Relacja z wyjazdu: LONDYN dzień 1 :)

Podróże

Witam Was kochane i kochani bardzo serdecznie! Zapraszam na relację dzień po dniu z mojego wyjazdu do Londynu!

LONDYN -> DZIEŃ 1 (czwartek):

Czwartkowy poranek spędziłam tak jak każdy, czyli przeglądając maile i pijąc kawę. Wylot miałam dopiero o godzinie 12.35, więc nie musiałam się z niczym spieszyć. O 10 ruszyłam na lotnisko, a w zasadzie ruszyłyśmy, bo wyjazd do Londynu to tylko z moją sis;) Po odprawie i nadaniu bagażu, obowiązkowa była kawa, ale tym razem na wypasie, bo z bitą śmietaną:)

L52

L51

L24

30 minut przed wylotem oczywiście wzięłyśmy magiczną białą pigułkę wybawiającą do choroby lokomocyjnej i na luzaku wczłapałyśmy się do samolotu. W samolocie też jeszcze było nam wesoło i były zdjęcia.

L28

L29

L30

Nie wiem czy wiecie, ale ja nie znoszę latać!!! Źle czuję się w samolocie, uszy mnie bolą, nogi puchną, ale przede wszystkim boję się latać. Mam taki charakter, że po prostu nie lubię nie mieć nad czymś kontroli. A tutaj jak wsiądziesz to tylko paciorek i można się modlić, żeby wylądować w jednym kawałku. I dopóki nie ma turbulencji to jakoś żyje, ale jak już się turbulencje zaczynają to przysięgam, że chcę wysiadać z samolotu hahaha:D No, ale do brzegu;) Lot początkowo wydawał się całkiem sympatyczny, gdyby nie mały szczegół, że nie mogłam oddychać, więc dla uspokojenia się musiałam włączyć nad sobą klimatyzację, czym jak się domyślacie totalnie się załatwiłam. Od niedzieli zdycham- mam temperaturę i nie jestem się w stanie odezwać. Ale to i tak jest pikuś;) Po 90 minutach lotu zaczęło naszym samolotem miotać na prawo, lewo w górę i w dół. Widzieliście filmy akcji, w których pokazują jak samolotem leci, leci, a później spada? No to u nas było tak non stop przez 30 minut. Przysięgam, że ledwo wyszłam z samolotu i byłam zielona!!!

Na lotnisku Heathrow wsiadłyśmy w pociąg Heathrow Express i w ciągu 15 minut dojechałyśmy do stacji Paddinghton, z której miałyśmy 5 minut spacerem do naszego hotelu- Rose Park Hotel.

L13

L10

L48

Niech Was nie zmyli piękny wygląd hotelu z zewnątrz. Nasz spokój łącznie z łazienką miał mniej niż 10 metrów, no ale lokalizacja idealna, więc nie ma co narzekać.

Po rozpakowaniu się i odświeżeniu wybrałyśmy się na Oxford Street, na której każda z nas znajdzie coś dla siebie. Podczas pierwszego dnia w Londynie chciałyśmy zrobić tylko te największe i najcięższe zakupy, dlatego też wybrałyśmy się na buszowanie po Primark’u, Boots’ie i Superdrug’u. O tym co się działo w Primark’u wspomniać raczej nie muszę, bo każdy z Was, kto chociaż raz tam był w godzinach popołudniowych, wie czego można się tam spodziewać. Po 30 minutach zakupów i godzinie stania w kolejce do kasy udało się nam ujść z życiem hahaha:D Po zakupach przyszedł czas na kolację, więc zdecydowałyśmy się na fish&chips, bo wycieczka do Londynu bez tego punktu byłaby niekompletna!

L43

L1

L22

L53

L46

Po napełnieniu brzuchów, wsiadłyśmy do metra i pojechałyśmy do hotelu. Tam padłyśmy jak muchy i szybko poszłyśmy spać, by mieć dużo siły na nowy dzień:)

 

Tak wyglądał pierwszy dzień naszego pobytu w Londynie. Jutro zapraszam Was na LONDYN dzień 2 i dużo duuużo zdjęć!

 

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

L25

 

 

 

 

 

There are no comments, add yours