TENERYFA // Jak zorganizować tydzień na wyspie i nie zbankrutować? //
Travelling … it leaves you speechless, then turns you into a storyteller. ~ M. I. Battuta
#TENERYFA nigdy nie widniała na mojej liście + Top Places to Visit +. Co więcej, to destynacja, o zaliczeniu której nigdy nawet nie myślałam. W moich oczach stanowiła synonim połączenia dość niefortunnych czynników, które wydawało mi się, że mogą sprawić, iż tydzień tam okaże się być fatalnym pomysłem. Mekka niemieckich emerytów, tysięcy odurzonych (Bóg jeden wie czym?!) nieletnich brytyjczyków, ceny usług niczym na międzynarodowej stacji kosmicznej, a przy tym zdezelowana baza hotelowa z czasów rozkwitu wyspy, tj. lat 70. XX wieku. Generalizuję? Mam do tego tendencję! Znacie mnie jednak i wiecie, że szkoda mi czasu na „bylejakość”. To słowo, które zwyczajnie nie funkcjonuje w moim słowniku. Kiedy na podróżniczych blogach zgłębiałam relacje poświęcone Teneryfie, nie byłam w stanie wytrwać nawet do ich końca. Opublikowane kadry, przytoczone fakty, doświadczenia autorów były tak mało porywające, że kolejne strony przydługiej powieści „Nad Niemnem” E. Orzeszkowej wydawałyby się być przy nich mega ekscytujące. Jak to możliwe? Postanowiłam się przekonać. W wyszukiwarce wpisałam #teneryfa, a moim oczom ukazały się dziesiątki absolutnie wyjątkowych miejsc! Przed ekranem laptopa siedziałam jak zaczarowana, zapisując coraz to nowe lokalizacje, które chciałabym zaliczyć na wyspie. Po godzinie zapisaną już miałam całą kartkę, a mapę oflagowaną miejscami, których odpuszczenia moja podróżnicza natura nie mogłaby mi wybaczyć. Przez kolejne dni w głowie migały mi kadry majestatycznego wulkanu Teide, okazałego masywu górskiego Anaga, wąwozu Masca, do którego droga wiedzie wąskimi, krętymi zjazdami czy spowite mgłą lasy wawrzynowe. Takich klatek nie sposób usunąć ze świadomości. Trzeba przekonać się czy są efektem użycia upiększających filtrów czy niesamowite są z natury. Tak też zrobiłam. Ten post będzie dla mnie cudowną retrospekcją zdarzeń. Dla Was natomiast stanowić będzie podróżniczą relację w pigułce i odpowiedź na pytanie jak zorganizować luksusowy (tygodniowy) wyjazd na Teneryfę, zobaczyć każdy jej zakątek i nie zbankrutować?
#TENERIFE has never been on my list + Top Places to Visit +. What’s more, it is a destination that I have never even thought of passing. In my eyes, it was synonymous with a combination of rather unfortunate factors that I thought could make a week there a disastrous idea. Mecca of German retirees, thousands of intoxicated (God only knows what?!) British minors, prices of services as if at an international space station, and a dilapidated hotel base from the heyday of the island from the 1970s. I generalize? I tend to do that! However, you know me and you know that I don’t waste any time on „mediocrity”. It’s a word that just doesn’t function in my vocabulary. When I was exploring the stories about Tenerife on travel blogs, I was not able to stick to their end. The published pictures, the facts cited, and the authors’ experiences were so unspectacular that the following pages of the long and boring polish novel written by E. Orzeszkowa would seem exciting. How it’s possible? I decided to find out. I entered #tenerifea in the google search and my eyes saw dozens of absolutely unique places! I was sitting in front of my laptop screen, enchanted, writing down more and more new locations that I would like to see on the island. After an hour, I had the entire page written down, and the map flagged with places that my traveling nature could not forgive me for forgetting. For the next few days, the frames of the majestic Teide volcano, the magnificent Anaga mountain massif, the Masca gorge, to which the road leads through narrow, winding descents or the foggy laurel forests, flashed in my head. Such cages cannot be removed from consciousness. You have to find out if they are the result of beautifying filters or if they are amazing in nature. I did that too. This post will be a wonderful flashback for me. For you, however, it will be a travel report in a nutshell and an answer to the question of how to organize a luxury (weekly) trip to Tenerife, see every meter of it and not go bankrupt?
Teneryfa, choć z geograficznego punktu widzenia zlokalizowana jest na wodach oceanicznych u wybrzeży Afryki północno-zachodniej, stanowi integralną część Hiszpanii, a tym samym kontynentu europejskiego. Wyspa ta jest częścią archipelagu Wyspy Kanaryjskie (Teneryfa / Gran Canaria / La Palma / La Gomera / El Hierro / Lanzarote / Fuerteventura / Graciosa / Alegranza / Lobos / Montaña Clara / Roque del Este oraz Roque del Oeste) i regionu noszącego tę samą nazwę. Jest największą (~ 2034 km2 pow.) oraz najbardziej zaludnioną (~ 900 000 os.) wyspą archipelagu. Teneryfa często określana jest mianem „kontynentu w miniaturze”, bowiem jest tak zróżnicowana pod względem klimatu, a co się z tym wiąże – również krajobrazu. To prawdziwa perła Atlantyku, która ma potencjał, aby zachwycić każdego, nawet najbardziej wymagającego turystę. Jesteście ciekawe czy rozkochała w sobie i mnie?
Tenerife, although geographically located in the ocean waters off the coast of northwestern Africa, is an integral part of Spain, and european continent. This island is part of the Canary Islands archipelago (Tenerife / Gran Canaria / La Palma / La Gomera / El Hierro / Lanzarote / Fuerteventura / Graciosa / Alegranza / Lobos / Montaña Clara / Roque del Este and Roque del Oeste) and the region bearing the same name. It is the largest (~ 2034 km2 area) and the most populated (~ 900 000 people) island of the archipelago. Tenerife is often referred to as the „miniature continent” because it is so diverse in terms of climate, and therefore also landscape. It is an amazing pearl of the Atlantic that has the potential to delight even the most demanding tourists! Are you curious is it possible that Tenerife made me fall in love with the island?
