LUSH mask of magnaminty

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

Właśnie nagrałam filmik o ulubionych kosmetykach października (na który zapraszam oczywiście jutro o 9 rano), ale pierwszego z nich poznacie nieco wcześniej. Maseczka LUSH MASK OF MAGNAMINTY, bo to o niej będzie mowa,  jest ze mną od 6 miesięcy. Początkowo zachwycona byłam innymi cudami, więc grzecznie siedziała w kącie i czekała na swoją kolej. Od kiedy jednak wzięłam się za porządne odkurzanie cery po lecie to sięgam po nią regularnie raz w tygodniu, czasem częściej. Uwielbiam jej działanie i fakt, iż idealnie odpowiada na obecne potrzeby mojej skóry. 

LUSH MASK OF MAGNAMINTY to maseczka stworzona z myślą o cerze mieszanej, tłustej i trądzikowej. Jeśli masz problemy z nadmiernym świeceniem się cery, niedoskonałościami w postaci zaskórników, grudek czy wyprysków, a i nierówna faktura skóry nie jest Ci obca, to z pewnością jest to maseczka dla Ciebie. LUSH MASK OF MAGNAMINTY to maseczka stworzona z myślą o cerze mieszanej, tłustej i trądzikowej. Jeśli masz problemy z nadmiernym świeceniem się cery, niedoskonałościami w postaci zaskórników, grudek czy wyprysków, a i nierówna faktura skóry nie jest Ci obca, to z pewnością jest to maseczka dla Ciebie.Wystarczy nałożyć ją na oczyszczona skórę twarzy na 5-10 minut tak jak sugeruje producent (choć ja pozostawiam ją do 15 minut) i dać jej się wykazać. Ja nakładam ją jedynie na strefę T  i czekam na efekty. Dodam, że zawsze są one spektakularne! Maseczka zawiera kaolin (białą glinkę), fasolę azuki, wiesiołek lekarski, olejek z mięty pieprzowej, które sprawiają, że cera staje się oczyszczona i gładka. Nawet pory ulegają delikatnemu zwężeniu. Której z nas nie zależy na takim efekcie? Warto dodać, że w maseczce zawarte są delikatne ścierają drobinki, więc zmywając ją z buzi możemy wykonać masaż, co zadziała jak peeling. Z opisu wydaje się, że jest to produkt idealny prawda? Prawda! Radzę tylko nie stosować jej na podrażnioną i przesuszoną skórę twarzy, omijać okolicę oczu i nie trzymać jej dłużej niż 15 minut. Warto również w trakcie jej noszenia 2-3 krotnie zwilżyć twarz wodą termalną bądź wodą w spreju, aby produkt nie wysychał na naszej skórze i nie przesuszał jej. 

Uważam, że LUSH MASK OF MAGNAMINTY to produkt bez wad, choć oczywiście możemy ponarzekać na jej dostępność. W PL kosmetyki marki LUSH są niedostępne, ale jeśli będziecie zagranicą to warto podreptać do sklepu LUSH lub zamówić produkt online. Cena maseczki to 5.50 funta za 125 g produktu. Pamiętajcie, że warto zbierać puste opakowanie po maseczkach do twarzy, bo za 5 pojemników dostajemy 1 świeżą maseczkę za free.

UWAGA!

Nie polecam wykonywania zabiegu przy swoim chłopaku / mężu. Widok zielonej pasty z grudkami i glutami odstającymi z twarzy nigdy nie jest na plus, o ile nie jest Halloween i nie przebrałaś się za Shreka. Z tego wynika, że bezkarnie możesz to zrobić tylko dziś hahaha;D Zresztą zdecyduj sama:

mask of magnaminty 2

Jeśli miałyście ten bądź inny produkt marki LUSH to koniecznie napiszcie o swoich wrażeniach.

Za dzisiaj dziękuję i pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY, A MASECZKA KUPIONA PRZEZE MNIE.

 

Pełna ekscytacja: kierunek LONDYN

Podróże

Heeej kochani!

Od tygodnia ekscytuję się pewną fantastyczną wiadomością, którą chcę się dzisiaj z Wami podzielić. Jeśli śledzicie mojego bloga co najmniej od kilku miesięcy to główne foto zapewne jest dla Was dużą podpowiedzią. 

Wiecie, że od ponad 2 lat próbowaliśmy wyjechać na wakacje z prawdziwego zdarzenia. Zawsze jednak coś stawało nam na drodze. A to nie mogliśmy ustalić miejsca, w którym chcielibyśmy spędzić urlop, a to koszty okazywały się być zdecydowanie zbyt wysokie, a to termin nie odpowiadał, a to jakaś choroba się przypałętała. I tak w kółko. Śmiałam się już nawet, że tylko do Kołobrzegu będziemy do emerytury jeździć, bo tylko tam udaje się dojechać. Nie żebym próbowała chwalić dzień przed zachodem słońca, ale tak daleko w załatwianiu wyjazdowych formalności jeszcze nie byliśmy, więc tak po cichu mogę się już chyba publicznie ucieszyć i podzielić z Wami informacją, że w styczniu lecimy do LONDYNU!!!

