Pierwsze wrażenie: Lancome Hypnose Volume-a-porter

Uroda

Heeej kochani!

Od dobrych 2-3 tygodni, w domu rodzinnym, czekała na mnie paczka. Jednak za każdym razem gdy odwiedzałam rodziców, zapominałam o jej zabraniu. Wyszłam zapewne z założenia, że to nic, co do życia mi niezbędne nie jest. Ani nie robiłam zakupów on-line, ani też nie czekałam na żadne produkty do przetestowania. W tym moim przeświadczeniu upewnił mnie jeszcze fakt, iż po tylu latach od wyprowadzki z domu, rzadko zdarza się, aby paczki do mnie nadawane były na adres rodziców. Z drobnym opóźnieniem, ale paczka w końcu wpadła w moje ręce, a kiedy ją rozpakowałam ucieszyłam się jak dziecko na całoroczny zapas ulubionych cukierków:D Moim oczom ukazało się ręcznie wykonane opakowanie, które nie tylko fantastycznie się prezentowało, ale i roztaczało wokół siebie niesamowity zapach. Do pudełeczka dołączona była karteczka z napisem:

 ⇒ Lekcja Lancome –  Wyraź styl spojrzeniem ⇐

i już wiedziałam, że na tej lekcji będę baaardzo pilną uczennicą! Pudełeczko skrywa 3 produkty i zarazem 3 kroki do tego, aby wyrazić styl spojrzeniem. Cień do powiek w kredce Lancome Ombre Hypnose Stylo oraz biały liner Lancome Plume Liner nie miały szansy w starciu o pierwszeństwo testowania, kiedy moim oczom ukazała się najnowsza odsłona słynnego tuszu Lancome Hypnose Lancome Hypnose Volume-a-porter. Wyszło więc na to, że niespodzianka trafiła do mnie w idealnym momencie, gdy mój ukochany tusz do rzęs – Le volume de Chanel, po 5 miesiącach, wyzionął w końcu ducha. Poprzeczkę ustawił naprawdę wysoko, gdyż tak jak pamiętacie byłam nim oczarowana. Recenzję możecie zgłębić TU. Jakie wrażanie <dodam że mam na myśli pierwsze wrażenie> wywarła na mnie nowość marki Lancome?

Lancome Hypnose Volume-a-porter 2

Lancome Hypnose Volume-a-porter 3

Lancome Hypnose Volume-a-porter 4

Lancome Hypnose Volume-a-porter 5

Po klasyka gatunku, czyli Lancome Hypnose nigdy nie sięgnęłam. Głównie z powodu włochatej szczoteczki, której jak wiecie nie lubię. Może nie tyle, że ja mam do tego typu szczoteczek jakiś poważny zarzut, ale moje rzęsy już jak najbardziej. Dla mnie idealna maskara zaczyna się od idealnej szczoteczki – sylikonowej, najchętniej małych rozmiarów i z niezbyt długimi igiełkami. Taki zestaw cech zazwyczaj pozwala na przepiękne podkreślenie rzęs – ich wydłużenie i doskonałe rozdzielenie. A to dwie kwestie, które w przypadku moich rzęs są kluczowe. Nie interesują mnie tusze pogrubiające rzęsy i dające teatralny efekt kapiącego z nich produktu. Kiedy więc przeczytałam, że Lancome Hypnose Volume-a-porter ma głównie nadawać objętości to nieco się zmieszałam. Przeszłam jednak do kolejnych obietnic. Lancome gwarantuje długotrwały makijaż bez grudek czy rozmazywania, a przy regularnym stosowaniu także ich wzmocnienie za sprawą wyciągu z komórek macierzystych róży. Jako, że to dopiero moje pierwsze wrażenie, a nie pełna recenzja to do tego ostatniego odnieść się nie mogę. Jednak jeśli chodzi o trwałość produktu i brak rozmazywania czy kruszenia to śmiało mogę potwierdzić, że tusz siedzi na rzęsach od rana do nocy i ani myśli migrować w inne okolice. Kolejny ogromny plus to wydłużenie i idealnie rozdzielenie włosków już po kilku pociągnięciach szczoteczki. Zawsze nakładam tylko jedną warstwę tuszu i już po niej rzęsy mają być takie jakie chcę. Rozczaruję natomiast te z Was, które od tej nowości oczekiwałyby szalonego pogrubienia czy nadania rzęsom objętości. Uważam, że takie czary na oczach się nie zadzieją. Dla mnie to akurat plus, ale biorąc pod uwagę, iż owa maskara pozycjonowana jest jako nadająca rzęsom objętości to może w tym temacie pojawić się uzasadnione niezadowolenie. Ponadto maskara należy do tych bardziej suchych już od otwarcia – co znowu dla mnie jest plusem, bo od pierwszego użycia możemy cieszyć się pięknym efektem, ale nie wiemy jeszcze jak to przełoży się na jej żywotność. Może być tak, że przez kilka miesięcy będzie idealnie się rozprowadzać i wyschnie po długim czasie eksploatacji, ale może również zdarzyć się tak, że po miesiącu czy dwóch będzie wymagać wymiany na nowy egzemplarz. 

Moje pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne, jednak z racji, że to produkt dla mnie nowy to wstrzymałabym się z szaleństwem zakupowym. Szczególnie, że jak przystało na produkty ze stajni Lancome, tusz zapewne będzie kosztował ok 150zł. Jeśli faktycznie sprawdzi się w wymiarze długofalowym to z pewnością trafi do ulubieńców. Póki co jest u mnie w intensywnej fazie testów, a z jaką oceną z niej wyjdzie? O tym dam Wam znać w kolejnych miesiącach.

Lancome Hypnose Volume-a-porter 6

A Wy co myślicie o efekcie jaki Lancome Hypnose Volume-a-porter daje na moich rzęsach?

Buziaki,

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY. TUSZ OTRZYMAŁAM DO PRZETESTOWANIA OD MARKI LANCOME.

Ps. Chcę jeszcze tylko dodać, iż moje rzęsy nie są już dłużej tuningowane przez odżywkę Xlash, którą ponad 2 tygodnie temu wykorzystałam do ostatniej kropli (recenzja TU). Obecnie jestem w trakcie miesięcznej przerwy, po której postawię na inny produkt.

Przerwa między stosowaniem produktów nie jest oczywiście konieczna, jednak mi zależy na powrocie rzęs do ich stanu pierwotnego, aby uzyskane wyniki były dla Was jak najbardziej miarodajne i prawdziwe. 

There are no comments, add yours