+ KIEDY? JAK? GDZIE? +
+ KIEDY JECHAĆ? + Teneryfa, ze względu na swoją lokalizację na północno-zachodnim krańcu kontynentu afrykańskiego, stanowi doskonałą destynację o każdej porze roku. Pod względem klimatu wyspa symbolicznie dzieli się na trzy części – zieloną, ale i chłodną północ, wulkaniczne centrum oraz spalone słońcem, upalne południe. Najniższe średnie temperatury w dzień notowane są w styczniu oraz lutym (~ 21,1 ℃), najwyższe zaś w lipcu, sierpniu i wrześniu (~ 28,7 ℃). Prawda jest jednak taka, że niemal w każdym miesiącu w skali roku możesz się spodziewać lepszej pogody aniżeli w PL. Szczyt sezonu przypada od listopada do marca, a ponadto od czerwca do sierpnia. Najtańszych ofert (lotów oraz bazy hotelowej) można się spodziewać w #4 / #5 / #6 miesiącu roku i w tym terminie serdecznie Wam wyjazd na Teneryfę polecam!
++ JAK DOLECIEĆ? ++ Spośród oferty lotów rejsowych, lotów czarterowych oraz lotów za pośrednictwem tanich linii lotniczych zdecydowanie wybieram opcję nr 3! Z PL na Teneryfę dostać się można na pokładzie linii Ryanair (z lotniska Warszawa-Modlin oraz Kraków), a także Wizzair (Warszawa-Chopin oraz Katowice). Cyklicznie organizują one wyprzedaż biletów na tej trasie, dzięki której kupując je z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem za lot w obie strony można zapłacić już od 550,00 PLN!
+++ GDZIE SPAĆ? +++ Hotel na Teneryfie? Opcji jest mnóstwo! Wybór w dużym stopniu uwarunkowany jest posiadanym budżetem. W hostelu 2* lub w pokoju u lokalnego gospodarza za 7 nocy można zapłacić już od 900,00 PLN. W hotelu 3* od 1500,00 PLN. W 4* od 2000,00 PLN, a w obiekcie 5* to już #skyisthelimit! Specjalnie nie kryję się z tym, iż „nie śpię w miejscach, w których mam standard niższy niż w domu”, aczkolwiek doskonale wiecie, że nie jestem skłonna płacić za nocleg bajońskich kwot. Szukam wysokiego standardu w przystępnej cenie.
+ WHEN TO GO? + Tenerife, due to its location in the northwestern tip of the African continent, is an excellent destination at any time of the year. In terms of climate, the island is symbolically divided into three parts – the green but also cool north, the volcanic center and the scorched hot south. The lowest average daytime temperatures are recorded in January and February (~ 21.1 ℃), and the highest in July, August and September (~ 28.7 ℃). The truth is, however, that in almost every month of the year you can expect better weather than in Poland. The peak season is from November to March and also from June to August. The cheapest offers (flights and hotel accommodation) can be expected in #4th / #5th / #6th month of the year.
++HOW TO GET THERE? ++ From the offer of scheduled flights, charter flights and flights with low-cost airlines, I definitely choose option no 3! You can get to Tenerife from PL on board the Ryanair line (from Warsaw-Modlin and Kraków), as well as Wizzair (Warsaw-Chopin and Katowice). They regularly organize ticket sales on this route, thanks to which, by buying them several months in advance, you can pay for a return flight from 550,00 PLN!
+++ WHERE TO SLEEP? +++ Hotel in Tenerife? You have plenty of options! The choice depends on the budget you have. In a 2* hostel or in a room with a local host, you can pay for 7 nights from 900,00 PL. In a 3* hotel it is from 1500,00 PLN, in a 4* hotel it is from 2000,00 PLN and in a 5 * hotel … #skyisthelimit! I do not hide the fact that „I do not sleep in places where I have a standard lower than at home”, although you know perfectly well that I am not willing to pay exorbitant amounts for accommodation. I am looking for a high standard at an affordable price.
#COMETOTENERIFEWITHME!
DZIEŃ I: LOT / WITAMY W SANTA CRUZ DE TENERIFE
W godzinach popołudniowych, po trwającym 5h 45 min locie na pokładzie linii Ryanair, dotarliśmy do zlokalizowanego na południu wyspy lotniska Aeropuerto de Tenerife Sur. Po odebraniu bagaży, udaliśmy się w kierunku wypożyczalni samochodów GOLDCAR, z której odebraliśmy zamówione z wyprzedzeniem auto. Już pierwsze minuty podziwiania zza szyby południowo-zachodniego krańca wyspy sprawiły, że nie mogłam przestać się uśmiechać! Teneryfa przywitała nas pięknym słońcem chowającym się nieśmiało za chmurami, którego promienie co rusz muskały korony olbrzymich palm. Sformułowanie „ale cudownie!” padało z moich ust z taką częstotliwością, że zaczęłam się obawiać, że mój mąż pod jedną z takich pięknych palm mnie wysadzi. Porządny z niego człowiek, zniósł moje nagminne zachwyty i liczne komentarze całkiem nieźle!