Co Londyn w sobie ma, że już po raz kolejny zamierzam spędzić tam kilka dni? Wszystko to, na czym mi zależy. Dawka nauki, dawka kultury i dawka rozrywki. No to leciiimy! A nie to jeszcze 3 miesiące czekania hahahaha:D No nic. U mnie pełna ekscytacja, która zapewne minie dopiero po powrocie. Póki co bilety na samolot (w mega korzystnej cenie) kupione, hotel zarezerwowany, plan wycieczki napisany. Pozostaje nam jedynie odłożyć górę funtów, bo oboje szykujemy się na grube zakupy.

Kończę już, bo na ten temat mogłabym pisać godzinami. Macie już jakieś plany wyjazdowe na przyszły rok? Gdzie chcielibyście pojechać w 2015 roku? Ja do mojej wyjazdowej listy dodaję jeszcze 2 miasta – Sztokholm i Nowy Jork i marzę, że uda mi się moje marzenia zamienić w realne plany.

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

PS. PO GODZINIE 18 ZAPRASZAM NA NOWY FILMIK NA MOIM KANALE. 

Listopadowa chciejlista

Moda, Uroda

Heeej kochani!

Chciejlista, chciejlista, gdzie się ona podziała? Czy ktoś z Was jeszcze pamięta czasy, kiedy regularnie pod koniec każdego bądź na początku nowego miesiąca dodawałam ją i opisywałam co chciałabym sobie sprawić? To zdecydowanie typ postu, do którego publikowania muszę powrócić! Za kilka dni powitamy nowy miesiąc, dlatego dzisiaj zapraszam Was na listopadową chciejlistę. Fajerwerków jednak nie będzie, gdyż przez najbliższe 3 miesiące wprowadzam ostre cięcia budżetowe. Kroku tego nie podejmuje jednak bez powodu, ale tą super nowiną podzielę się z Wami jutro;) W tym miesiącu planuję jedynie zakup kilku najpotrzebniejszych rzeczy, do których zaliczam:

1. Płyn micelarny do skóry wrażliwej z Garnier.  Niekwestionowany król drogeryjnych miceli w niewygórowanej cenie. Faktycznie nie podrażnia okolic oczu i uwrażliwionej czy zaczerwienionej skóry. Nie jest to najlepszy produkt z tej  kategorii jaki znam, ale do ideału, jakim dla mnie od zawsze jest Bioderma Sensibio, naprawdę mu niedaleko. Duża pojemność- 400ml, która starcza na długo i korzystna cena- 17zł,  a w promocji  nawet 11zł. Jestem na TAK!

2. Cień do powiek Liquid Metal z Catrice w odcieniu 100 What do you sea?  Nie widziałam go na żywo, ale mam ogromną nadzieję, że mnie nie rozczaruje. W internecie przyglądam się mu i przyglądam, bo w jesiennym makijażu baaardzo go widzę na swoich oczach. 

3. Kredka do brwi Eyebrow Stylist  z Catrice w odcieniu 020 Date with Ash-ton.  Tak wiem. Znacie ją od lat, a ja – ta ze spóźnionym zapłonem jeszcze się z nią nie zapoznałam. Ma wiele fanatycznych wyznawczyń, choć słyszałam też głosy, iż nie jest tak chłodna jak wszystkie blondynki tego świata by sobie tego życzyły. Zobaczę na żywo to zdecyduję- take it or leave it. Z pewnością dobra kredka do brwi bardzo mi się przydała na dni, kiedy perfekcyjnie wyrysowane brwi produktem z Maybelline nie są koniecznością. Z kredką jest mniej zabawy i zabawa trwa krócej. Oby kredka z Catrice nie okazała się maszkaronem.

4. Pielęgnacyjny żel do brwi (i rzęs) Lash & Brow Designer z Catrice.  Tego osobnika już miałam i mimo, że nie był jakiś szalenie fantastyczny w działaniu, to chociaż wiem, czego mogę się spodziewać. Do wyczesywania brwi i utrwalania ich się sprawdza. Żel do brwi z MAC to to nie jest, ale ej -> cięcia budżetowe in progress to wybrzydzać nie mogę. Tutaj za ok 15zł mam przyzwoity żel, który starczy mi na ok pół roku. Wiem, że z Catrice stricte do brwi mamy jeszcze do wyboru żel z kolorem, ale coś marchewkowo mi on wygląda. 

