Heeej kochani!
Wiele osób zaczyna nowy tydzień od spojrzenia w lustro i burknięcia pod nosem „jak ja nie znoszę poniedziałków”. A powiem Wam, że ja tam lubię poniedziałki! Nowy tydzień pozwala nam na wyciągnięcie kolejnej czystej kartki i tylko od nas zależy czym i jak ją zapiszemy. Warto wstać z łóżka w poniedziałek prawą nogą i w nowy tydzień wkroczyć z optymistycznym nastawieniem. Hahahah, łatwo mi mówić, bo? Bo piję właśnie ukochaną zieloną herbatę (spearmint green), siedzę przy ulubionym stoliku, w moim ulubionym Starbucks, zerkam kątem oka na Pałac Kultury i robię to, co uwielbiam, czyli zabieram się za tworzenie nowego wpisu dla ulubionych czytelników! Dobra, ale już się tak nie ekscytuję, bo jak tak się będę lenić i gapić przez okno to ucieknie mi pociąg i z wizji pięknego poniedziałku zostanie niewiele hahaha:D Zapraszam Was dzisiaj na relację z piątkowego eventu Procter&Gamble Beauty.
Z potwierdzeniem swojego udziału w evencie Procter&Gamble Beauty zwlekałam kilka dni, gdyż nie wiedziałam czy uda mi się w piątek dotrzeć do stolicy. Miałam świadomość, że w sobotę czeka mnie ogrom pracy w moim mieście, a w niedzielę znowu będę podróżować do Wawy. Na całe szczęście, wszystko udało mi się zorganizować tak, aby cały piątek móc przeznaczyć właśnie na organizowane spotkanie. Oj, miałam nosa z tą decyzją! No bo przyznajcie same – czy można spędzić czas ciekawiej niż na poznawaniu nowości interesujących nas marek we wspaniałym towarzystwie blogerek i vlogerek, które cenimy? To idealna połączenie przyjemnego z pożytecznym!
Z zrzeszonych pod szyldem Procter&Gamble Beauty marek poznałyśmy nowości firm takich jak Aussie, Braun, Head&Shoulders, Max Factor, Pantene oraz Wella. Nowości było od groma, dlatego też, aby każda z nas mogła im się dokładnie przyjrzeć i omówić z ekspertami spodziewane ich działanie, zostałyśmy podzielone na kilkuosobowe grupy, z których każda w danym momencie uczestniczyła w warsztatach konkretnej marki.
Aussie
Marka Aussie, jak zresztą zwykle, skupiała na sobie największą uwagę. Nie sposób było nie zauważyć stoiska, a właściwie stoisk tej marki. Czuć było ten australijski luz, a świetna DJ-ka dbała o oprawę muzyczną spotkania. Oczywiście nie mogłam nie poświęcić uwagi nowościom marki. O ile pianka podkreślająca skręt włosów nie leżała w kręgu moich zainteresowań, o tyle różne wersje lakierów do włosów czy woda morska w spreju już jak najbardziej skupiły na sobie mój wzrok.
Braun
Markę Braun darzę ogromnym sentymentem. Depilator tej marki był moim pierwszym „poważnym” zakupem w niezbyt jeszcze dorosłym życiu. 9 lat temu za pierwszą prawdziwą wypłatę, sprawiłam sobie biało-różowy depilator Braun i uwielbiałam go przez lata. Nawet obecnie zdarza mi się po niego sięgać, choć nie ukrywam, że nie spełnia już moich wymagań. Na spotkaniu została nam zaprezentowana najnowsza wersja depilatora Braun Silk-epil. To model Silk-epil 9. Już przy podejściu do stoiska marki nie dało się nie zwrócić na niego uwagi, gdyż depilator zanurzony był w kuli z wodą. Bez wątpienia jest wodoodporny, więc bez obaw możemy zafundować sobie depilację podczas kąpieli w wannie. Od poprzedniego modelu Silk-epil 7 różni się również innymi kwestiami i nie są to niuanse. Produkt zapowiada się baaardzo obiecująco! Kolejną nowością od Braun jest także linia suszarek PowerPerfection. Nie wypowiem się na temat ich działania, bo nie miałam okazji ich używać. Natomiast zaskoczyła mnie ich lekkość przy jednocześnie dużej mocy, co przy włosach długich i gęstych jest niewątpliwym atutem.
