Heeej kochani!
Jakże rozległa sieć internetowych rekomendacji dla jednych może okazać się najkrótszą drogą do odkrycia kosmetycznych hitów, dla innych zaś najkrótszą do niekontrolowanego wypływu środków z bankowego konta. Ja, zdając sobie sprawę z tego, iż zdarza się Wam, korzystając z zamieszczanych przeze mnie recenzji, dokonywać zakupu, w trakcie procesu ich przygotowywania, uważnie dobieram słowa. Choć nie ma możliwości, aby każdy z zakupionych produktów równie wyśmienicie sprawdził się u każdego użytkownika, staram się, aby recenzje były kompletne, a przede wszystkim pomocne. O ich szczerości wspominać chyba nie muszę → mam bowiem nadzieję, że o tym doskonale wiecie ♥︎. Dziś jednak wpis nie z perspektywy blogerki, a konsumentki, gdyż sama podatna jestem na zgłębione w sieci recenzje i nie zdziwi to raczej nikogo. Kosmetyki, o których więcej dowiecie się poniżej, kupiłam zachęcona jakże pozytywnymi ich recenzjami, lecz niestety dopadł mnie doskonale znany dysonans pozakupowy. Już po kilku dniach / użyciach zamienił się nie tyle w rozczarowanie, co znikome zadowolenie. Kosmetyki marki Vichy i Kérastase to produkty, których fenomenu nie rozumiem.
Vichy, Upiększający olejek do demakijażu twarzy i oczu z linii Pureté Thermale to, w opinii producenta, produkt łączący skuteczność i delikatność technologii micelarnej z odżywczym działaniem olejku z kamelii dla efektu pięknej skóry. Przed dopuszczeniem do sprzedaży oczywiście przetestowany został pod okiem dermatologów, a jego nadzwyczajna delikatność dla skóry sprawia, iż przeznaczony jest do wszystkich typów cery, także tej wrażliwej. Kiedy do powyższych cech dodamy schludne, a co więcej bardzo wygodne opakowanie z nienagannie dozująca produkt pompką, a także piękny, kwiatowy zapach wydawać by się mogło, iż mamy do czynienia z absolutnym ideałem. W obliczu owych wspaniałości, które spotkać miały moją skórę, a także pozytywnych recenzji produktu, w jednej z internetowych aptek, złożyłam swe zamówienie.
PLUSY:
+ Wizualnie przyjemne oraz wygodne opakowanie. Opakowanie olejku, podobnie jak innych produktów z linii Pureté Thermale, jest seledynowego, bardzo przyjemnego dla oczu koloru. Wykonane jest z najwyższą starannością, a dozująca produkt pompka naprawdę czuła na dotyk.
+ Skuteczne działanie. Zgodnie z obietnicą producenta, olejek jest produktem skutecznie rozpuszczającym makijaż twarzy. Zaaplikowany na suchą skórą, na której obecne są produkty kolorowe, w czasie krótszym niż 30 sekund jest w stanie się z nimi rozprawić.
+ Doskonała wydajność. Zaaplikowanie dwóch pompek produktu na demakijaż połączony z masażem skóry, to ilość w zupełności wystarczająca, nawet jeśli mowa o demakijażu skóry twarzy oraz szyi.
+ Przepiękny zapach. Intensywny kwiatowy aromat, z pewnością uprzyjemnia proces wieczornego demakijażu, pozytywnie wpływając na zmysły.
MINUSY:
– Fatalny, wręcz naszpikowany chemią, skład. Muszę dodać, iż owszem dopuściłam się błędu, gdyż słysząc o rzekomym dobrym składzie produktu, przed jego zamówieniem, tejże informacji nie zweryfikowałam. Jakież było moje zdziwienie, gdyż po zerknięciu na umieszczoną na opakowaniu etykietę, oczom ukazała się znienawidzona parafina i to na pierwszym miejscu. Zapytacie o olejek kameliowy? Jest, ale tak daleko, że nawet woda zdołała go wyprzedzić.
– Podrażnienie i zamglenie okolic oczu. Obiecywanej delikatności niestety nie uświadczyłam, a testerką jestem idealną, gdyż skórę wokół oczu posiadam niezwykle delikatną i wrażliwą. Z pewnością każda z Was, która zna jej problemy, z własnej woli, nie zafunduje sobie produktu, który jedynie negatywnie na nią wpłynie. Cóż z tego, że tusz na rzęsach zostanie idealnie rozpuszczony, jeśli owa mieszanka wywoła podrażnienie i zamglenie?
