Ziaja Liście Manuka - hit do cery normalnej, tłustej i mieszanej?
Heeej kochani!
Nie pamiętam, aby kiedykolwiek, jakakolwiek seria kosmetyków wypuszczona przez polskiego producenta cieszyła się takim zainteresowaniem jak Ziaja Liście Manuka. Mimo, że drogeryjne półki uginają się od propozycji koncernów zagranicznych skierowanych do skór problematycznych to wybór produktów rodzimych nie powalał. Seria Liście Manuka w teorii idealnie miała wpasowywać się w potrzeby Polek, z których wiele swoją skórę określa jako normalną, tłustą czy mieszaną. Heeej, ja też się łapię! Jesienią i zimą moja cera mieszana lubi się przesuszać, a wiosną i latem mocno przetłuszczać. Liście Manuka powinny więc okazać się idealnym rozwiązaniem pielęgnacyjnym dla mnie.
Mnie więcej pół roku temu sięgnęłam po pierwszy kosmetyk z serii Liście Manuka, którym była pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom. Długa nazwa dla zwykłego peelingu. No tak, ale pasty jeszcze na rynku nie było, to i zaciekawienie konsumentów większe. Zadaniem owej pasty jest redukowanie niedoskonałości skóry, odblokowywanie porów, ale i działanie prewencyjne, czyli zapobieganie tworzenia się nowych niedoskonałości. Magiczna moc i działanie antybakteryjne przypisywane jest ekstraktowi z liści manuka i zielonej glince. Magicznych efektów może nie ma, ale przy regularnym stosowaniu peelingu (raz w tygodniu przez okres 6 miesięcy) skóra faktycznie zachowywała względną czystość. Pastę rozprowadzałam na zwilżonej skórze twarzy, masowałam przez kilkadziesiąt sekund, a następnie na ok 5 minut zostawiałam na twarzy jako maseczkę. Po takim zabiegu pory stawały się wyraźnie bardziej oczyszczone i mniejsze, a skóra bardziej matowa. Wiecie, że zawsze jestem entuzjastką przyjemnych zapachów, więc i ten aspekt pasty muszę pochwalić. Cała seria ma bardzo przyjemny, świeży zapach, który umila nam kontakt z danym kosmetykiem. Aaa no i cena – ok 8zł za 75 ml naprawdę godnego polecenia produktu. Moja tubka jest już pusta, po jej rozcięciu niewiele produktu zostało do zużycia i z pewnością kiedyś sprawię go sobie ponownie, bo kosmetyk w 100% spełnił moje oczekiwania.
Moja ocena:
5 / 5
Zachęcona pozytywnymi wrażeniami towarzyszącymi używaniu oczyszczającej pasty zdecydowałam się również na normalizujący żel myjący. Chciałam produktu tańszego od mojego ulubionego żelu do mycia twarzy z Clinique, Vichy czy Yoskine. Ziaja była jednym z tańszych tego typu produktów na półce, więc wybór wydał mi się oczywisty. Po skończeniu pierwszego opakowania produktu, wydaje mi się, że mogę nazwać je moim ostatnim. Nie zrozumcie mnie źle – to nie jest zły produkt, którego działanie będę negować. Pomimo oczywistych plusów tj. cena (ok 8zł / 200ml), zapach, opakowanie czy przyjemność stosowania, większych zalet nie widzę. Żel owszem ładnie oczyszcza i odświeża skórę, ale działanie antybakteryjne nie jest na mojej skórze zauważalne. Na skórze dostrzegam większą ilość niedoskonałości, choć zapewne nie jest to zasługa tylko i wyłącznie żelu oczyszczającego, ale i innych produktów pielęgnacyjnych. Z tego też powodu raczej nie sięgnę po niego ponownie. Dla mnie to kosmetyk o przeciętnym działaniu.
Moja ocena:
3.5 / 5
Opinie o serii Ziaja Liście Manuka krążące w internecie są bardzo rozbieżne. Znam osoby, dla których seria ta jest ogromnym odkryciem i po skończeniu danego produktu biegną do drogerii, aby kupić go ponownie. Wiele jednak głosów pojawia się na temat tego, że produkty stosowane w ramach całej serii mogą skórę przesuszać, podrażniać, uczulać, a nawet zapychać.
Na temat całej serii nie mogę się wypowiadać, bo nie wszystkie jej elementy składowe próbowałam, ale moje zdanie na temat pasty i żelu już znacie. A jakie jest Wasze? Seria Ziaja Liście Manuka przypasowała Waszej cerze? Które produkty z całej serii są Waszymi ulubionymi?
Pozdrawiam,
POST NIE JEST SPONSOROWANY, A KOSMETYKI KUPIONE PRZEZE MNIE.