Po godzinie dojechaliśmy do stolicy wyspy – Santa Cruz de Tenerife i naszego hotelu AC Hotel Tenerife by Marriott (Calle Candelaria 31, Santa Cruz de Tenerife). W mojej ocenie najlepszą luksusową, ale mimo wszystko nadal dość ekonomiczną opcją w sercu stolicy jest właśnie ten 4* obiekt. Rezerwując „pokój typu standard z łóżkiem king-size” zapłaciliśmy 1136,22 PLN / 2 noce. Cena ta obejmowała także śniadanie dla 2 osób. Czy każdy użytkownik serwisu BOOKING czy HOTELS będzie miał taką cenę? Nie. Z czego to wynika? Mój profil na tych stronach aktywny już jest od dekady (?!), dlatego też mając poziom „genius 3” na booking.com oraz „zbierając noclegi”na hotels.com często ma dostęp do różnych ukrytych promocji. Zawsze przed dokonaniem rezerwacji robię naprawdę solidny research. Sprawdzam / porównuję / główkuję. Każda rezerwacja jest wypadkową wszystkich tych czynników. Czy można przespać się w stolicy Teneryfy mniejszym kosztem? Zdecydowanie! Czy warto? Zerknijcie na zdjęcia obiektu i na to pytanie odpowiedzcie sobie same. Moim zdaniem hotel ten zlokalizowany w centrum, oferujący piękne, naprawdę spore pokoje, designerskie wnętrza, pyszne śniadania w hotelowym lobby, a wieczorem zapewniający dostęp do tarasu widokowego (skąd rozpościera się widok na panoramę miasta) to HIT. Na tarasie (w systemie całorocznym) jest także dostępny odkryty basen wraz z częścią do chill’owania. Schyłkiem pierwszego dnia postanowiliśmy jednak niespiesznie przespacerować się uliczkami Santa Cruz de Tenerife i zjeść przepyszne owoce morza w jednej z lokalnych knajp. Stanowiło to cudowne rozpoczęcie naszego hiszpańskiego urlopu!
In the afternoon, after a 5h 45min flight on board the Ryanair airlines, we reached the Aeropuerto de Tenerife Sur located in the south of the island. After picking up our luggage, we headed towards the car rental from where we picked up the car we had ordered in advance. Already the first minutes of admiring the south-west end of the island from behind the window, I couldn’t stop smiling! Tenerife welcomed us with a beautiful sun hiding gently behind the clouds, whose rays were touching the crowns of huge palm trees. The phrase „how wonderful!” it rained from my mouth with such frequency that I was afraid that my husband would drop me under one of these beautiful palm trees. He is a decent man, he endured my widespread admiration and numerous comments quite well!
After an hour we arrived to the Santa Cruz de Tenerife and our accommodation – AC Hotel Tenerife by Marriott. In my opinion, the best luxurious, but still quite economical option in the heart of the capital is this 4* facility. We paid 1136,22 PLN / 2 nights for booking a ‚standard room with a king-size bed. This price also included breakfast for 2 people. Will every BOOKING or HOTELS user have this price? Not. Where it comes from? My profile on these sites has been active for a decade (?!), So having the „genius 3” level on booking.com and „collecting nights” on hotels.com often has access to various hidden promotions. I always do some really solid research before booking. I check / compare / think. A given reservation is therefore the resultant of all these factors. Is it possible to sleep in the capital of Tenerife at a lower cost? Definitely! Is it worth it? Take a look at the photos of the object and answer this question yourself. In my opinion, this hotel is located in the center, offering beautiful large rooms, designer interiors, delicious breakfasts in the hotel’s lobby, and in the evening providing access to the observation deck (from where there is a view of the city panorama) is a WOW. There is also an outdoor swimming pool with a chilling area available on the terrace (available all year round). Towards the end of the first day, however, we decided to stroll the streets of Santa Cruz de Tenerife and eat delicious seafood in one of the local pubs. It was a wonderful start to our spanish holidays!
DZIEŃ II: POZNAJEMY STOLICĘ
Santa Cruz de Tenerife to drugie pod względem liczby mieszkańców (~ 220 000 os.) miasto Wysp Kanaryjskich. W kwestii liczebności ustępuje miejsca jedynie stolicy Gran Canarii – Las Palmas. Jest nie tylko stolicą wyspy, dużym ośrodkiem turystycznym przyciągającym co roku miliony turystów, ale także szalenie istotnym portem transatlantyckim. Turystyka stanowi największe źródło dochodu miasta, aczkolwiek port pełniący kluczową rolę w eksporcie lokalnych produktów (aloes / banany / tytoń) jest nie bez wpływu na budżet Santa Cruz de Tenerife. W jej granicach działa również rafineria, której początki działalności sięgają lat 30. XX wieku. Miasto jest zróżnicowane pod każdym kątem, także tym architektonicznym oraz kulturowym.
Najsłynniejszą wzniesioną budowlą Santa Cruz de Tenerife jest zdecydowanie Auditorio de Tenerife, aut. słynnego architekta z Walencji – Santiga Calatravy. Już po kilku minutach spaceru wzdłuż portu, kierując swoje kroki z głównego placu miasta (Plaza de España), naszym oczom ukazała się imponujących rozmiarów bryła. Oddana do użytku w 2003 roku budowla, uważana za perłę architektury, momentalnie stała się symbolem miasta. Wykonana z betonu, stali oraz szkła bryła nieustannie jest na językach mieszkańców i turystów. Każdy ma inną teorię na temat tego, co tak naprawdę przedstawia jej kształt. Jedno jest za to pewne, Auditorio de Tenerife jest tak wyjątkowe, że koniecznie trzeba je zobaczyć!
