Nowa wersja GLISS KUR Oil Nutritive zmianą na lepsze?

Uroda

Heeej kochani!

Czytanie ze  zrozumieniem to jedna z najbardziej przydatnych umiejętności. Szkoda, że czasem z niej nie korzystamy. Mnie to z pewnością dopadło podczas ostatnich mini zakupów w Rossmannie, kiedy to stałam przy półce uginającej się pod ciężarem kosmetyków do pielęgnacji włosów. Korzystając z promocji, którą objęte są obecnie dwufazowe odżywki w spreju Gliss Kur (9.99zł) chciałam sprawić sobie nową butelkę tej wersji ze wszystkich z nich, którą ulubiłam sobie najbardziej. Zarówno pod względem składu produktu, jego działania na moje włosy, a także zapachu, wygrywa u mnie wersja Gliss Kur Oil Nutritive. Skład ma naprawdę fenomenalny. Napakowana jest aż 7 olejami! Znajdziemy tam olej arganowy,  z orzechów macadamia, oliwę z oliwek, olej ze słodkich migdałów, z pestek moreli, marula oraz sezamowy. Do tego jeszcze hydrolizowana keratyna i mamy skład naprawdę godny podziwu. Oczywiście nie zabrakło odrobiny sylikonu, ale tu chyba żadna z nas nie jest zdziwiona. Takie połączenie składników sprawia, że wystarczy zaaplikowanie kilku psiknięć na wilgotne włosy, aby rozczesywały się one dosłownie w palcach. Ponadto włosy są bardziej nawilżone, a ich końcówki dociążone, przy czym włosy się szybciej nie przetłuszczają i nie są przeciążone. Aaa no i ten przepiękny owocowy zapach. Wersja z 7 olejami spełniała moje wszystkie wymagania, dlatego też od lat z przyjemnością po nią sięgałam, robiąc czasem przerwę na inne – tak dla urozmaicenia. 

I teraz moje pytanie – czy zawsze doskonałe produkty muszą być przez producenta na siłę zmieniane? Jeszcze w sklepie byłam pewna, że jedyna zmiana jaka nastąpiła w dwufazowej odżywce Gliss Kur Oil Nutritive to jedynie jej nowa szata graficzna. Nie mam w zwyczaju otwierania produktów i wąchania ich w sklepie, więc niestety nie miałam możliwości wyczucia zmiany zapachu produktu, która z pewnością dałaby mi już do myślenia. Oczywiście nie skorzystałam z przyswojonej 20 lat temu umiejętności czytania ze zrozumieniem i nie zwróciłam uwagi na obecność wielkiej nalepki z napisem NOWOŚĆ. A i fakt, iż nie znajduje się w niej 7, a 8 olejów też jakoś mi umknął. Zadowolona z tego, że udało mi się skorzystać z promocji i zgarnąć nowe opakowanie w niższej cenie pomknęłam do kasy. Niezadowolenie pojawiło się dopiero w domu – przy pierwszym użyciu. Psikam ją na swoje włosy po umyciu i psikam, ale zapach, który czuję to z pewnością nie ten, który tak uwielbiałam. Z pięknego owocowego, który pamiętam stał się on taki podśmierdująco nijaki. Na pewno nie wpisuje się on w moje gusta. Buuu:( Dramatu oczywiście nie ma, bo skład nawet nie tyle, że pozostał ten sam, to został nawet wzbogacony o kolejny olej – z nasion krokosza barwierskiego. Rozczesywanie włosów nadal jest ułatwione, a szczotka gładko po nich sunie. Przy czym delikatnie je ujarzmia i nawilża. Niby nie powinnam marudzić, ale wiecie, że jestem osobą bardzo upierdliwą pod względem zapachów i ten nowy już po prostu mi nie odpowiada. Niestety na nową wersję ponownie się nie skuszę. Mam jednak ogromną nadzieję, że ta poprzednia jest jeszcze w niektórych drogeriach czy hipermarketach dostępna i kiedy tylko na nią wpadnę to z pewnością zrobię sobie zapas. 

Gliss Kur Oil Nutritive 2

Gliss Kur Oil Nutritive 3

Podsumowując, polecam czytanie ze zrozumieniem hahahaha:D A dodatkowo np. zrobienie zdjęć face’ów oraz składów ulubionych produktów przed zakupem ich nowej wersji, tak abyśmy, już w sklepie, były w stanie ocenić jak bardzo nasi ulubieńcy mogli się zmienić. 

Dajcie znać czy dwufazowe odżywki z Gliss Kur mają swoje miejsce w Waszej codziennej pielęgnacji włosów i która z nich jest tą ulubioną. 

Buziaki,

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A KOSMETYKI KUPIONE PRZEZE MNIE.

 

There are no comments, add yours