Le volume de Chanel, czyli inne tusze do rzęs zostaw koleżankom!

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

Jeśli coś jest do wszystkiego, to znaczy, że jest do niczego? Też tak zawsze myślałam! Z drwiącym uśmiechem oglądałam kampanie reklamowe i czytałam etykiety produktów. W obu przypadkach miałam wrażenie, że producenci doznali urazu głowy, a wygłaszane czy umieszczane przez nich na pudełkach kosmetyków obietnice, to tegoż przykrego urazu skutki uboczne. No i praktycznie zawsze ja, jak i inne świadome konsumentki miałyśmy rację. Zawsze jest jednak wyjątek potwierdzający daną regułę. W tym wypadku jest nim tusz do rzęs, który odkryłam pod koniec zeszłego roku i który zmienił moje podejście do całej kategorii produktowej. Moim odkryciem jest Le volume de Chanel. Jestem pewna, że jeśli już po niego sięgniecie to zgodzicie się ze mną, że testowanie innych tuszy do rzęs zostawimy koleżankom. Dla mnie ideał jest tylko jeden i jest nim Le volume de Chanel.

Le volume de Chanel 2

Le volume de Chanel 3

Le volume de Chanel 4

Le volume de Chanel 5

Tusz Le volume de Chanel określany jest jednym słowem – wszechstronny. W mojej ocenie wszechstronny tusz powinien wydłużać, delikatnie pogrubiać i podkręcać rzęsy. Przy tym ich nie sklejać, a wręcz pięknie rozdzielać. Ponadto nadawać im głęboki czarny odcień, który nie blaknie wraz z upływem dnia. Niedopuszczalne jest również jego rozmazywanie czy kruszenie się. Jednak podczas wieczornego demakijażu powinien rozpuszczać się już po dotknięciu rzęs wacikiem zwilżonym płynem micelarnym. Myślicie, że to już koniec moich wymagań? Ja się dopiero rozkręcam! Nie wyobrażam sobie, aby tusz określany mianem wszechstronnego mógłby mieć jakiekolwiek negatywne działanie na moje wrażliwe oczy czy osłabiać kondycję rzęs. Jego formuła powinna być przebadana oftalmologicznie. Oczy może podrażniać również szczoteczka, której naturalne czy silikonowe włoski mogą drażnić tę okolicę. Dlatego też dla mnie idealna szczoteczka wszechstronnego tuszu to ta sylikonowa o niezbyt długich igiełkach. Ten typ szczoteczki pozwala nie tylko na uniknięcie podrażnienia oczu, ale także na nieusmarowanie tuszem ich okolic. Na zakończenie nie mogę nie wspomnieć o tym, że tubka idealnej maskary powinna wystarczyć minimum na 3 miesiące codziennego stosowania, a przez ten czas nie dawać oznak upływu czasu i działać tak, jak świeżo po otwarciu. Aaa no i jej wygląd – klasyczny, ale jednak czymś się wyróżniający i przyciągający wzrok. 

Myślicie, że teraz ja upadłam na głowę, a ta recenzja jest skutkiem ubocznym tego urazu? Nic z tych rzeczy! Tak po prostu w kilku zdaniach można opisać mój idealny wszechstronny tusz, czyli Le volume de Chanel. Jest ze mną już od 3.5 miesiąca, co jak na moje standardy to niemalże rekord świata. Po tym okresie, nadal jestem zadowolona z jego działania i podejrzewam, że (co najmniej) przez kolejny miesiąc mogę liczyć na jego obecność. Według mnie ładny wygląd tuszu na naszych rzęsach to nie sztuka, gdy opakowanie posiadamy od tygodnia czy dwóch. Między innymi właśnie z tego powodu tak długo zwlekałam z recenzją Le volume de Chanel. Po ponad dwu / trzymiesięcznym stosowaniu każdy tusz niemiłosiernie zaczyna sklejać moje rzęsy i się osypywać, dając tak bardzo przez kobiety lubiany efekt owadzich nóżek i efekt pandy. Tusz Le volume de Chanel po codziennym jego używaniu przez 3.5 miesiąca wygląda tak (przy czym drugie zdjęcie zostało wykonane po 6 godzinach od aplikacji tuszu):

Le volume de Chanel 6

Tak, czyli w mojej ocenie szałowo. Mimo, że tusz zaczyna już podsychać to działa niemal tak doskonale jak wtedy, gdy dopiero co się poznaliśmy. Efekt widoczny na zdjęciu to wypadkowa kilku machnięć szczoteczką na każdym oku. Wiecie, że nie lubię się przemęczać i nigdy nie nakładam więcej niż jednej warstwy tuszu. Teraz już rozumiem, dlaczego tak horrendalnie wysoka jest jego cena i tak naprawdę za co płacimy. W Perfumerii Sephora możemy go kupić za jedyne 155zł / 6g. Ja, z 25% zniżką, zapłaciłam za niego (w grudniu podczas promocji obejmującej produkty do makijażu) 116zł. I zapytacie pewnie czy kiedy skończy on swój żywot i zeschnie na amen, to sprawię sobie kolejne opakowanie, oczywiście korzystając z jakiejś zniżki? Bez dwóch zdań – TAK!!! Pomijając chorą, jak na nasze warunki, cenę produktu, jest on genialny i nie jestem w stanie wskazać jego wad. Ideał w każdym calu. No i zgadza się – z pewnością jest on wszechstronny. 1:0 dla Chanel. 

Miałyście okazję testować Le volume de Chanel na swoich rzęsach? Co myślicie o efektach jakie daje? 

Znacie jakieś maskary, które wpisują się w wymienione przeze mnie cechy wszechstronnego produktu?

Pozdrawiam,

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, TZN. W SUMIE JEST, ALE PRZEZ MOJA SISTER:) 

There are no comments, add yours