PROJEKT DENKO → HITY & KITY ostatnich miesięcy ♥︎

BIELENDA, CLINIQUE, DOVE, ESTEE LAUDER, GOLDEN ROSE, LANCOME, OPI, Uroda

Kochane ♥︎

Wszczęcie śledztwa, mającego na celu wyjaśnienie (niespotykanego dotąd) zniknięcia zebranej przeze mnie grupy osobników o pustych denkach, to mus! Przez długie tygodnie odkładałam bowiem zużyte produkty, aby dać im możliwość zaprezentowania się przed Wami i poddania publicznej ocenie. Albo rozłożył je szalejący obecnie wirus grypy, albo w ciągu minionych miesięcy moja skuteczność uległa pogorszeniu. Jako życiowa optymistka wolę przyjąć, że to konsekwencja aplikowania mniejszej liczby kosmetyków do makijażu, do których usuwania nie jest konieczny sztab rozpuszczalników. Od minimalistki dzieli mnie morze przyciągających wzrok nowości, to pewne! Pewne jednak jest także to, iż zgromadzona kolekcja sukcesywnie traci członków, czego nie mogę powiedzieć o jakości. To lubię! ♥︎ Lubię, a nawet bardzo lubię niektóre z produktów, o których działaniu wspomnę za chwilę. Zdarzyły się również takie, po które z pewnością ponownie nie sięgnę, a i Wam rozpoczęcie znajomości z nimi stanowczo będę odradzać. Oto 13 mniej lub bardziej wspaniałych bohaterów tej edycji. PROJEKT DENKO czas zacząć!

opi-dont-bossa-nova-me-around-golden-rose-prodigy-gel-04

OPI (Don’t Bossa Nova Me Around) & Golden Rose Prodigy Gel (04)

Te produkty powinny stanowić bazę kolekcji każdej szanującej się nude’maniaczki. Dopełniają bowiem absolutnie każdą codzienną stylizację, podkreślają dłonie, nie wysuwając się przy tym na pierwszy plan. Precyzyjny pędzelek pozwala na szybką aplikację lakieru, a stopień krycia na uzyskanie doskonałego efektu już przy drugiej warstwie. Jako obecna zwolenniczka hybryd, nie mogę rozpływać się nad niesamowitą trwałością, gdyż satysfakcjonujący efekt utrzymuje się do 4 – 5 dni. Po ich upływie końcówki paznokci, codziennie tysiące razy obijane o klawiaturę, wskazują odpowiednią drogę. Drogę po zmywacz. Choć trwałość na pochwalne peany, w obu przypadkach, nie zasługuje to łatwość aplikacji, szybkość schnięcia lakierów oraz piękny połysk widoczny na płytce, jak najbardziej zachęcają do szybkiego powrotu.

♥︎♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎

lancome-teint-miracle-foundation-005

Lancome Teint Miracle (005)

Najlepszy od lat, mniemam że na lata ♥︎. Lata bowiem mijają, a kiedy tylko w obecnie stosowanej buteleczce, podkładu zostaje jedynie na dnie, w pogotowiu czeka już kolejna. Do zerwania relacji nie jest mnie w stanie zmusić ani stale rosnąca cena, ani okresowe problemy z dostępnością koloru. Ten blask, który bije ze skóry, ta podkreślona naturalność z delikatnie zakrytymi niedoskonałościami, a wreszcie idealny, niemal mleczny odcień. Owe cechy wyróżniają mój ♥︎ Teint Miracle na tle konkurentów. Dodam doskonale dozującą daną ilość podkładu pompkę, niemal natychmiastową aplikację, bez względu na wybrane narzędzie, a także wspaniały zapach jej towarzyszący i wiem, że większej ilości atutów wymieniać nie muszę. Niekwestionowany ideał.

♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎

dior-lip-maximizer-001

Dior Lip Maximizer (001)

Wielokrotnie nagradzana gwiazda linii Backstage marki Dior. Choć z pozoru ukrywająca się pod przykrywką niczym niewyróżniającego się, nadającego połysk, mazidła do ust, od lat stanowi światowy bestseller. Natychmiastowe nawilżenie, wygładzenie i wypełnienie ust to efekt, który wyczuwalny jest już w kilka sekund od aplikacji. Mrowienie, charakterystyczne dla produktów z gamy dodających wargom objętości, ustaje już po minutach, efekt natomiast widoczny jest przez długie godziny. Nie mogę nie wspomnieć o działaniu regenerującym, dającym drugie życie wargom trudnych właścicielek, a także niesamowitym blasku, który doskonale podkreśla usta. Nie uświadczycie w jego wnętrzu drobinek, prawdziwą błyskotkę stanowi jednak samo opakowanie. Doda charakteru każdej kobiecej torebce.

♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎

salvatore-ferragamo-signorina-misteriosa-edp

Salvatore Ferragamo Signorina Misteriosa EDP

Signorina Misteriosa to najnowsza propozycja z gamy zapachów Signorina. Ta woda perfumowana skomponowana przez Sophie Labbe i Nicolas’a Beaulieu, to przedstawicielka orientalno – kwiatowej gamy zapachów. Delikatna jeżyna i neroli, dopełnione zostały przez tuberozę, paczulę i mój ukochany mus z czarnej wanilii. To on (bądź też aromat ambry czy drzewa piżmowego) musi być obecny w stosowanych przeze mnie perfumach. Dlatego Signorina Misteriosa, niezwykle pięknie z biegiem dnia się rozwijająca, słodka, zadziorna, ale nie wyzwalająca bólu głowy, momentalnie stała się godną zakupu. W ten oto sposób dołączyła do grona posiadanych i uwielbianych przeze mnie zapachów.” Od dnia opublikowania powyższe recenzji (którą zgłębić możecie TU) minęły 3 miesiące, a mój entuzjazm nie opadł. Przeciwnie → jest jeszcze większy, a ja w Signorinie ♥︎ do szaleństwa! Pojawienie się kolejnego, tym razem bardziej okazałego pod względem pojemności, flakonu, to jedynie kwestia czasu.

♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎

dove-powder-soft-antiperspirant-line

DOVE Powder Soft

Antyperspiranty z linii Powder Soft marki DOVE momentalnie przyciągnęły mnie swym zapachem. Klasyczna, mocno wyczuwalna pudrowa woń z domieszką kwiatów i słodkim akcentem, z miejsca mnie kupiła. Swym działaniem nie rozczarowała także wersja kosmetyku zamknięta w formie kremowego sztyftu. Doskonale się rozprowadza, a z działania ochronnego wyśmienicie wywiązuje przez długie godziny. Upalna pogoda, wymagający trening czy stresujące spotkanie → w każdej sytuacji mogłam na niego liczyć i być pewna, że noszone ubrania nie ulegną zniszczeniu. Niestety, ale tymi superlatywami nie mogę opisać relacji, która (dodam, że krótko) łączyła mnie z wersją w spreju. Antyperspirant w formie areozolu nie zapewniał żadnej ochrony. Kiedy zbulwersowana nieciekawym zapachem rozmyślałam o tym, kto w narastającej kolejce nie odrobił zadania domowego z przedmiotu „higiena osobista” odkryłam, że tym podśmierdującym członem jestem ja, wrzuciłam wsteczny bieg i udałam się w stronę domu. Czy ową sytuację wyolbrzymiam? Przyznaję, że przejawiam ku temu skłonności. Prawda jednak chwyta za nos i polemizować z tym, że fiołków czuć nie było, nie można!

♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎  &  ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎

clinique-liquid-facial-soap-mild

Clinique Liquid Facial Soap Mild

Niewytłumaczalny wydaje mi się być fakt, iż butelka tego łagodnego żelu do oczyszczania cery, każdorazowo służy na okres nie krótszy niż 6 miesięcy. Wydajność iście zagadkowa, szczególnie w porównaniu do drogeryjnych produktów z tożsamej kategorii. Posiadana przeze mnie wersja, polecana dla cery mieszanej w stronę suchej, wyśmienicie oczyszcza skórę z pozostałości makijażu czy nagromadzonych w ciągu dnia zanieczyszczeń. Nie wywołuje efektu ściągnięcia i nie obsusza skóry. Stanowi doskonały wstęp zarówno do porannego, jak i wieczornego rytuału pielęgnacyjnego. Stąd jego obecność od lat w mojej pielęgnacji, dziwić nie może.

♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎

bielenda-bi-phase-liquid-clinique-take-the-day-off

Bielenda Expert Czystej Skóry & Clinique Take The Day Off 

Dwufazowe płyny do demakijażu oczu nigdy nie należały do moich faworytów. Tłusta, oblepiająca powieki powłoka, resztki maskary rozmazane po twarzy → moje pierwsze skojarzenia związane z testowaniem tego typu produktów. Z czasem przekonałam się, iż moja doświadczenia są archaiczne, a dwufazowe płyny zdecydowanie bardziej dopracowane niż mi się wydawało. Mimo różniącej oba produkty ceny (79PLN/125ml w stosunku do 12PLN/150ml) nie jestem w stanie wyróżnić nawet jednego aspektu je dzielącego. Zarówno płyn z linii Expert Czystej Skóry, jak i Take The Day Off Makeup Remover, nienagannie wywiązują się ze stawianego im zadania. W kilkanaście sekund rozpuszczają, godzinami goszczącą na rzęsach, maskarę o przedłużonej trwałości, nie podrażniając przy tym oczu. O tłustej, utrzymującej się i zatruwającej życie powłoce również nie ma mowy. Ja przepłacać nie zamierzam, gdyż otrzymany efekt, w moim przypadku, jest nie do odróżnienia.

♥︎♥︎♥︎♥︎ i pół / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎  &  ♥︎♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎

estee-lauder-clear-difference-line

Estee Lauder Clear Difference 

Zadaniem produktów z gamy Estee Lauder Clear Difference jest zwalczenie niedoskonałości skóry w postaci zanieczyszczeń, ognisk zapalnych czy rozszerzonych porów, a także niedogodności tj. nierównomierna jej faktura. Kiedy więc tylko linia, w skład której wchodzi serum, krem/żel, punktowy preparat na wypryski oraz maska, stała się dostępna w perfumerii, musiałam się przekonać o jej działaniu. O Clear Difference Advanced Blemish Serum rozpływałam się w osobnej recenzji, którą nadrobić możecie TU. Pisałam, iż „dzięki zawartemu w składzie kwasowi salicylowemu oraz hydrolatowi z oczaru wirginijskiego, serum wykazuje właściwości antyzapalne i antybakteryjne. Zawarty wyciąg z brunatnicy, bogaty w aminokwasy, witaminy i mikroelementy, wykazuje działanie antyoksydacyjne, a kofeina pobudzające i dotleniające. To nie jedynie wymuskana teoria, a efekt, który, zaledwie po kilku aplikacjach, odnotowałam na swojej skórze. Nie sposób nie wspomnieć o pięknym, orzeźwiającym zapachu, który towarzyszy każdemu użyciu serum, a także o precyzji i higienie aplikacji, dzięki wykorzystaniu pompki. Na uprzednio oczyszczoną i stonizowaną skórę dozuję 1 dawkę produktu i równomiernie rozprowadzam go w strefie T (czoło, nos, broda). Skóra staje się doskonale oczyszczona, wygładzona i przygotowana na przyjęcie ulubionego kremu.”  Po kolejnych 4 miesiącach stosowania serum swoją opinię podtrzymuję i jestem przekonana, że stanie się ono moim osobistym flagowym produktem marki. Te, jakże pozytywne, doświadczenia sprawiły, że stałam się otwarta na nowe eksperymenty. Tym oto sposobem trafił do mnie krem/żel Oil Control Mattifying Hydrating Gel oraz punktowy żel na wypryski Targeted Blemish Treatment. O nich do powiedzenia nie mam zbyt wiele, za wyjątkiem → run, CMB run! Kosmetyki niegodne są tego, aby być częścią bardzo udanej linii Clear Difference, nie wywiązują się bowiem z żadnych obietnic przedłożonych ze strony producenta. Krem/żel niemiłosiernie się roluje, bez względu na zastosowane uprzednio serum, co wyklucza go z pielęgnacyjnego kręgu. Jego właściwości obiektywnie ocenić się nie da, gdyż ze skóry zostaje usunięty w momencie aplikacji. Punktowy żel z miejscem aplikacji lubi się do tego stopnia, że dąży do stworzenia z nim jedności. Momentalnie wypala skórę, zabijając niedoskonałość, ale i to, co niegdyś się pod nią znajdowało, a więc zdrową cerę. Która z Was jest chętna na efekt unicestwiający?

♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎  &  ♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎  &  ♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎

4-months-worth-of-empties

PROJEKT DENKO oficjalnie uznaję za zaliczony!

Z przyjemnością przeczytam o Waszych doświadczeniach z zaprezentowanymi dzisiaj produktami.

Przyjemnego wieczoru!

♥︎

POST NIE JEST SPONSOROWANY.

WSZYSTKIE PRODUKTY ZOSTAŁY KUPIONE PRZEZE MNIE.

 

 

There are no comments, add yours