Wyjątkowych miejsc na planie miasta jest multum. Kierując swoje kroki z południowego krańca w stronę północy stolicy, warto poświęcić czas na zapoznanie się ze zbiorami Museo de la Naturaleza y Arqueología (MUNA). Jego eksponaty są zachowane w tak doskonałym stanie, że oglądanie ich przenosi nas do czasów, kiedy nie były historią i opowieścią, a żywym stworzeniem. MUNA ze swoimi licznymi znaleziskami archeologicznymi uważane jest za najlepsze repozytorium obiektów dostępne na Wyspach Kanaryjskich. W zapisanej relacji na stories (#tenerife) możecie tym okazom przyjrzeć się z bliska. Naprawdę warto poświęcić im swój czas. W mojej ocenie Museo de la Naturaleza y Arqueología jest najciekawszym punktem muzealnym wyspy, zarówno TEA oraz Museo Municipal de Bellas Artes zostawiając daleko w tyle. Santa Cruz de Tenerife to nie tylko urzekające obiekty architektoniczne, cuda archeologiczne czy ciekawe zbiory muzealne. Stolica słynie także z pięknych, zawsze zielonych parków. Jednym z nich jest Parque Garcia Sanabria. Ten miejski park (~ 70 000 m2 pow.) to ulubione miejsce mieszkańców. Idealny na poranny jogging, ćwiczenia czy wieczorny spacer. Na terenie parku znajdują się wyjątkowe fontanny, altany i rzeźby nadające mu charakteru. Moją uwagę skupiły jednak nie one, a niesamowite okazy flory, zarówno tej kanaryjskiej, jak i egzotycznej. W samym parku, jak i całej stolicy wyspy można spacerować i podziwiać otaczającą naturę godzinami. My po przedreptaniu 20 000 kroków, doszliśmy do wniosku, że ostatnie pełne słońca godziny spędzimy na tarasie naszego hotelu – AC Hotel Tenerife by Marriott, gdyż był to nasz ostatni dzień w stolicy Teneryfy. Wieczorem wybraliśmy się na kolację do pobliskiej restauracji – La Salumeria, gdzie raczyliśmy się pyszną pizzą z truflami (#yummy!).
Santa Cruz de Tenerife is the second city in the Canary Islands in terms of the number of inhabitants (~ 220 000 people). In terms of numbers, it is second only to the capital of Gran Canaria – Las Palmas. It is not only the capital of the island, a large tourist center attracting millions of tourists every year, but also an extremely important transatlantic port. Tourism is the city’s largest source of income, although the port, which plays a key role in the export of local products (aloe / bananas / tobacco), has an impact on the budget of Santa Cruz de Tenerife. There is also a refinery operating within its borders, the beginnings of which date back to the 1930s. The city is diverse in every respect, including architectural and cultural aspects.
The most famous edifice of Santa Cruz de Tenerife is definitely the Auditorio de Tenerife, designed by famous architect from Valencia – Santiga Calatrava. After just a few minutes of walking along the port, directing the steps from the main square of the city (Plaza de España), we saw an imposing body. The building, put into use in 2003, considered a pearl of architecture, immediately became a symbol of the city. Made of concrete, steel and glass, the block is constantly on the tongues of residents and tourists. Everyone has a different theory about what its shape actually represents. One thing is for sure, Auditorio de Tenerife is so special that it is a must see!
There are a multitude of unique places on the city map. As you walk from the southern tip to the north of the capital, take the time to explore the collections of the Museo de la Naturaleza y Arqueología (MUNA). Its exhibits are preserved in such a perfect condition that viewing them takes us to the times when they were not history and stories, but a living creature. MUNA with its numerous archaeological finds is considered to be the best repository of objects available in the Canary Islands. In the recorded account on stories (#tenerife) you can take a closer look at these specimens. It’s really worth your time. In my opinion, Museo de la Naturaleza y Arqueología is the most interesting museum point of the island. Santa Cruz de Tenerife is not only captivating architectural objects, archaeological wonders or interesting museum collections. The capital is also famous for its beautiful, always green parks. One of them is Parque Garcia Sanabria. This city park (~ 70 000 m2 area) is a favourite place for residents. Perfect for morning jogging, exercise or an evening walk. There are unique fountains, gazebos and sculptures in the park that give it character. However, it was not them that caught my attention, but amazing specimens of flora, both Canarian and exotic. In the park itself, as well as in the entire capital of the island, you can walk and admire the surrounding nature for hours. After 20 000 steps, we came to the conclusion that we would spend the last hours full of sunshine on the terrace of our hotel – AC Hotel Tenerife by Marriott, because it was our last day in the capital of Tenerife. In the evening we went for dinner to a nearby restaurant – La Salumeria, where we enjoyed a delicious pizza with truffles (#yummy!).
DZIEŃ III: CZAS NA NAJPIĘKNIEJSZE PLAŻE TENERYFY
Czas na zaliczenie najpiękniejszych plaż Teneryfy! Przed długie lata stolica wyspy – Santa Cruz de Tenerife niewiele w tym aspekcie miała swoim mieszkańcom do zaoferowania. Plaży jako takiej bowiem nie posiadała. Sytuacja uległa diametralnej zmianie, gdy leżąca na północ od miasta czarna plaża w San Andrés została poddana ingerencjom i pracom władz. Aby stworzyć najsłynniejszą plażę wyspy, którą stała się Playa de las Teresitas, prosto z Sahary przywieziono … 4 000 000 worków z piaskiem. Tym oto sposobem czarna plaża stała się złocistą i momentalnie zyskała miano symbolu Teneryfy i najpiękniejszej plaży Wysp Kanaryjskich. Wyjątkowych plaż oraz punktów widokowych na samej Teneryfie odkryliśmy jeszcze kilka, a to nasz prywatny ranking:
☼ Playa de las Teresitas
☼☼ Parque Rural de Anaga
☼☼☼ Playa de Almáciga
☼☼☼☼ San Miguel de Tajao
☼☼☼☼☼ Playa de El Médano
W ciągu dnia przejechaliśmy autem niemal 180 km, w ciągu których przemierzyliśmy trasę od północno-wschodniego aż po południowo-zachodni kraniec wyspy. Punktem końcowym były nieprawdopodobnie piękne i majestatyczne klify Los Gigantes. To w ich pobliżu, a dokładniej w miasteczku Puerto de Santiago zlokalizowany był nasz drugi hotel – Barceló Santiago (La Hondura 8, Puerto de Santiago). Minęłabym się z prawdą gdybym napisała, że ten **** obiekt to najpiękniejszy hotel w jakim miałam przyjemność nocować. Nie jest to także najbardziej nowoczesny obiekt. Otwarty w latach 70. XX wieku, zmodernizowany przed kilkoma laty, nie zasługuje na miano perły wyspiarskiego designu. Coś, co stanowi za to ogromną wartość dodaną tego hotelu to bez wątpienia jego doskonała lokalizacja. Z niemal każdego miejsca w hotelu – czy to tarasu widokowego, restauracji czy też pokojowego balkonu, rozpościera się widok na zapierające dech w piersiach klify. Dla mnie stanowią one absolutnie najbardziej wyjątkowe miejsce na całej wyspie. Olbrzymie klify Acantilados de los Gigantes osiągają wysokość od 300 do 600 metrów! Są efektem niszczącej działalności spływającej lawy, która podczas jednej z ostatnich erupcji wulkanu, wpływając do wód morskich osłoniła klify od osuwania się do oceanu. W okolicznych wodach pływają delifiny oraz wieloryby, a próba ich dostrzeżenia stała się niemal sportem regionu dla mieszkańców wyspy. Ta lokalizacja warta jest każdej złotówki, a dodać warto, iż hotele w okolicy do wybitnie budżetowych nie należą. Pobyt w Barceló Santiago stanowi natomiast całkiem przyjemną ulgę dla portfela. Mimo **** standardu obiektu (tj. odnowionych pokojów hotelowych / bardzo ładnej strefy wypoczynkowej na tarasie / dobrego, dość zróżnicowanego jedzenia) kwota, którą musieliśmy zapłacić była porównywalna do hoteli o kat. *** zlokalizowanych w pobliskich miasteczkach. Ten obiekt, a także stosunek jakości oferowanych usług do ceny, którą musimy zapłacić spodobał się Wam do tego stopnia, że już otrzymałam 3 wiadomości i zdjęcia od tych z Was, które spędzają w nim właśnie swój wymarzony urlop na Teneryfie! Dziękuję za to zaufanie ♥︎. Cieszę się, że swoją działalnością w sieci mogę niejako przyczyniać się do przeżywania przez Was wyjątkowych chwil w wyjątkowych miejscach.
