Heeej kochani!
Spoglądając na zdjęcia wykonane kilka lub prawie kilkanaście lat temu, dosłownie mam ochotę zapaść się pod ziemię. Patrzę na nie i zastanawiam się jak to możliwe, że ja daną rzecz nosiłam i przede wszystkim jak to mogło mi się wtedy podobać? Zaszczytne pierwsze miejsce zajmują oczywiście biodrówki z tak niskim stanem, że aż odczuwam niepokój jak pod nimi zdołałam ukryć bieliznę! O mamo! Gdzie ja wtedy miałam oczy, o rozumie już nie wspomnę? Na całe szczęście na przestrzeni lat bardzo się zmieniamy, a w raz z nami nasz gust. Kiedyś ubrania, które możecie zobaczyć w dzisiejszej stylizacji uznałabym za idealne dla świadomej kobiety, ale w wieku dojrzałym. Jednak obecnie za takimi wprost szaleję. Prostota i klasyka. Doskonałe połączenie, które obroni się w każdej sytuacji. Beżowa luźna kamizelka, którą noszę przewiązaną w pasie jak koszulę i klasyczne szpilki w odcieniu nude. Tajemnica przestała nią być i teraz już wiecie na szpilki jakiej marki finalnie się zdecydowałam. Tak wygodnej, doskonale leżącej na stopie i świetnie wykonanej pary szpilek nie miałam dawno. Koszula i szpilki, nawet te najpiękniejsze, stylizacji jeszcze nie tworzą, dlatego nie obyło się bez spodni mojego życia, czyli przecieranych jeansów z dodatkiem modalu. Całość uzupełniłam podkradzioną X lat temu kopertówką z szafy mamy, wykonaną z wężowej skóry i ulubioną biżuterią. Oto moja propozycja na OOTD w odcieniu Nude Beige & Denim Blue.
Luźna kamizelka – Zara (2015)
Jeansy – Zara (2015)
Szpilki – Wojas (2015)
Kopertówka – z szafy mamy (1990)
Zegarek – CK (2010)
Bransoletka – Lilou (2014)
Pierścionek – Michael Kors (2014)
Jestem ciekawa czy moja propozycja stroju dnia w odcieniu Nude Beige & Denim Blue przypadła Wam do gustu. Dajcie znać!
Dziękuję Wam za uwagę, życzę przemiłego weekendu, a sama uciekam na pociąg do Berlina.
Buziaki,
POST NIE JEST SPONSOROWANY.
Ps. Nie martwcie się, nie zdążycie się za mną stęsknić – na miejscu spędzę jedynie 24 godziny, więc w niedzielę wracam do Was z nowym postem.