5. Komplet pościeli z Home&You.  Z zakupem nowej pościeli noszę się już pół roku, jak nie dłużej. Najpierw zakup odłożyłam, bo planowaliśmy przeprowadzkę.  Nie było sensu więc jej kupić i mieć jeszcze więcej rzeczy do zabrania. Po przeprowadzce były ważniejsze rzeczy do kupienia niż pościel. Teraz wykręty i wymówki się skończyły. O ile komplet, który widzicie na obrazku (na pięknym obrazku muszę dodać!) okaże się być miły w dotyku i zgra się z dzikimi wymiarami naszej kołdry to na pewno zdecyduję się na jej zakup. 

6. Asymetryczna koszula z Mohito.  Zanim kilka słów o niej to jeszcze muszę się tutaj na szybko wyżalić! Nie wiem czy to tylko moje spostrzeżenia, ale strasznie wkurza mnie fakt, iż pięknie wyglądające ubrania, świetna strona internetowa i niesamowitej urody modelka nie idą w parze z jakością ubrań. W moim przypadku z rzeczami z Mohito jest straszna loteria. Mam 2 torebki kopertówki na pasku i są naprawdę doskonałe. Nie mam im nic do zarzucenia. Ubrania to już zupełnie inna bajka. Raz się uda i bluzka/sweter/cokolwiek służy na długo, a innym razem koszula po jednym praniu (nie żadnym wykręcaniu na 1000 obrotów) wygląda gorzej niż szmata do mycia okien. Tak czy siak koszula, którą widzicie powyżej bardzo przypadła mi do gustu. Mierzyłam ją już 2 razy. Dobrze leży, ładnie wygląda, ma ciekawy kolor. Byłaby świetnym uzupełnieniem mojej wyjściowej garderoby, bo jak wiecie dla mnie lepszego stroju niż koszula, czarne obcisłe spodnie i szpilki nie ma. Pomyślę i dam znać;) Chyba, że któraś z Was już ją sobie sprawiła i mogłaby się podzielić ze mną swoimi spostrzeżeniami.

To tyle. Tak wygląda moja chciejlista na zbliżający się listopad. Jakie są Wasze plany zakupowe?

Pozdrawiam,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY

 

Lakier na jesień: ESSIE bobbing for baubles

Polecam, Uroda

Heeej kochani!

W ostatnim filmie opowiadałam Wam o moich ulubionych lakierach do paznokci na jesienne miesiące. Za dużo się nie nagadałam, bo zdecydowanie jestem stała w uczuciach i oszczędna w ich okazywaniu. Ze swojego zbioru wybrałam zatem tylko trzy. Essie Fiji mam praktycznie w co drugim filmie, więc prezentowanie go na paznokciach mogę sobie odpuścić. Dla zbłąkanych owieczek mam zresztą post, więc jeśli należysz do ich grona do zerknij TU. Lakier Miss Sporty w odcieniu 470 mogliście zobaczyć właśnie podczas tagu kocham jesień. Został tylko jeden bidulek, którego absolutnie pominąć nie mogę. Drogie Panie, drodzy Panowie oto Essie bobbing for baubles!

bobbing for baubles 3

bobbing for baubles 1

bobbing for baubles 4

Essie bobbing for baubles w dziennym świetle w buteleczce wygląda na nieco mdły- ciemna szarość, raczej bez polotu. W świetle sztucznym niby typowa czerń. Na paznokciach pozuje jednak w całej swojej okazałości. Ani nie mysio szary, ani typowo czarny. Piękny ciemny grafit z domieszką czerni. Kolor to jedno, ale łatwość i szybkość aplikacji to drugie. Dlatego też wspomnieć muszę o tym, co łączy wszystkie lakiery Essie- szeroki pędzelek, który ułatwia malowanie. Do tego szybkoschnąca formuła i naprawdę dobre krycie płytki paznokcia. Jedna warstwa zapewnia pełne krycie, choć ja zawsze wolę nałożyć 2 cienkie. W ten sposób lakier nie odpryskuje, a my przez kilka dni możemy cieszyć się nienagannym efektem. No właśnie, a ile to kilka w moim wypadku oznacza? 4 dni spokojnie. Później już denerwują mnie starte od pukania w klawiaturę końcówki. No i odrost. Na całe szczęście lakier nie odchodzi płatami, bo tego lakierowi za 30 kilka złotych już wybaczać się nie powinno. Cena tak jak wspomniałam to 30 kilka złotych, natomiast lakiery Essie warto kupować podczas promocji w Superpharm za 10zł mniej. Znajdziecie je również za dużo mniejsze kwoty z drogeriach internetowych, jednak nie  ma tam pełnej oferty kolorystycznej. Pojemność  spooora-> 13,5 ml.

Ja zdecydowanie jestem na tak, a Wy? Jakie kolory na paznokciach lubicie nosić jesienią?

Miłego dnia,

buziaki,

Callmeblondieee

call2

POST NIE JEST SPONSOROWANY.