URIAGE HYSEAC - konkurencja dla Vichy Normaderm i LRP Effaclar?

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

Gdybym na wstępie tego wpisu zaczęła od narzekania na swoją cerę, to jestem przekonana, że w akcie grupowego focha, wszystkie z Was ostentacyjnie by ten post opuściły. Niestety znam co najmniej kilka osób, które pomimo ogromnego wysiłku i niemałych nakładów finansowych nie są w stanie poradzić sobie z problemami, z którymi boryka się ich cera. I takie osoby mają prawo do wylewania swojego żalu, a nie ja. Nie zmienia to jednak faktu, że każda z nas chce cieszyć się piękną i gładką skórą, której wystarczy minimalna ilość makijażu. Ja nie jestem inna. I choć wiele z Was pisze, że moja cera jest idealna, to pamiętajcie, że taka cera nie istnieje i każdą z nas trapią mniejsze lub większe jej problemy. Ja praktycznie nie wiem co to znaczy mieć alergie na kosmetyki, uwrażliwioną czy bardzo przesuszoną cerę. <Co prawda ostatnio pojawiają się u mnie plamy, ale ich występowanie spowodowane jest zażywaniem konkretnych leków, więc to inna bajka.> Nie mam również zbyt często do czynienia z wypryskami ropnymi czy baaaardzo świecącą się cerą. Moją zmorą są za to wiecznie zatkane pory i raz na jakiś czas wysyp grudek, które atakują czoło i boki twarzy. Ostatnio właśnie z takimi grudkami walczę, gdyż niestety krem z Estee Lauder początkowo spisujący się doskonale, finalnie totalnie zapchał każdy cm twarzy, na który go nakładałam. W akcie desperacji udałam się do apteki do półki uginającej się pod ciężarem dermokosmetyków i zdecydowałam się na markę oraz serię produktów, z którymi nie miałam jeszcze styczności – Uriage Hyseac

Właściwie, to wkradło się delikatne kłamstwo, bo w podjęciu decyzji pomogła mi pani dermokonsultantka (nie, nie ta od marki Uriage). Jej wiedza była naprawdę duża, zatem postanowiłam dać kredyt zaufania i zasugerować się wypowiedzianą opinią. Do tej pory często sięgałam po kosmetyki Clinique, które są moimi faworytami. Nawiązałam również krótką znajomość z linią Vichy Normaderm, La Roche-Posay Effaclar czy Pharmaceris T. Niby w każdej z tych linii był jakiś produkt, który mi się podobał, ale patrząc całościowo na każdą z tych serii to żadna z nich nie przekonała mnie do powrotu. Miałam nadzieję, że nowe zdobycze Uriage Hyseac nie okażą się totalną klapą. Pomimo obniżki ich cen w Superpharm o 30%, za każdy produkt i tak musiałam zapłacić ok 35zł. Mało to nie jest. Na całe szczęście po 4 tygodniach stosowania mogę stwierdzić, że wśród 4 zakupionych kosmetyków nie ma żadnego bubla, a są 2 takie, które mnie oczarowały. No dooobra to czas na konkrety!

Seria Uriage Hyseac stworzona została z myślą o osobach z cerą mieszaną i tłustą. Nie ma być to jednak jedna z tych linii, która owszem rozprawi się z wypryskami czy nadmiernym wydzielaniem sebum, ale i wysuszy skórę na wiór i wykreuje nam nowe zmartwienia. Uriage Hyseac ma działać efektywnie, ale delikatnie. Czyli w moim przypadku nie powinna przesuszać tak jak stosowana w całości seria Normaderm czy Effaclar. One mimo wysuszenia cery nie rozprawiły się z zatkanymi porami czy grudkami na skórze. Choć przyznaję, że żel z serii Normaderm jest bliski mojemu sercu i z pewnością zagości jeszcze kiedyś w mojej kosmetyczce – do niego nie mam zastrzeżeń. 