Time to visit Tenerife’s most beautiful beaches! For many years, the capital of the island – Santa Cruz de Tenerife had little to offer its inhabitants in this case. It did not have a beach as such. The situation changed dramatically when the black beach of San Andrés, located north of the city, was subjected to interference and work by the authorities. In order to create the most famous beach of the island, which Playa de las Teresitas has become, 4 000 000 bags of sand were brought straight from the Sahara desert. In this way, the black beach became golden and immediately became the symbol of Tenerife and the most beautiful beach of the Canary Islands. We discovered a few more unique beaches and viewpoints in Tenerife itself, and you cane see our private ranking above.
During the day, we drove almost 180 km by car, covering the route from the north-east to the south-west end of the island. The ending point was the incredibly beautiful and majestic cliffs of Los Gigantes. Our second hotel – Barceló Santiago (La Hondura 8, Puerto de Santiago) was located near them. I would have missed the truth if I had written that this **** facility is the most beautiful hotel in which I had the pleasure to spend the night. It is also not the most modern one. Opened in the 1970s and modernized a few years ago, it does not deserve to be called the pearl of island design. Something that adds a great value to this hotel is without a doubt its location. From almost every place in the hotel – the observation deck, restaurant or room balcony, you can see breathtaking cliffs. For me, they are absolutely the most unique place on the whole island. The huge cliffs Acantilados de los Gigantes are between 300 and 600 meters high! They are the result of the destructive activity of flowing lava, which during one of the last volcanic eruptions, flowing into the sea waters, shielded the cliffs from landslides into the ocean. Dolphins and whales swim in the surrounding waters, and the attempt to spot them has almost become a sport of the region for the inhabitants of the island. This location is worth every penny, and it is worth adding that the hotels in the area are not very budget-friendly. A stay in Barceló Santiago, on the other hand, is quite a nice relief for the wallet. Despite the **** standard of the facility (like renovated hotel rooms / very nice lounge area on the terrace / good, quite varied food) the amount we had to pay was comparable to *** category hotels located in nearby towns. You liked this property, as well as the ratio of the offered services to the price that we have to pay, so much so that I have already received 3 messages and photos from those of you who were spending their dream vacation in Tenerife here! Thank you for your trust ♥ ︎. I am glad that with my online activity I can contribute to your experiencing exceptional moments in exceptional places.
DZIEŃ IV: SPACER PO NAJPIĘKNIEJSZYM WĄWOZIE TENERYFY
Zachodnia część Teneryfy to cudowne miejsce do zwiedzania. Powód jest bardzo prosty. Największą atrakcją regionu jest natura. Piękna, surowa, niczym niezmącona. Z powodu spaceru słynnym wąwozem Valle de Masca, który przez wiele osób uznawany jest za kluczowy atrybut wyspy, odczuwałam podekscytowanie mieszające się z przerażeniem. Do wąwozu wiedzie bowiem droga tylko dla turystów o mocnych nerwach. W każdym przewodniku przeczytacie, że „(…) już sam sześciokilometrowy dojazd od strony południowej do malutkiej wioski jest bardzo atrakcyjny. Na trasie czeka na turystów kilka wspaniałych punktów widokowych, z których pięknie widać Barranco de Masca (…).” (Teneryfa, Pascal Lajt, s. 82) Wybaczcie mój język, ale kurwa … ?! … „dojazd jest atrakcyjny”??? Jedyna grupa, dla której faktycznie takowy może się wydawać to chyba grupa samobójców. Ultrawąskie, turbokręte drogi, setki samochodów, tysiące spragnionych pięknych widoków i malowniczych kadrów turystów. To nie jest doświadczenie dla każdego. Za to jeśli już przeżyjesz tę gównianą drogą to widok, który ukaże się Twoim oczom będzie wart tych wszystkich brzydkich słów rzucanych na każdym zakręcie. Wąwóz Masca jest tak zielonym, malowniczym i nieziemsko pięknym miejscem, że spacer po jego zakątkach to obowiązek. No i czas na uspokojenie żołądka / ukojenie nerwów.