– Wysoka cena. Regularna plasuje się w granicy 50zł/125ml, co jest w mojej ocenie kwotą skandalicznie wysoką, jak na otrzymaną jakość.
♥︎♥︎♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎
Kérastase, Cement termiczny do włosów osłabionych z linii Résistance, to w opinii producenta, odbudowujące mleczko termoaktywne, przeznaczone do włosów zniszczonych, osłabionych, łamliwych czy też trudnych do ułożenia. Stosowany podczas ich suszenia, ma zapewniać ochronę przed inwazyjnym działaniem czynników zewnętrznych, a także ułatwiać stylizację. Wystarczy zaaplikować porcję produktu na uprzednio umyte i osuszone ręcznikiem włosy, skupiając się głównie na ich końcówkach, a następnie wymodelować włosy przy użyciu suszarki / prostownicy / lokówki, aby poznać działanie zawartych w mleczku składników. Znany ze swych właściwości regenerujących ekstrakt z rośliny rezurekcyjnej, wzmacniające włókno włosa ceramidy czy wygładzający składnik aktywny, odtwarzający naturalną warstwę ochronną włosa (VITA-TOPSEAL) powinny odmienić nasze włosy nie do poznania.
PLUSY:
+ Piękne i dopracowane opakowanie. Opakowanie mleczka, aspektem wizualnym nieodbiegające od pozostałych produktów z gamy Resistance, a więc utrzymane w odcieniach pistacji, opatrzone holograficznymi napisami, które z biegiem miesięcy nie ulegają wytarciu czy zamazaniu.
+ Komfort stosowania. Jedwabista formuła mleczka, doskonale wchłaniania jest przez spragnione końce włosów, łatwo się na nie aplikuje. Niesamowity cytrusowy zapach, wyczuwalny jest aż do kolejnego mycia.
+ Ochrona włosów przed niszczącym działaniem urządzeń do ich stylizacji. Mleczko faktycznie wykazuje właściwości ochronne i zabezpieczające włosy, aż do 180 stopni Celsjusza. Moje nagminnie suszone bądź też nierzadko prostowane włosy, nie ulegają zniszczeniu, a ich końcówki rozdwojeniu. Mowa oczywiście o sytuacji przed wizytą u fryzjera, zatem przed ich podcięciem, którego dokonuję raz na pół roku, nie po nim, kiedy doskonała kondycja włosów jest naturalna.
MINUSY:
– Brak spektakularnego nawilżenia bądź wygładzenia łuski włosa. Zawarte w mleczu wartościowe składniki nie wykazują na tyle intensywnego działania, aby było ono zauważalne na pierwszy rzut oka. Włosy nie stają się bardziej miękkie, nawilżone czy elastyczne, co miało miejsce w przypadku stosowania absolutnie najlepszego serum z jakim miałam styczność → z linii Résistance Thérapiste marki Kérastase.
– Przeciętna wydajność produktu. Po 3 miesiącach regularnego stosowania termoaktywnego mleczka, w opakowaniu została zaledwie połowa kosmetyku, co jest wypadkową jego stosunkowo rzadkiej konsystencji oraz długości włosów. Szacować więc mogę, iż 150ml posłuży na okres nie dłuższy, aniżeli 6 miesięcy.
– Zbyt wygórowana cena. 90zł/150ml to cena, którą zapłacić trzeba zamawiając produkt online, np. korzystając z zaplecza hurtowni oferującej artykuły fryzjerskie. Mleczko dostępne jest także w salonach fryzjerskich, choć w cenie o co najmniej 30zł wyższej.
♥︎♥︎♥︎ i pół ♥︎ / ♥︎♥︎♥︎♥︎♥︎
Z nieskrywaną przykrością muszę stwierdzić, iż zarówno upiększający olejek do demakijażu od Vichy, jak i cement termiczny od Kérastase to produkty, których fenomenu nie rozumiem. Absolutnie nie twierdzę, że są one kosmetykami fatalnej jakości i takimi, po które wręcz nie mam ochoty sięgać, natomiast pozytywne ich recenzje, z którymi miałam styczność, w dużej mierze nie znalazły pokrycia. To kosmetyki, które dla mnie po prostu są przeciętne, ale to zdecydowanie zbyt mało, aby miała ponownie po nie sięgnąć i wydać niemałą kwotę.
Jestem ciekawa czy Wy też się na nie skusiłyście → i jakie wrażenia towarzyszyły ich stosowaniu?
Cudownego dnia!
♥︎
POST NIE JEST SPONSOROWANY.
PRODUKTY ZOSTAŁY KUPIONE PRZEZE MNIE.