nawilżone.”

JAK JEST?

PLUSY:

+ Rewelacyjny skład !!! Wosk pszczeli, olej ze słodkich migdałów, masło shea, miód akacjowy, wyciąg z grejpfruta, olej sojowy. Naprawdę nie ma się do czego przyczepić. 80% składników to te pochodzenia naturalnego, pozostałe 20% również nie straszy. 

+ Nawilżenie ust. Faktycznie przy regularnym stosowaniu usta są nawilżone. Nie pokusiłabym się o stwierdzenie, że są doskonale gładkie czy nie wiadomo jak miękkie. Nawilżenie utrzymuje się stosunkowo długo, choć oczywiście w ciągu doby produkt trzeba nałożyć ponownie (w moim wypadku 2-3 krotnie).

+ Matowe wykończenie ust. Tak jak wspominałam nie dla mnie wazelina, bo to nie te efekt, który lubię. Matowe wykończenie to w balsamach rzadkość, a szkoda. Pomadkę nakłada się łatwiej i jest ona bardziej długotrwała, a to wszystko dzięki matowemu podłożu. 

+ Konsystencja. Balsam jest bardzo gęsty, nawet w kontakcie ze skórę specjalnie się nie topi. 

+ Zapach. Cytryna z miodem, nie powinien nikomu przeszkadzać, gdyż nie jest bardzo wyczuwalny.

+ Pojemność. 15 gramów produktu to jak na balsam do ust pojemność po prostu gigantyczna.

+ Wydajność. W ciągu miesiąca stosowania produktu 2-3 razy dziennie zużyłam może 1/10 opakowania. Na jedną aplikację wystarczy dosłownie odrobina.

+ Opakowanie. Piękny słoiczek wykonany z grubego szkła. Wygląda pięknie, ale trzeba przyznać, że aplikacja paluchem to najbardziej higienicznych nie należy. Dla mnie to nie jest minus, ponieważ nakładam go zawsze bezpośrednio po umyciu rąk.

PLUSY/MINUSY:

+/- Cena. Za słoiczek zapłacić musimy od niemal 30 do 40 zł, w zależności od apteki (polecam oczywiście te internetowe). Teoretycznie to dużo jak za balsam do ust, jednak biorąc od uwagę jego niesamowitą wydajność uważam, że cena jest jak najbardziej uzasadniona i do przeżycia.

+/- Dostępność. Szukałam go w aptekach stacjonarnych z marnym skutkiem. Na całe szczęście w aptekach internetowych dostaniecie go bez problemu. Tutaj możecie sprawdzić gdzie dostaniecie go w najlepszej cenie: 

+/- Termin przydatności od otwarcia. Na jego zużycie mamy 12 miesięcy. Przy używaniu 2-3 dziennie jak najbardziej można w tym terminie się wyrobić. Jeśli stosujecie go np jedynie na noc nie wydaje mi się to możliwe do osiągnięcia. Nikt z nas nie lubi wyrzucać pieniędzy do kosza.

MINUSY:

– Brak spektakularnego działania. Po balsamie do ust, który jest tak mocno zachwalany można spodziewać się WOW, którego moim zdaniem tutaj brakuje.  Uważam, że balsam nie radzi sobie lepiej z mocno popękanymi ustami czy takimi ogołoconymi w ataku szału i stresu lepiej niż tańsze produkty do ust (np. Tisane).

– Grudkowanie się balsamu. Tak jak w przypadku każdego kosmetyku z zawartością miodu po jakimś czasie lubi się on zbrylać, co mnie doprowadza do szału. Na całe szczęście kilka kółek w mikrofalówce i problemy się rozpuszczają.

– Sklejanie ust? Jeśli ktoś z Was miał go na ustach np w nocy to rano po przebudzeniu się rozumie co mam na myśli. Wygląda to co najmniej obrzydliwie, chyba że jesteście fankami białego nalotu na ustach, który je jeszcze ze sobą skleił. A fuuu!

MOJA OCENA:

3.5 / 5 za stosowanie w nocy, 4 / 5 za stosowanie w ciągu dnia

Bez wątpienia jest to dobry produkt. Nawilża usta, długo się utrzymuje, daje ciekawy matowy efekt. Nie zapominam o pięknym zapachu i niesamowitej wydajności, zważywszy na którą cena nie jest według mnie dużym minusem. Pół oceny w dół za sklejanie ust w nocy, a ocena w dół za brak efektu WOW. Nie uważam że balsam NUXE Reve de Miel to produkt o niesamowitym, totalnie regenerującym działaniu, dzięki któremu nasze mega popękane usta będą wyglądać jak mniejsza wersja idealnie zadbanych ust Angeliny Jolie (choć teraz to może już Jolie Pitt, who knows?).

PODSUMOWANIE:

Bardzo się cieszę, że mogłam go przetestować , jednak sama na jego zakup w przyszłości się nie zdecyduję. Pamiętajcie, że nawet jeśli dostanę coś od firmy do przetestowania to zawsze mówię Wam szczerze o moich odczuciach, bo szanuję pieniądze. Bez różnicy czy moje czy moich czytelników.

Licznik słów wskazuje grubo ponad 900.

Zamykam się więc i czekam na Wasze opinie dotyczące tego balsamu bądź innych ulubieńców do pielęgnacji ust.

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY.

BALSAM NUXE REVE DE MIEL DOSTAŁAM W PREZENCIE URODZINOWYM OD NUXE POLSKA.

There are no comments, add yours