Po zobaczeniu wąwozu Masca trudno jest zachwycić się czymś tak w pełni. Przyznaję jednak, że naturalne baseny Piscinas Naturales El Caletón de Garachico, czyli zlokalizowane przy brzegu oceanu skaliste baseny wulkanicznego pochodzenia są wyjątkowe. Trudno się jednak spodziewać, że wodach w ich wnętrzu znacznie będzie odbiegać od temperatury Atlantyku. Jest to więc ponownie opcja dla turystów nie tylko o mocnych nerwach, ale i zimnolubnych tyłkach! Kolejna atrakcja, którą zaliczyliśmy na trasie już należała do mniej hardcorowych, ale równie ciekawych, gdyż dzięki biletom wstępu do Parque del Drago, na własne oczy zobaczyliśmy El Drago Milenario – smocze drzewo, które liczy już ponad tysiąc lat. Na skraju parku czynna jest kawiarnia Casa del Drago, która bez dwóch zdań oferuje najpyszniejsze sałatki, kawy i desery na Teneryfie. Wyjątkowa jest nie tylko jej oferta gastronomiczna, ale i wystrój. Nic więcej nie piszę, zerknijcie do zapisanej na instagramie relacji #tenerifeII.
The west of Tenerife is a wonderful place to visit. The reason is very simple. The biggest attraction of the region is nature. Beautiful, raw, undisturbed. Walking down the famous Valle de Masca gorge, which many people consider to be the key attribute of the island, I felt excitement mixed with horror. A road leads to the ravine only for tourists with strong nerves. In each guide you will read that „(…) the six-kilometer journey from the south to the tiny village is very attractive. On the route, there are several wonderful viewpoints waiting for tourists, from which you can see the Barranco de Masca (…).” (Tenerife, Pascal Lajt, p. 82) Forgive my tongue, but what the f …?! … „access is attractive” ??? The only group for which this may actually seem to be the group of suicides. Ultra-narrow, turbocharged roads, hundreds of cars, thousands of tourists eager for beautiful views and picturesque frames. This is not an experience for everyone. On the other hand, if you survive this shitty road, the sight you see will be worth all the ugly words thrown at every turn. The Masca gorge is such a green, picturesque and unearthly beautiful place that walking around its corners is a must. And time to calm down the stomach / soothe the nerves.
After seeing the Masca gorge, it is difficult to admire something so fully. I admit, however, that the natural pools of Piscinas Naturales El Caletón de Garachico – rocky pools of volcanic origin located on the shore of the ocean, are unique. It is hard to expect, however, that the waters inside will differ significantly from the temperature of the Atlantic. So it is again an option for tourists not only with strong nerves, but also cold-loving butts! Another attraction that we saw on the route was less hardcore, but equally interesting, because thanks to the entrance tickets to Parque del Drago, we saw El Drago Milenario with our own eyes – a dragon tree that is over a thousand years old. On the edge of the park is the Casa del Drago cafe, which undoubtedly offers the most delicious salads, coffees and desserts in Tenerife. Not only is its gastronomic offer unique, but also its decor. I am not writing anything more, take a look at the #tenerifeII report on my instagram stories.
DZIEŃ V: KOLEJNA PRÓBA: WULKA TEIDE
Starożytni nazywali wyspę „Nivaria”, czyli „Wyspa śniegu”- jak można się domyślić, przyczyną był górujący nad wyspą, często ośnieżony wierzchołek Teide. W taki właśnie sposób ten potężny wulkan prezentuje się z dowolnego punktu na wyspie – tym większa jest niespodzianka, kiedy po dotarciu na górę okazuje się, że wyrasta pośrodku potężnej kaldery (Las Cañadas) leżącej na wysokości 2000 m n.p.m. Kaldera ma średnicę ponad 17 km, 48 km obwodu i ściany wznoszące się na wysokość 600 m. Kaldera wraz z wulkanem Teide to jedno z najbardziej niesamowitych miejsc na wyspie, zapewne dlatego od 1954 roku teren o powierzchni 190 km2 jest parkiem narodowym, wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Mimo niesprzyjających warunków pogodowych i otrzymaniu (kolejnej już) informacji dotyczącej czasowego wyłączenia z użytku górskiej kolejki Teleférico, zdecydowaliśmy, iż odpuszczenie sobie zobaczenia majestatycznego wulkanu Teide byłoby niewybaczalne. „Piekielna góra” z języka Guanczów (pierwszych mieszkańców Wysp Kanaryjskich) przecież nie mogła nas pokonać. Przynajmniej tak nam się początkowo wydawało. Już sama droga autem z malowniczej i zielonej szybko stała się monotematyczna. Zastygła lawa coraz wyżej i wyżej piętrząca się poboczem wywarła na nas niemałe wrażenie. Kiedy wysiedliśmy u podnóża wulkanu, na wysokości ok 2000 m, naszym oczom ukazał się w oddali szczyt wulkanu. Trudno mi wyobrazić jest sobie jakie tego dnia panowały na nim warunki, bowiem na wysokości, na której się znajdowaliśmy były one skrajnie trudne. Ogromny wiatr przewracający ludzi sprawił, że w schronisku spotkaliśmy setki zawracających z trasy turystów. Początkowo wydawało się nam, że droga na szczyt oszacowana na 4 h to spora przesada, jednak szybko zrozumieliśmy, że wiatr uniemożliwi nam wejście na szczyt. Nie zdobyliśmy go, ale to był naprawdę wyjątkowy i pełen emocji dzień!
The ancients called the island „Nivaria”, or „Island of Snow” – as you can guess, the reason was the towering over the island, often snow-covered peak of Teide. This is how this huge volcano presents itself from any point on the island – the greater is the surprise when, after reaching the top, it turns out that it rises in the middle of a huge caldera (Las Cañadas) located at an altitude of 2000 m above sea level. The caldera has a diameter of over 17 km, 48 km in circumference and walls rising to a height of 600 m. The caldera with the Teide volcano is one of the most amazing places on the island, probably because since 1954 the area of 190 km2 has been a national park, inscribed on the UNESCO list.