W skład serii Uriage Hyseac wchodzi kilka produktów, z których ja zdecydowałam się na te 4, których poprzednicy z innych firm zakończyli swój żywot kilka tygodni temu. Tak też zdecydowałam się na:

1. żel oczyszczający do mycia twarzy

2. tonik oczyszczający

3. łagodną maseczkę peelingującą

4. krem z 18% zawartością kwasów AHA i BHA

Uriage Hyseac 2

Uriage Hyseac Żel oczyszczający:

  • Delikatny żel do oczyszczania twarzy, który nie zawiera mydła. Żel bardzo dobrze oczyszcza skórę, przy czym jej nie przesusza i nie podrażnia.
  • W jego składzie znajdziemy za to m.in. wodę termalną Uriage o działaniu łagodzącym oraz ekstrakt z liści wierzbówki kiprzycy o działaniu ściągającym i przeciwzapalnym. 
  • Skóra staje się gładka, a z czasem pory stają się mniej zapchane. Nooo bez ściemy!
  • Żel ma przepiękny, świeży zapach, który bez wątpienia umila jego stosowanie. 
  • Charakteryzuje się gęstą konsystencją, dzięki której minimalna ilość wystarczy na jedno zastosowanie. Z pewnością tubka posłuży na wiele miesięcy przy dwukrotnym stosowaniu w ciągu dnia.
  • Wygodne opakowanie – żel wyciskamy z tubki. Największa dostępna pojemność – zawiera 300ml produktu. 
  • Cena regularna jest wysoka – 300ml to koszt ok 45 – 50zł, oczywiście w zależności od apteki. W promocji w Superpharm zapłaciłam za niego 34.99zł.

MOJA OCENA:  5 / 5

CZY KUPIĘ GO PONOWNIE? TAK

Uriage Hyseac 3

Uriage Hyseac Tonik oczyszczający:

  • Jego zadaniem jest przywrócenie skórze jej naturalnego poziomu pH, oczyszczenie cery, a także eliminowanie wyprysków. O ile do pierwszych dwóch nie mam zastrzeżeń, o tyle eliminowania wyprysków nie odnotowałam.
  • Tonik, podobnie jak żel oczyszczający ma piękny zapach, nie przesusza czy podrażnia cery, a delikatnie ją oczyszcza.
  • Nie mogę jednak powiedzieć, że jest to kosmetyk, który odmienił moją pielęgnację i taki, po który będę sięgać regularnie. Jest przyjemny w stosowaniu, ale do skuteczności płynu złuszczającego z Clinique baaardzo mu daleko.
  • Cena regularna, jak na tonik, baaardzo wysoka. W niektórych aptekach jego cena przekracza 50zł za opakowanie o pojemności 250ml!!! Cena promocyjna, którą ja zapłaciłam to 37.09zł. Mega dużo!  A już inna bajka, że nie jest on specjalnie wydajny. Po miesiącu stosowania została mi jedynie połowa butelki!!!

MOJA OCENA: 3.5 / 5

CZY KUPIĘ GO PONOWNIE? NIE

Uriage Hyseac 4

Uriage Hyseac Łagodna maseczka peelingująca:

  • Produkt ma nieco mylącą nazwę, bo tak naprawdę to kosmetyk, który możemy stosować na 2 sposoby, zatem to produkt 2 w 1. Można go stosować jako maseczkę peelingującą i pozostawić na skórze 2 minuty, po czym ją zmyć lub zaaplikować na zwilżoną skórę i zastosować jak tradycyjny peeling mechaniczny. Jednak, hellooo – ja stawiam na 2 w 1 i najpierw niewielką ilością produktu masuję skórę i wykonują peeling twarzy, a po nim zostawiam produkt jako maseczkę na 5 – 10min. Uwaga – maseczka może podrażniać skórę delikatną, więc nie zostawiajcie jej od razu na 10 min. Bezpieczniej będzie zostawić ją po raz pierwszy na 2 minuty i sprawdzić jak Wasza cera na nią zareaguje.
  • Ten produkt to prawdziwy hicior, który już po pierwszym użyciu pozwolił mi odnotować na mojej skórze widoczne zmiany. Cera była gładziutka, super oczyszczona, pory bardziej ściągnięte, a cera matowa, przy czym nie sucha i ściągnięta. Naprawdę jestem mega zadowolona!
  • Wydajność super, gdyż na jeden zabieg wystarczy niewielka ilość produktu. Sięgam po niego 2 razy w tygodniu od miesiąca, a zużycie nie przeraża. Wydajność rekompensuje wysoką cenę regularną. W promocji zapłaciłam 39.89zł.