Head&Shoulders
Przyznam się, że z szamponu Head&Shoulders korzystałam zaledwie kilka razy w życiu, i to jedynie z ciekawości. Nigdy nie miałam problemu z łupieżem i nawet nie byłam świadoma co jest przyczyną jego pojawiania się. Pani doktor wytłumaczyła nam mechanizm jego powstawania, ale po cichu liczę, że nie będę musiała po pozyskaną wiedzę nigdy sięgać. Nie oznacza to, że nigdy nie sięgnę po nowości Head&Shoulders, bo to nie tylko linia produktów skierowana do osób borykających się z łupieżem. Mnie najbardziej zainteresowały produkty do wrażliwej i swędzącej skóry głowy i te z chęcią w przyszłości wypróbuję.
Max Factor
Nowości Max Factor przygotował kilka, ale uważam, że nowa kolekcja róży do policzków (Creme Puff Blush) bije wszystko! Znajdziemy w niej 6 przepięknych odcieni, które, oprócz ich pierwotnego miejsca nałożenia -> na policzki, możemy aplikować również na oczy oraz usta. Efekt zobaczycie na przepięknej modelce Edycie Zając. Nic dodać, nic ująć. Po prostu czysta perfekcja.
Pantene
Jestem pewna, że wiele razy natknęłyście się na reklamę serii Pantene Pro-V Intensywna Regeneracja z kompleksem odbudowy keratyny, która ma przygotować nasze włosy do pomyślnego przejścia testu igły. Zdrowy włos swoim wyglądem przypomina nić. Tak jak ona, gdy jest poszarpany i rozdwojony nie ma szansy przejść przez malutką główkę igły. Seria, w skład której wchodzi szampon oraz odżywka ma dogłębnie zregenerować nasze włosy i zapobiegać ich rozdwajaniu. Patrząc na włosy ambasadorki marki, Marty Żmudy – Trzebiatowskiej, coś w tej serii musi być. Włosy aktorki wyglądają nienagannie. Każda z nas mogła poczuć się jak ona i poddać się zabiegowi pielęgnacyjnemu z wykorzystaniem nowych produktów. Ja niestety nie miałam okazji się, ponieważ spieszyłam się na pociąg. Jak tylko nadrobię zaległości, to na pewno dam znać co na to moje włosy. Bo, że przejdą test igły to nie mam najmniejszych wątpliwości – są gładkie i zdrowe, więc żadna igła nie jest im straszna!
Wella
Marka Wella wypuściła niedawno na rynek farbę Wellaton. Różni się ona od pozostałych tym, że oprócz tradycyjnej farby, w zestawie znajdziemy również reaktywator koloru. Po ten krok sięgamy 14 dni po pierwszym farbowaniu, a jego zadaniem jest odświeżenie koloru włosów. Zebrane na spotkaniu dziewczyny, potwierdziły, że kolor faktycznie jest reaktywowany, a włosy wyglądają jakby dopiero co zostały dopieszczone przez fryzjera. Co ja sądzę? Nic, bo farbowanie włosów interesuje mnie tak bardzo jak to, w czym chodziłam ubrana w przedszkolu. Nigdy nie farbowałam włosów i nie wydaje mi się, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić. Coś, co jednak niesamowicie przyciągnęło moją uwagę przy stoisku Wella to niesamowite rysunki pani Anny Halarewicz. Naszym zadaniem było ich pokolorowanie, co skończyło się totalna dewastacją tych dzieł. Cóż, talentu do malowania na papierze to ja nie mam i dobrze o tym wiecie. Ograniczyłam się do domalowana koloru włosów, oczywiście blond!
Dziękuję serdecznie Procter&Gamble Beauty za zaproszenie, a Wam za uwagę! Mam nadzieję, że moje zdjęcia choć po części są w stanie oddać panujący na evencie klimat.
Które stoisko najbardziej Was zainteresowało?
Pozdrawiam,
POST NIE JEST SPONSOROWANY.
Ps. Niestety zdjęcia okazały się być zbyt dużym wyzwaniem dla Starbucks’owego łącza, więc post publikuję dopiero teraz, już od siebie.