Despite the unfavorable weather conditions and receiving (another) information regarding the temporary shutdown of the Teleférico mountain railway, we decided that it would be unforgivable to let go of seeing the majestic Teide volcano. „Hell mountain” from the language of Guanches (the first inhabitants of the Canary Islands) could not overcome us. At least that’s what we initially thought. The road itself, from the picturesque and green area, quickly became monothematic. The lava, rising higher and higher along the shoulder, made a considerable impression on us. When we got off at the foot of the volcano, at an altitude of about 2000 m, we saw the top of the volcano in the distance. It is difficult for me to imagine what the conditions were on that day, because at the height where we were, they were extremely difficult. The huge wind knocking over people meant that we met hundreds of tourists returning from the route in the hostel. Initially, we thought that the route to the summit, estimated at 4 hours, was a big exaggeration, but we quickly realized that the wind would prevent us from reaching the summit. We didn’t get it, but it was a really special and emotional day for us!
DZIEŃ VI: ZNOWU PRZEGRYWAMY WALKĘ Z POGODĄ
Long story short: „przegrywamy walkę z pogodą” to doskonały komentarz dotyczący tego, z czym mierzyliśmy się przedostatniego dnia na Teneryfie. Silne opady deszczu, huraganowy wiatr … i my przemoczeni do gaci! Oczywiście nie uwierzyliśmy prognozie pogody, wedle której pogoda była właśnie taka jak zapowiadano. Założyliśmy, że ten scenariusz był zbyt pesymistyczny, aby mógł być prawdziwy. Nie był! Zaliczyliśmy za to kilkukilometrowy spacer po przepięknych klifach Los Gigantes, sesję biegową i treningową w hotelowej siłowni, a na zakończenie dnia także pyszną kolację z butelką wina.
Long story short: „losing the fight with the weather” is a great commentary on what we faced on the penultimate day in Tenerife. Heavy rainfall, hurricane winds … and we were soaked to the skin! Of course, we did not believe the weather forecast, according to which the weather was just as forecast. We assumed that this scenario was too pessimistic to be true. He was not! We did, however, take a few-kilometer walk along the beautiful Los Gigantes cliffs, a running and training session in the hotel’s gym, and at the end of the day also a delicious late dinner with a bottle of wine.
DZIEŃ VII: REJS NA WYSPĘ LA GOMERA
Zdaję sobie sprawę z faktu, iż czasem moja świadomość zamiast zdusić głupie pomysły w zarodku, pcha je dalej do etapu realizacji. Wtedy na wnioski jest już zbyt późno. Tak było i w tym przypadku. Jako, że był to nasz ostatni dzień na wyspie, chciałam spędzić go w wyjątkowy sposób. Nie wiem z jakiego powodu jeszcze poprzedniego dnia, zapisanie się na całodniową wycieczkę zorganizowaną wydawało mi się super interesującą opcją. Może nie sam fakt sposobu organizacji owego dnia, ale po prostu destynacja, do której zmierzaliśmy. La Gomera, która nieśmiało co rusz chowała się za chmurami i pokazywała się odrobinę, kiedy zerkałam na nią z hotelowego tarasu. Już sam jej opis, gdzie określana była mianem dzikiej i totalnie zielonej wyspy, momentalnie mnie kupił. Każda osoba, która zachwycała się jej nienachalnym pięknem i bujną roślinnością nie mijała się z prawdą nawet o centymetr. Jej wnętrze jest skaliste, poprzecinane przepastnymi wąwozami, które utrudniają komunikację. Rdzenni mieszkańcy posługując wie językiem gwizdów („el sibo”) próbują dać znać kierowcy z naprzeciwka, że znajdują się od niego w niewielkiej odległości. Widoczność jest żadna, nie tylko ze względu na ilość zakrętów, ale i wieczną mgłę i opady deszczu, które panują w centrum wyspy. Zadziwiająca jest też bardzo niska temperatura, która bez względu na porę roku nie przekracza 7-8 ℃. Taka aura w połączeniu z gwizdami kierowcy, którym zdawało się nie być końca, wraz z ogromną grupą, której jęczenia byliśmy zmuszeni słuchać podczas przerw w zwiedzaniu, a do tego niespokojna przeprawa promowa z portu Los Cristianos (Teneryfa) do San Sebastian (La Gomera) sprawiła, że moja introwertyczna natura wzięła górę i chciała jak najszybciej znaleźć się w cichym, ciepłym, spokojnym i nie wkurwiającym wnętrzu hotelowego pokoju Barceló Santiago. Dzień dostarczył masy wrażeń i przepięknych kadrów, punktów widokowych, mniejszych miasteczek i większych miast. San Sebastián, Hermiqua, Agulo czy Park Narodowy Garajonay z najwyższym szczytem wyspy to ujmujące i wyjątkowe miejsca, jednak ich zwiedzenie wraz z liczną grupą mało zorganizowanych, marudnych, wiecznie chcących pić / jeść / sikać turystów było idiotycznym pomysłem. Jedyny plus tego rozwiązania jaki jestem w stanie wymienić to fakt, iż „to doświadczenie” kosztowało nas 102,5 €, a więc 1/2 ceny, którą musielibyśmy zapłacić jeśli chcąc zwiedzić całą wyspę La Gomera wybralibyśmy opcję na własną rękę. Dodam natomiast jedno zdanie – kij z tą kasą, wolałabym zapłacić 4 x tyle i mieć święty spokój! #neveragain!