MOJA OCENA: 5 / 5

CZY KUPIĘ GO PONOWNIE? TAK

Uriage Hyseac 5

Uriage Hyseac K18:

  • Krem z 18% kompleksem kwasów AHA i BHA, którego zadaniem jest odblokowywanie porów, zapobieganie powstawaniu wyprysków i poprawa faktury skóry. Polecany dla cery mieszanej, tłustej, trądzikowej i tej z tendencją do tworzenia się zaskórników oraz grudek.
  • Krem, a w zasadzie emulsja zawiera oprócz wymienionych wyżej kwasów, również wyciąg z lukrecji, pirokton olaminy, składnik matujący oraz wodę termalną Uriage.
  • Choć nadaje się do stosowania pod makijaż, to ja nakładam go na swoją skórę na noc. Sięgam po niego co drugą noc naprzemiennie z olejkiem nawilżającym marki Evree. 
  • Uważam, że to zdecydowanie zbyt wcześnie, aby wyrokować o jego działaniu. Póki co z pewnością mogę napisać, że mam mniej grudek niż podczas stosowania kremu z EL, który zrobił mi kuku. Działanie oczyszczające się więc dopiero rozpoczyna.
  • Cena promocyjna za 40ml to 36.39zł, regularna ponad 50zł. Jeśli kosmetyk będzie polepszał stan cery to uznam ją za niewygórowaną.

MOJA OCENA: Zbyt wcześnie na ocenę.

CZY KUPIĘ GO PONOWNIE? Jeśli się sprawdzi to z chęcią, póki co muszę go sumiennie używać, a na wnioski przyjdzie jeszcze czas.

Wiem, że okres stosowania przeze mnie produktów z serii Uriage Hyseac jest krótki. Od momentu pierwszego ich użycia minęły dopiero 4 tygodnie, zatem to, co przed chwilą przeczytaliście to jedynie moje pierwsze wrażenie. Jednak muszę  powiedzieć, że póki co jest ono bardzo pozytywne. Żelem oczyszczającym i peelingującą maseczką jestem po prostu zachwycona. Mam nadzieję, że moje odczucia w kwestii tych kosmetyków się nie zmienią wraz z naszym wspólnym stażem. Tonik jak tonik – mnie nie zachwycił, jest po prostu średni. Jakością porównałabym go do tych drogeryjnych za kilka / kilkanaście złotych, więc uważam, że nie jest on niezbędny. Choć moja ocena może wynikać z długoletniej już miłości do płynu złuszczającego do cery mieszanej z Clinique, który robi znaczne więcej niż tonik, chociaż nie jest tonikiem i może nie powinnam ich porównywać? Tak czy siak, wiem że do toniku oczyszczającego Uriage już nie wrócę. Na ocenę kremu, który stosuję na noc jest jeszcze zbyt wcześnie. Póki co mój stosunek do niego jest obojętny. Ależ się rozpisałam! Strasznie przepraszam, że tak długo Was dzisiaj tutaj przetrzymałam, ale wiecie, że wprowadzenie nowych produktów pielęgnacyjnych to dla mnie zawsze temat rzeka, który wywołuje wiele emocji. 

Jestem ciekawa czy miałyście kiedykolwiek styczność z serią Uriage Hyseac? Seria ta jest, w mojej ocenie, niezbyt popularna, więc jestem bardzo ciekawa czy mimo to miałyście już okazję po nią sięgnąć?

A może jesteście wierne serii Vichy Normaderm lub La Roche – Posay Effaclar, które są tak popularne?

Pozdrawiam,

Logo CallMeBlondieee

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A WSZYSTKIE DERMOKOSMETYKI KUPIONE PRZEZE MNIE W SUPERPHARM.

Ps. Mamy nowy rekord – ponad 1400 słów hahahahaha:D

There are no comments, add yours