I am aware of the fact that sometimes my consciousness, instead of crushing silly ideas in the bud, pushes them further to the implementation stage. Then it is too late for conclusions. This was also the case here. As it was our last day on the island, I wanted to spend it in a special way. I do not know why the previous day, signing up for a full-day organized trip seemed to me a very interesting option. Maybe not the very fact of organizing that day, but simply the destination to which we were heading. La Gomera, which was shyly hiding behind the clouds and showing a bit when I peeked at her from the hotel terrace. The very description of it, where it was described as a wild and totally green island, immediately bought me. Every person who admired its unobtrusive beauty and lush vegetation did not miss the truth even by a centimeter. Its interior is rocky, cut with cavernous ravines that make communication difficult. The indigenous people, using the language of whistles („el sibo”), try to let the drivers in the opposite direction know that they are within a short distance. Visibility is non-existent, not only because of the number of bends, but also due to the eternal fog and rainfall that prevails in the center of the island. The very low temperature is also amazing, as it does not exceed 7-8 ℃ regardless of the season. Such an aura combined with the whistles of the driver, which seemed to be endless, along with a huge group, whose moans we had to listen to during breaks in sightseeing, and an uneasy ferry crossing from the port of Los Cristianos (Tenerife) to San Sebastian (La Gomera) she made my introverted nature take over and wanted to find myself in the quiet, warm, peaceful and not pissing off interior of the Barceló Santiago hotel room as soon as possible. The day provided a lot of impressions and beautiful frames, viewpoints, smaller towns and larger cities. San Sebastián, Hermiqua, Agulo or Garajonay National Park with the highest peak of the island are charming and unique places, but visiting them with a large group of unorganized, strenuous tourists always wanting to drink / eat / pee was an idiotic idea. The only advantage of this solution that I am able to mention is the fact that „this experience” cost us 102,5 €, so 1/2 the price that we would have to pay if we wanted to visit the entire island of La Gomera, we would choose the option on our own. However, I will add one sentence -I would prefer to pay 4 x as much and have peace of mind! #neveragain!
DZIEŃ VIII: WRACAMY DO PL
Wszystko, co dobre … szybko się kończy! Ostatni rzut oka na piękne klify i pora wracać do domu. W mgnieniu oka minął ten tygodniowy pobyt na Teneryfie. Wyspa nie tylko spełniła nasze oczekiwania, ale absolutnie je przerosła! Jest naprawdę pięknym, zróżnicowanym zakątkiem świata, któremu mimo przyklejonej łaty, warto poświęcić swój czas. Jestem szczerze przekonana, że na Teneryfie każdy, absolutnie każdy znajdzie aktywność, która spotka się z jego zachwytem. W mojej ocenie spacer po majestatycznych klifach Los Gigantes, wędrówka wąwozem Masca czy próba wdrapania się na szczyt wulkanu Teide to jedne z piękniejszych doświadczeń, jakie było mi dane przeżyć w Europie. Zostaną ze mną na zawsze i są warte każdych pieniędzy! A w temacie środków, które ponieśliśmy w związku z naszym wyjazdem – poniżej załączam kompletne zestawienie.
Everything good ends quickly! That stay in Tenerife was over in the blink of an eye. The island not only met our expectations, but absolutely exceeded them! It is a really beautiful, diverse corner of the world, which, despite the sticky patch, is worth spending your time on. I am sincerely convinced that in Tenerife everyone, absolutely everyone, will find an activity that will meet his delight. In my opinion, a walk on the majestic cliffs of Los Gigantes, a hike through the Masca gorge or an attempt to climb the Teide volcano are one of the most beautiful experiences I have had in Europe.
Z JAKIM KOSZTEM WIĄZAŁA SIĘ NASZA WYCIECZKA?
- 85 PLN – zaparkowanie samochodu na parkingu P7 na lotnisku WARSZAWA MODLIN
- 1113,44 PLN – lot na trasie WARSZAWA MODLIN – TENERYFA POŁUDNIE / TENERYFA POŁUDNIE – WARSZAWA MODLIN za pośrednictwem linii lotniczych RYANAIR (wraz z bagażem nadawanym 2 x 20 kg)
- 1700,00 PLN – wynajem auta (opłata za 7 dni)
- 55 € ~ 251,35 PLN – tankowanie auta
- 79 € ~ 361,03 PLN – kolacja w restauracji Soul w Santa Cruz de Tenerife
- 1136,22 PLN – 2 noce w **** hotelu AC Hotel Tenerife by Marriott (wraz ze śniadaniami)
- 2 x 5 € ~ 45,70 PLN – bilety wstępu do muzeum MUNA
- 2 x 7 € ~ 63,98 PLN – bilety wstępu do muzeum TEA Tenerife Espacio de las Artes
- 20 € ~ 91,40 PLN – lunch w restauracji Ozónica w Santa Cruz de Tenerife
- 42 € ~ 191,95 PLN – kolacja w restauracji La Salumeria w Santa Cruz de Tenerife
- 36 € ~ 164,52 PLN – uregulowanie rachunku w hotelu AC Hotel Tenerife by Marriott (podatek miejski + opłata parkingowa)
- 39 € ~ 178,23 PLN – lunch w restauracji przy Playa de El Médano
- 3102,85 PLN – 5 nocy w **** hotelu Barceló Santiago (wraz ze śniadaniami i kolacjami)
- 2 x 5 € ~ 45,70 PLN – bilety wstępu do Parque del Drago
- 30 € ~ 137,10 PLN – lunch w restauracji Casa del Drago przy Parque del Drago
- 231,30 PLN – uregulowanie rachunku w hotelu Barcelo Santiago (podatek miejski + wino oraz woda do kolacji)
- 2 x 102,5 € ~ 936,85 PLN – całodniowa wycieczka na wyspę La Gomera (transfer z prywatnym kierowcą z hotelu do portu Los Cristianos + bilet na prom dla dwóch osób + wynajem jeep’a na wyspie + lunch + zwiedzanie + powrót do hotelu)
TENERYFA: 8899,77 PLN / 2 os. = 4449,89 PLN / os.
LA GOMERA: 936,85 PLN / 2 os. = 468, 43 PLN / os.
TENERYFA totalnie mnie zachwyciła!
Jestem pewna, że i w wielu Waszych głowach zaczęła kiełkować myśl o jej zaliczeniu.
Dajcie mi proszę znać czy spodobała się Wam przygotowana relacja!
I totally fell in love with Tenerife!
I am sure that in many of your heads the thought of passing them started to sprout.
Please let me know if you liked the prepared post!